Dzień świętego Walentego w polskiej kulturze
Popularne walentynki nie są wyłącznie anglosaską komercyjną modą, która trafiła do Polski w latach 90. XX wieku. Dzień świętego Walentego jest zakorzeniony w polskiej kulturze.
2024-02-14, 05:38
Geneza walentynek
Kult św. Walentego był popularny także w Polsce za sprawą znajdujących się na jej terenie relikwii patrona zakochanych. Nie wiadomo, w jaki sposób znalazły się one w Polsce. Najbardziej znanym miejscem ich przechowywania jest Chełmno na Kujawach, gdzie relikwie cząstki głowy świętego znajdują się w kościele farnym pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
Zabytkowy relikwiarz wykonano w 1630 roku z polecenia księżnej Jadwigi Działyńskiej, która chciała w ten sposób podziękować za uzdrowienie, do którego doszło za wstawiennictwem świętego. Rokrocznie w Chełmnie 14 lutego odbywa się uroczysty odpust rozpoczynający kilkudniową miejską imprezę o nazwie Walentynki Chełmińskie. Relikwie św. Walentego można nawiedzić także w Krakowie w bazylice św. Floriana, Poznaniu, Lublinie, Grodzisku, Kłocku, Rudach Wielkich, a nawet na Jasnej Górze w Częstochowie.
Wota dla Walentego
W Polsce jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym ludzie cierpiący na epilepsję udawali się 14 lutego do kościołów, by wziąć udział w specjalnym nabożeństwie. W kurpiowskich parafiach Krzynowłoga Wielka i Brodowe Łąki nazywano je "małym odpustem".
Na nabożeństwo przynoszono ręcznie ulepione wota zwane osiarami. Przybierały one formę serc, rąk, nóg, szczęk, ale najczęściej były to kulki i krążki woskowe. Przynoszono je do kościoła w intencji uleczenia chorych psychicznie, na padaczkę, nerwice, paraliże i migreny. Czasami przygotowywano także wota w postaci dzieci, by uleczyć niemowlęta nieprzerwanie płaczące po nocach. Początkowo wota wykonywali sami chorzy. Jednak z czasem kościelni zaczęli wypożyczać je wiernym za drobną opłatą lub za jedzenie.
W trakcie nabożeństwa wierni z wotami na ręku trzykrotnie okrążali ołtarz, zbierali kurz z desek i wcierali go w bolące miejsca, prosząc o zdrowie dla siebie i bliskich. Przede wszystkim prosili o pomoc chorym na tzw. rzucawkę lub chorobę świętego Walentego, jak nazywano dawniej epilepsję.
REKLAMA
Potężne świece
Na Pomorzu na kilka dni przed świętem odlewano wielkie świece wotywne wysokości chorego. Następnie w jego intencji zanoszono je w ofierze do kościoła. Wosk pszczeli jako materiał, z którego wykonywano świece, pojawił się nieprzypadkowo - w wierzeniach ludowych był szlachetną substancją, dobroczynną i cenną jak złoto. W innych regionach Polski także modlono się do św. Walentego z prośbą o uzdrowienie, z tą różnicą, że nie wymawiano nigdy nazwy choroby, ze strachu, że sprowokowana będzie bardziej nękać chorego.
Wierzenia związane z pogodą
Z dniem świętego Walentego wiązały się także przesądy dotyczące pogody. Powiadano, że od 14 lutego nie należy przechodzić ani przejeżdżać przez zamarzniętą wodę. O tej porze roku lód mógł już łatwo pękać i załamywać się. Jeśli wystąpiła konieczność wejścia na lód, trzeba było polecić się opiece świętego, wypowiadając zdanie: "Święty Walek tych powali, co patronem go nie zwali".
Walentynki obecnie
Zwyczaj oddawania czci św. Walentemu jako patronowi osób zmagających się z różnymi chorobami, zaczął zanikać po II wojnie światowej. W latach 90. XX wieku, na fali transformacji ustrojowej do Polski z krajów anglosaskich przywędrowała nowa forma obchodzenia tego dnia. W przeciwieństwie do dawnej ma całkowicie świecki, komercyjny charakter i polega na wręczeniu okolicznościowych kartek i drobnych upominków obiektom swych uczuć lub osobom, które po prostu się lubi.
sb\im
REKLAMA
REKLAMA