Theresa May obiecuje dymisję, Izba Gmin nie potrafi wybrać scenariusza brexitu
W Wielkiej Brytanii pogłębia się kryzys polityczny. Theresa May obiecała zbuntowanym posłom konserwatywnym, że jeśli poprą jej umowę brexitową, odejdzie wkrótce ze stanowiska. Ale premier i tak ma problemy ze zbudowaniem koalicji, która wsparłaby jej porozumienie.
2019-03-28, 07:05
Posłuchaj
Z kolei Izba Gmin odrzuciła wszystkie scenariusze ws. brexitu: od miękkiego, przez twardy, aż po drugie referendum czy odwołanie wyjścia z Unii. Niewiążące prawnie głosowanie miało wskazać, czy w Izbie jest większość wspierająca jakiekolwiek inne rozwiązanie niż umowa Theresy May. Odpowiedź brzmi: nie.
Premier zdecydowała się obiecać swoją dymisję w nadziei, że brexitowi buntownicy w jej partii zaakceptują umowę o wyjściu z Unii, licząc, iż w następnej fazie negocjacji - dotyczącej przyszłych stosunków - zainstalują na czele ugrupowania lidera, któremu będą bardziej ufać. Pojawiły się sygnały, że część twardych brexitowców jest w stanie zrezygnować z buntu. Powód? Obawy, że brexit może być w nieskończoność odkładany w czasie, rozwodniony lub też całkowicie odwołany.
Powiązany Artykuł
![ee21.jpg](http://static.prsa.pl/images/a17ed9e5-9e8f-49ca-b16e-3eff32c54596.jpg)
KE: zakończono przygotowania na wypadek twardego brexitu, wszyscy muszą być świadomi skutków
Tyle że nie wszyscy członkowie frakcji eurosceptycznej ERG dali się przekonać obietnicą premier. Media donoszą, że przemówienie jednego z członków grupy, Steve'a Bakera, w którym deklarował głęboki sprzeciw wobec umowy, zostało nagrodzone oklaskami na stojąco. Co więcej, brak poparcia dla porozumienia wyraziła Arlene Foster, szefowa DUP - nieformalnego koalicjanta Partii Konserwatywnej. Stronnictwo Theresy May nie ma w Izbie Gmin samodzielnej większości. Arlene Foster powiedziała telewizji Sky News, że w forsowanej przez premier umowie nie zmienił się kluczowy zapis o tzw. irlandzkim bezpieczniku, a porozumienie w obecnej formie "zagraża integralności Zjednoczonego Królestwa".
REKLAMA
Tymczasem brakiem rozstrzygnięcia zakończyły się głosowania w Izbie Gmin. Posłowie nie poparli żadnego wariantu brexitu: czy to twardego, czy to miękkiego. Nie chcą odwołania brexitu ani też drugiego referendum. Najbliższa przyjęcia była poprawka zmiękczająca brexit, wiążąca Unię i Królestwo formą unii celnej. Do przyjęcia tego wariantu zabrakło dziewięciu głosów. Z drugiej strony najwięcej głosów na tak - 268 - uzyskała idea drugiego referendum. Tyle że głosów sprzeciwu było 295. W nietypowym dla brytyjskiej tradycji parlamentarnej głosowaniu posłowie mogli wskazywać na więcej niż jeden wariant. Głosowanie nie było wiążące prawnie, ale ze względów politycznych rządowi niełatwo byłoby zignorować jego rezultat. Minister ds. brexitu Stephen Barclay oświadczył, że to oznacza, że najlepszą drogą jest przyjęcie umowy wynegocjowanej przez Theresę May.
Tyle że porozumienie zostało już odrzucone dwa razy. Na razie arytmetyka parlamentarna sugeruje, że za trzecim razem również się nie uda.
Ian Blackford ze Szkockiej Partii Narodowej stwierdził, że jedyne rozwiązanie to nowe wybory. Ale według sondaży wynik byłby bliski remisu, z niewielkim wskazaniem na Konserwatystów. W sytuacji, gdy obie główne partie są podzielone ws. brexitu, stronnictwo rządzące musiałoby dysponować pokaźną większością, tak by zneutralizować nieuniknione bunty wewnętrzne.
fc
REKLAMA
REKLAMA