NBA: Trail Blazers wyrównali stan rywalizacji z Nuggets
Koszykarze Portland Trail Blazers wygrali w środę na wyjeździe z Denver Nuggets 97:90 w drugim meczu drugiej rundy play off ligi NBA. W rywalizacji półfinałowej Konferencji Zachodniej w tej parze jest remis 1-1.
2019-05-02, 10:00
W poniedziałkowym meczu tych ekip, który również rozgrywany był w Denver, gospodarze zwyciężyli 121:113. Trzy dni później przez trzy kwarty jednak zawodzili. Lepiej zaczęli się spisywać dopiero w ostatniej części spotkania, ale wówczas było już za późno na odrobienie strat.
- Rywale wcale nie grali tak dobrze, stać ich na znacznie więcej. To było dziwne spotkanie. Podarowaliśmy im zwycięstwo za sprawą własnego braku energii - ocenił środkowy Nuggets Nicola Jokic.
Serb w pierwszym pojedynku błyszczał, zdobywając 37 punktów. W drugim został skutecznie powstrzymany przez agresywną obronę rywali. Jego dorobek zamknął się na 16 "oczkach" (trafił siedem z 17 rzutów).
- W przypadku gracza tego kalibru musisz zrobić wszystko, by utrudnić mu sytuacje rzutowe i to właśnie dziś wieczorem robiliśmy z dobrym skutkiem - ocenił CJ McCollum, który zanotował 20 pkt, najwięcej w tym meczu spośród graczy obu ekip.
Słabszy dzień miał jego klubowy kolega Damian Lillard, który zgromadził 14 pkt (trafionych pięć z 17 rzutów). Zespół gości jednak dość szybko objął prowadzenie w tym pojedynku za sprawą dużej nieskuteczności rywali przy rzutach z dystansu. W drugiej kwarcie koszykarze z Denver spudłowali przy 10 próbach z rzędu.
- Graliśmy dobrze w obronie, ale przez długi czas nie mogliśmy trafić żadnego z tych cholernych rzutów - przyznał sfrustrowany trener gospodarzy Mike Malone.
Jego drużyna, która zajęła w sezonie zasadniczym drugie miejsce na Zachodzie, przebudziła się dopiero w czwartej kwarcie. Zaliczyła wówczas 14 zbiórek w ofensywie i zmniejszyła 14-punktową stratę z początku tej części spotkania do pięciu "oczek" w ostatniej minucie pojedynku (90:95). W końcówce faul zaliczył Mason Plumlee, a dwa rzuty osobiste wykorzystał Rodney Hood i w ten sposób ustalony został wynik końcowy.
- Podobało mi się nasze nastawienie. Nadawaliśmy ton grze w pierwszej kwarcie i utrzymywaliśmy ten stan do przerwy. Po niej było nieco gorzej - podsumował szkoleniowiec gości Terry Stotts.
W drugiej kwarcie nos złamał występujący w barwach miejscowej ekipy Torrey Craig. Mimo bolesnego urazu wrócił na parkiet w drugiej połowie w specjalnej masce ochronnej. 28-letni gracz nie miał dobrego dnia - w końcówce wpadł na niego i powalił go na ziemię Enes Kanter, pchnięty w podkoszowej walce przez Jokica.
Teraz rywalizacja, która toczy się do czterech zwycięstw, przeniesie się do Portland. Mecze odbędą się w piątek i niedzielę.
ah