Artur Szpilka - Dereck Chisora. To walka ostatniej szansy dla polskiego boksera?

Artura Szpilka (22-3, 15 KO) już w sobotę zmierzy się z byłym mistrzem Europy i pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Dereckiem Chisorą (30-9, 21 KO). Ta walka zadecyduje, czy Polak ma przyszłość w poważnym boksie.

2019-07-20, 09:40

Artur Szpilka - Dereck Chisora. To walka ostatniej szansy dla polskiego boksera?
Artur Szpilka w starciu z Deontayem Wilderem. Foto: Printscreen z Twitter
  • 35-letni Chisora chce w ringu prawdziwej wojny
  • Ostatni raz Szpilka wszedł do ringu w listopadzie ubiegłego roku
  • Porażka w sobotę zamknie Polakowi drzwi do wielkiego boksu

"Obaj są szaleni"

- To będzie absolutna rzeź. Nie będzie w tej walce lewego prostego i walki na dystans - będą się tłuc, aż któryś z nich zostanie zastopowany. Na sto procent będzie na kimś nokaut - powiedział Dillian Whyte, który dwukrotnie wygrywał z Chisorą po świetnych walkach.

Wszyscy, którzy poważniej interesują się boksem, doskonale znają styl Chisory. 35-latek mocno zapracował na opinię zawodnika nieprzewidywalnego, który nigdy nie kalkuluje i dąży do tego, by w ringu doprowadzić do prawdziwej wojny. Tym razem także nie należy liczyć na nic innego.

Whyte'owi wtórował także Eddie Hearn, rządzący grupą Matchroom Boxing, który doprowadził do tego pojedynku.

REKLAMA

- Obaj są szaleni i jestem przekonany, że ta walka też taka będzie - powiedział.

"Szpila" po raz ostatni boksował w listopadzie, pokonując Mariusza Wacha, z niecierpliwością czeka na tę walkę. To, co zapamiętaliśmy z jego ostatniego pojedynku, stanowi problem, który musi wyeliminować jeśli chce myśleć o zwycięstwie. Dwa razy w tej walce pokazał swoje najgorsze nawyki, które za wszelką cenę chciał z jego boksu wyplenić Andrzej Gmitruk. 

W szóstej rundzie Szpilka po mocnym uderzeniu opuścił ręce, pokazując, że nic mu się nie stało. Bez gardy tańczył przy linach, prowokując Wacha do ataku. Dokładnie w ten sam sposób przegrał walkę z Adamem Kownackim, wcześniej identycznie zachowywał się w starciu z Bryantem Jenningsem. Podobnych obrazków mieliśmy już nie oglądać. Koncentracja wróciła, kiedy do akcji wkroczył Gmitruk. Krzykiem i przekleństwami obudził zawodnika, ale potwierdziło się, jak wiele problemów ma on w sferze mentalnej. Dyscypliny starczyło na kolejne kilkanaście minut. W samej końcówce walki Wach dostał kolejny prezent. 

REKLAMA

Tym razem Gmitruka nie będzie w narożniku - tydzień po tej walce polski boks stracił w tragicznych okolicznościach jednego z najlepszych trenerów ostatnich dekad, człowieka, który wychował takich pięściarzy jak Andrzej Gołota czy Tomasza Adamek.

Ludzie chcą go oglądać

Wiemy z całą pewnością, że "Szpila" cały czas ma coś, co w boksie jest niezmiernie ważne - potrafi generować emocje, przyciąga przed ekran. Ma równie wielu zwolenników, co przeciwników - część publiczności życzy mu dobrze, część chce zobaczyć jak pada na deski. Ale ludzie po prostu chcą go oglądać. Choć można dyskutować nad tym, czy zasłużenie, nie zmieni to tego prostego stwierdzenia faktu. Cały czas można jednak mieć wrażenie, że ten pięściarz nie potrafi się uczyć na błędach. Mimo 30 lat na karku wciąż ma problemy z zachowaniem czystej głowy. Od najlepszej walki, czyli pojedynku z Deontayem Wilderem, minęły już ponad 4 lata.

- Mimo nokautu, w walce z Deontayem Wilderem, zaprezentowałem się wtedy całkiem dobrze. Musiałem walczyć ze złamaną ręką od czwartej rundy. Do momentu nokautu walka była wyrównana i udowodniłem, że mogę rywalizować na najwyższym poziomie - mówi bokser. I właściwie trudno się z nim nie zgodzić. Jednocześnie Szpilka skupia się na pracy, nie sili się na tanie prowokacje czy psychologiczne gierki.

REKLAMA

Dla Szpilki już pojedynek z Wachem miał być starciem o wszystko, bokserskim być albo nie być. Miał wiele wyjaśnić w polskim boksie. Ostatnie słowa są kluczowe - w polskim boksie. Na krajowym podwórku będzie uznawany za czołowego zawodnika, cieszył się zainteresowaniem, zgadzać się będą finanse.

W światowym boksie Szpilka najważniejsze walki w swojej karierze przegrał - z Bryantem Jenningsem, Deontayem Wilderem i Adamem Kownackim. Wielokrotnie leżał na deskach, co także świadczy zarówno o słabej defensywie, jak i o braku odporności na ciosy. To rzeczy, które są elementarne w starciach wagi ciężkiej, w których trzeba bić się z zawodnikami piekielnie silnymi, dysponującymi nokautującym uderzeniem - jednym z nich jest właśnie Chisora, który w 30 wygranych walkach posyłał rywali na deski 21 razy.

Źródło: YouTube/Makerinn

Tu moment dekoncentracji może zadecydować o tym, że pojedynku nie kończy się z uniesioną w górę ręką, ale w szpitalu.

REKLAMA

W którą stronę pójdzie?

- Artur uwierzył, że jest wspaniały, Arturowi wszystko się należy i Artur nic nie musi. Artur lekceważy wszystkich, dorosłych, młodych (…) Ego rozbudowane do monstrualnych rozmiarów, ale niczym nieuzasadnione (…). Wszyscy zaczęli wszystko robić pod niego, obrastał w piórka. Do tego wiele rzeczy mu się wybaczało, bo od początku był atrakcyjny biznesowo, bo ogniskował uwagę, a problem się nawarstwiał - mówił jakiś czas temu zasłużony dla polskiego boksu Zbigniew Raubo, który trenował pięściarza w reprezentacji Polski kadetów.

Od tego, kiedy Szpilka był uważany za wielki talent, minęły już lata. W tym wieku powinien być w zupełnie innym miejscu. W starciu z Chisorą znów dojdzie do rozdroża, a jego wynik zadecyduje o przyszłości. 

Wygrana może jeszcze otworzyć mu drzwi do kolejnej wielkiej walki, ale gdybania o mistrzowskich pasach póki co można porzucić. Porażka brutalnie je zamknie, zostawiając opcje takie jak romans z KSW czy inną organizacją mieszanych sztuk walki.

Chisora nigdy nie był zawodnikiem ze ścisłej światowej czołówki, jednak ma kilka cech, które imponują. Jeśli Szpilka zdecyduje się iść z nim na wojnę, ma niewielkie szanse na powodzenie. Musi wyjść do ringu świadomy, spokojny i z konkretnym planem na to, jak pokonać Brytyjczyka. I jednocześnie pokazać, że wszyscy skreślili go zbyt wcześnie.

REKLAMA

Walka Artur Szpilka - Dereck Chisora już w sobotnią noc w Londynie. Gala na O2 Arena rozpocznie się po godzinie 20.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej