1920, czyli starcie cywilizacji. Bitwa, która ocaliła Polskę i Europę

- Polacy byli niezwykle uświadomieni, że to, co się dzieje, nawała bolszewicka, to starcie cywilizacji, a nie tylko kwestia niepodległości – podkreśla w rozmowie z Portalem Polskieradio24.pl historyk Piotr Dmitrowicz.

2019-08-15, 19:52

1920, czyli starcie cywilizacji. Bitwa, która ocaliła Polskę i Europę
Obraz "Cud nad Wisłą". Foto: Jerzy Kossak, reprodukcja

Posłuchaj

Piotr Dmitrowicz, historyk o roli ks. Ignacego Skorupki
+
Dodaj do playlisty

Przemysław Goławski: 15 sierpnia to wielkie święto, które łączy w sobie dwa wymiary - państwowy i religijny. W Kościele przeżywamy uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, w historii Polski to rocznica Bitwy Warszawskiej z 1920 roku. To splot spraw ducha i woli walki o państwo. Gdybyśmy przenieśli się do roku 1920, co wtedy się działo? Jak wyglądały przedpola Warszawy?

Piotr Dmitrowicz: To były jedne z najbardziej dramatycznych dni najnowszej historii Polski. To może nawet najbardziej dramatyczne lata. Nie tak dawno świętowaliśmy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, ale ta rocznica jest nieco myląca. Wyobraźmy sobie, że w roku 1920 bolszewicy zajmują Warszawę i przekształcają Polskę w sowiecką republikę. Nie ma niepodległości. Rok 1920 byłby tym, czym stał się dla Polaków rok 1944.

Dlatego te dni lipcowe i sierpniowe 1920 to przede wszystkim ogromna mobilizacja polskiego społeczeństwa. W moim przekonaniu to jest fundamentalne, bo nie mówimy tutaj o jednej osobie, o zwycięstwie geniuszu Piłsudskiego czy Rozwadowskiego. Możemy się spierać, kto wymyślił plan bitwy Warszawskiej. Mówimy o tym, że w roku 1920 mieliśmy ponad milionową armię, a rozpoczęliśmy od armii, która w listopadzie 1918 roku liczyła ok. 6000 żołnierzy. Już wtedy Piłsudski podkreślał, że nieważne jaka będzie Rosja - biała czy czerwona - ona będzie dla nas największym zagrożeniem. Tak się też stało.

BITWA WARSZAWSKA - ZOBACZ SERWIS SPECJALNY >>>>>

Powiązany Artykuł

bitwa rekonstrukcja 1200 pap.jpg
Rekonstrukcja Bitwy Warszawskiej w Ossowie. Kilka tysięcy widzów

Mobilizacja była ogromna, ludzie oddawali wszystko, co mieli: pierścionki, kosztowności na rzecz armii. Do walki zgłaszali się chłopcy, którzy nie mieli 18 lat, zresztą tak skonstruowano przepisy, że 17-latkowie mogli też walczyć. Gdy dzisiaj popatrzymy na nazwiska i daty urodzin tych chłopaków, którzy leżą pod Ossowem i w innych miejscach, to widzimy tam nazwiska chłopaków którzy 16, 17, 20 lat. Przecież bitwa Warszawska jest tylko jednym z elementów całej wojny polsko-bolszewickiej, o tym też należy pamiętać. Milionowa armia to ogromne zaangażowanie całego społeczeństwa i każdy na swój sposób wspierał tę armię. Jeśli nie mógł walczyć, to przekazywał pieniądze, jeśli ich nie miał, to wspierał w inny sposób, np. zachęcał agitował, była wielka propaganda. Polacy byli niezwykle uświadomieni, że to co się dzieje, cała nawała bolszewicka, to starcie cywilizacji. To nie jest tylko kwestia utraty niepodległości, ale to był też wymiar duchowy.

REKLAMA

Bolszewicy idąc na Warszawę, idąc przez Polskę, nie tylko dokonywali potwornych mordów, ale też niszczyli i bezcześcili kościoły. To też było bardzo symboliczne. Dla Polaków, w większości ludzi wierzących, katolików, było bardzo znaczące, że przyszedł antychryst ze wschodu.

Czy określenie „Cud nad Wisłą” należy odczytywać bardziej przekornie, czy faktycznie było to cudowne zrządzenie losu, a może trafniej, Bożej Opatrzności, że przy miażdżącej przewadze wroga udało się tę bitwę wygrać?

Oczywiście żadnego cudu tutaj nie było, to była kwestia bardzo dobrego planu wojskowego i trochę szczęścia. Zawsze na wojnie trzeba mieć szczęście. To określenie jest znaczące i ma dwojaki charakter. Z jednej strony, już po bitwie, w latach 20-tych przeciwnicy marszałka Piłsudskiego, ukuli to określenie, starała się je lansować prawica, żeby odebrać trochę splendoru marszałkowi jako człowiekowi, który odpowiadał za plan operacji.

Natomiast w wymiarze duchowym można mówić o cudzie, to na przykład bohaterska śmierć księdza Skorupki. O tym cudzie mówiono, o jego postawie. Do końca dzisiaj nawet nie wiemy, jak zginął. Czy faktycznie szedł symbolicznie, tak jak na jednym z obrazów, z krzyżem na czele armii, prowadził tych młodych chłopaków. Pamiętajmy, że był kapelanem legii akademickiej. Prowadził do walki nastoletnich chłopaków, którzy tak naprawdę nie mieli pojęcia o wojsku. Oni się bali, potrzebowali wsparcia. Nie ważne czy ksiądz Skorupka zginął z krzyżem, idąc na początku, czy został zabity jakąś zbłąkaną kulą, kiedy udziela ostatniego namaszczenia jednemu z żołnierzy. Faktem jest, że jego śmierć stała się symbolem. Poruszyła nie tylko Warszawę. Jego pogrzeb był wielką patriotyczną manifestacją, a ksiądz Skorupka został symbolem tego, co się działo w roku 1920.

REKLAMA

Warto powiedzieć więcej o wymiarze duchowym, obronie wiary. Wspomniał Pan, że było to starcie cywilizacji, starcie negowania istoty humanizmu i tego, co niszczy chrześcijaństwo, z tymi, którzy tych wartości bronili. Co wiemy o zaangażowaniu osób duchownych i Kościoła w czasie Bitwy Warszawskiej?

To były po pierwsze apele hierarchów Kościoła, żeby wstępować do armii. To były wspólne modlitwy, kościoły były pełne ludzi wierzących, którzy modlili się, żeby mówiąc kolokwialnie pogonić bolszewika. To był wymiar, który tak naprawdę w historii jest nie do opisania. To kwestia pewnych emocji, kwestia wiary i poczucia tego, że udało nam się odzyskać niepodległość w roku 1918 i dzisiaj jej bronimy. Bronimy jej przed zalewem bolszewickiej zarazy, przed zalewem czegoś, co dla Polaków miało wymiar niezwykle duchowy.


Posłuchaj

Piotr Dmitrowicz, historyk o roli ks. Ignacego Skorupki 0:59
+
Dodaj do playlisty

 

Część z Polaków wiedziała co się dzieje w Rosji od roku 1917, kiedy zaczęto burzyć cerkwie i kościoły. Zaczęto prześladować i mordować duchownych. Kiedy głośno i wyraźnie Lenin, Trocki mówili o tym, że religia jest opium dla mas że, to trzeba wyrwać, wykorzenić, zniszczyć. Niestety ten wymiar duchowy często jest pomijany.

REKLAMA

Szczególnym miejscem upamiętnienia tych wydarzeń jest cmentarz w Ossowie, z pobliskim pięknym pomnikiem ks. Skorupki. Tam też każdego roku odbywają się wielkie uroczystości, zarówno 14 jak i 15 sierpnia. Potrzeba nam żywej pamięci, o tym, co się wtedy działo ponieważ to buduje naszą tożsamość.

Absolutnie tak. Tym bardziej, że ta bitwa i całe starcie z bolszewikami z lat 1920-1921 było wyrzucone z naszej historiografii. W PRLu obowiązywała bardzo prosta wykładnia tego, co się wydarzyło: „faszystowsko sanacyjny rząd Piłsudskiego napadł na miłujący pokój i demokrację związek sowiecki”. Wyrzucono to wszystko z pamięci, kłamano na ten temat, nie było żadnych oficjalnych uroczystości. Pokłosiem jest to, co mamy do dzisiejszego dnia - cały czas czekamy na powstanie Muzeum Bitwy Warszawskiej i wojny 1920 roku. Jest w budowie, ufam, że uda się je w przyszłym roku otworzyć. Brakuje nam jednak w moim przekonaniu, właśnie w przestrzeni publicznej, symboli przypominających tą bitwę. Przypominających bohaterów. Jest oczywiście pomnik księdza Skorupki także przez praską katedrą ale myślę, że przydałoby się tutaj więcej. Są cmentarze, na których pochowano naszych bohaterów, ale to miejsca specyficzne. Godne uczczenie i przywracanie pamięci o tych żołnierzach, o tej wielkiej mobilizacji, ma fundamentalne znaczenie.

Jeśli z czegoś w historii mamy być dumni, mamy się cieszyć i świętować, to jest to właśnie rok 1920 - największe polskie zwycięstwo militarne od czasów wiktorii wiedeńskiej, od roku 1683, kiedy Sobieski zatrzymał muzułmanów pod Wiedniem. Nie przypadkowo do tego nawiązuję - tutaj mamy też zatrzymanie pewnej nawały i obronę całej Europy.

Rozmawiał Przemysław Goławski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej