Doha 2019: medalowa passa Piotra Liska trwa. Polski tyczkarz z brązowym krążkiem
Piotr Lisek zdobył brązowy medal w konkursie skoku o tycze podczas rozgrywanych w Dosze mistrzostw świata. Szczecinianin skoczył 5,87 m, zdobywając trzeci z rzędu krążek czempionatu globu.
2019-10-01, 21:04
- Konkurs zdominowało trzech zawodników
- Ostatecznie Piotr Lisek zadowolił się brązowym medalem
- To drugi krążek polskiej ekipy w stolicy Kataru
W Dosze lekkoatleci walczą o medale mistrzostw świata. W stolicy Kataru wystąpi 44-osobowa reprezentacja Polski. Z tej okazji przygotowaliśmy serwis, w którym można znaleźć najważniejsze informacje dotyczące zmagań lekkoatletów, relacje naszych wysłanników – Rafała Bały, Cezarego Gurjewa i Tomasza Gorazdowskiego czy tabelę medalową. Zapraszamy.
Powiązany Artykuł
Doha 2019
Lisek rozpoczął od pewnego pokonania wysokości 5,55 m. Równie udaną próbą z konkursem przywitał się broniący tytułu Amerykanin Sam Kendricks. Inny z faworytów - mistrz Europy Armand Duplantis zaczął zawody od przeskoczenia poprzeczki na wysokości 5,70 m. Tę samą wysokość pokonał także mistrz olimpijski Brazylijczyk Thiago Braz.
Za pierwszym razem 5,70 m przeskoczył też Lisek, chociaż skok wicemistrza świata z 2017 roku nie był technicznie idealny. Na tej samej wysokości udaną pierwszą próbę zanotował Kendricks.
Z konkursu odpadali kolejni tyczkarze. Do wysokości 5,80 m podeszło ośmiu z dwunastu zawodników.
REKLAMA
Medal przyszedł szybko
Jako pierwszy 5,80 m pokonał Duplantis, ale Lisek nie pozostał dłużny. Jego próba była znacznie lepsza niż ta z poprzedniej wysokości. Tym samym odpowiedział Kendricks. Szwed, Polak i Amerykanin prowadzili w konkursie ex aequo, nie mając żadnej zrzutki na trzech pierwszych wysokościach.
Okazało się, że żaden z pozostałych pięciu lekkoatletów nie poradził sobie z tą wysokością. Medal dla Liska stał się więc faktem.
Kolejną wysokością w konkursie było 5,87 m. Duplantis i Lisek poradzili sobie z nią w pierwszej próbie. Polak pokazał dużą moc, pokonując wysokość z dużym zapasem. Gorzej spisał się Kendricks. Obrońca tytułu do pokonania tej wysokości potrzebował trzech skoków.
REKLAMA
Za trzecim razem się udało i Amerykanin pozostał w konkursie.
Zimna krew Kendricksa
Kendricks dużo lepiej spisał się na kolejnej wysokości. Jako jedyny w pierwszej próbie zaliczył 5,92 m. Duplantis i Lisek strącili poprzeczkę za pierwszym podejściem. Szwed podszedł jeszcze do drugiej próby, która także była nieudana. Lisek zdecydował natomiast o przełożeniu dwóch pozostałych prób na kolejną konkursową wysokość - 5,97 m.
Duplantis stanął pod ścianą, ale poradził sobie w trzeciej próbie na wysokości 5,92 m. Kolejny skok Duplantisa - na 5,97 m był już nieudany. Niestety, również Lisek strącił poprzeczkę w pierwszym z dwóch skoków na tej wysokości. Za pierwszym razem taki sam los spotkał Kendricksa.
Nieudane "przełożenie"
Lisek musiał skoczyć 5,97 m w drugim podejściu, by myśleć o złotym medalu. Niestety, ostatni skok był nieudany, co oznaczało, że Polak musiał zadowolić się brązowym medalem.
REKLAMA
Powtórzył tym samym osiągnięcie z mistrzostw świata w Pekinie w 2015 roku. Przed dwoma laty w Londynie sięgnął po srebro. Oznacza to, że szczecinianin już z trzeciego z rzędu czempionatu globu przywiózł medal.
To także drugi medal polskiej ekipy w Dosze. W sobotę srebro w rzucie młotem wywalczyła Joanna Fiodorow.
Kendricks znowu złoty
Po odpadnięciu Liska, Duplantis i Kendricks musieli rozstrzygnąć kwestię złotego medalu. Zarówno Szwed, jak i Amerykanin z wysokością 5,97 m poradzili sobie w trzeciej próbie.
REKLAMA
Obaj nie byli w stanie przeskoczyć jednak 6,02 m, co oznaczało, że po raz drugi z rzędu mistrzem świata został Sam Kendricks. Amerykanin miał mniejszą liczbę zrzutek od swojego rywala.
pm
REKLAMA