Tomasz Wiścicki: do beatyfikacji kardynała Wyszyńskiego potrzeba było czasu
- Decyzja papieża Franciszka przecina całe multum spekulacji. Ponieważ procedura jest utajniona, wiadomości w tej sprawie nie przeciekały i wydawało się, że przez lata się nic nie działo. Z pewnością nie wszyscy byli entuzjastami kard. Wyszyńskiego, ale wszelkie ich spekulacje okazały się nieprawdą - powiedział w Polskim Radiu 24 Tomasz Wiścicki, publicysta.
2019-10-06, 19:35
Posłuchaj
- Cud jest niezbędny dla wszystkich beatyfikacji, z wyjątkiem męczenników. W związku z tym, że kardynał Wyszyński nie był męczennikiem, potrzeba było czekać na świadectwo o cudzie poprzez uzdrowienie, ale wreszcie się on pojawił. Młoda, 19-letnia kobieta została uzdrowiona z nowotworu tarczycy - zaznaczył.
Nie tylko cud
Gość Polskiego Radia 24 zaznaczył, że proces beatyfikacyjny wymaga szczególnego znaku. - Kościół oczekuje, że Pan Bóg osobiście zaznaczy, że ta osoba zasługuje na beatyfikację czy kanonizację. Najczęstszymi cudami są uzdrowienia, gdzie można skonfrontować opinię medyczną z faktami. Współcześnie niezrozumiale brzmi to, że Kościół domaga się tutaj znaku, ale tak to działa i te cuda są. Beatyfikacja nie następuje tylko w wyniku cudu, najpierw musi być przeprowadzony cały proces - podkreślił.
Powiązany Artykuł
Ks. Przemysław Śliwiński: z radością oczekujemy na beatyfikację kard. Wyszyńskiego
- To, że prymas jak każdy święty miał słabości ludzkie, to nie znaczy, że nie był święty. Wiemy, że był apodyktyczny i surowy dla osób słabo go znających. Być może nawet ktoś poczuł się przez niego skrzywdzony. Sprawa jest jednak zakończona i pozostaje tylko wyznaczenie terminu beatyfikacji. Żył jednak w stanie łaski i dążył do Pana Boga tak, jak uważał to za słuszne i Kościół to potwierdził - dodał.
Strategia prymasa
- Jego strategia obejmowała oparcie się na Maryi. Jego opinia, która na mnie wywarła wrażenie, była taka, że przypisywał swoją "maryjność" swojej matce, która osierociła go we wczesnym wieku. Istotne było także osadzenie wiary w historii. Nieprzypadkowo kluczowym wydarzeniem długiego pasterzowania prymasa było Millenium 1966'. Prymas ogłosił wówczas wielką nowennę i ogromny program duszpasterski skupiony wokół Maryi wraz z odnowieniem Ślubów Jasnogórskich. Snuł on ten plany wtedy, kiedy był więziony w odosobnieniu przez ówczesne władze.
REKLAMA
<<CZYTAJ TAKŻE>> "Wielka radość dla Kościoła". Abp Gądecki o zatwierdzeniu cudu kard. Wyszyńskiego
Tomasz Wiścicki zaznaczył również, że paradoksalnie w procesie beatyfikacji pomogli krytycy kard. Wyszyńskiego. - Bardzo dobrze, że byli ludzie wierni prymasowi, ale też bardzo dobrze że byli krytyczni intelektualiści. Całe szczęście, że wizja prymasa przeszła przez krytyczne spojrzenia. Środowiska intelektualne, krytyczne wobec prymasa także odegrały swoją rolę w tym Bożym planie. Prymas nie posiadał naiwnego zachwytu nad polskim ludem. Wytykał on wady społeczne Polaków i osobiste, które pojawiały się także w życiu społecznym. Jego kazania nie były ciepłymi, łagodnymi napomnieniami. Widział on słabości ludu - podsumował.
***
Więcej w nagraniu.
REKLAMA
Audycję "Życie z duszą czy bez" prowadził Filip Memches.
Polskie Radio 24/pkr
***
Data emisji: 06.10.2019
Godzina emisji: 19:06
REKLAMA
REKLAMA