Coraz gorętsza sytuacja w Barcelonie. Kolejny dzień protestów
Dziesiątki tysięcy osób protestują na ulicach Barcelony. To piąty dzień manifestacji w obronie dziewięciu katalońskich polityków skazanych w poniedziałek na kary więzienia. Ze względu na zamieszki zamknięto najsłynniejszą barcelońską bazylikę i odwołano planowany na 26 października mecz między FC Barceloną a Realem Madryt.
2019-10-18, 16:57
Protesty w Barcelonie są określane jako najbardziej gwałtowne od kilkunastu lat. Po tym jak w poniedziałek Sąd Najwyższy skazał katalońskich polityków i aktywistów na kary do 13 lat więzienia, tysiące osób wychodzą na ulice z żądaniem ich uwolnienia.
Powiązany Artykuł
Primera Division: "El Clasico" przełożone. Przyczyną zamieszki w Katalonii
"Nie mogliśmy zobaczyć Sagrada Familia"
Na dzisiaj zapowiedziano strajk generalny. Wielotysięczne marsze spowodowały zamknięcie wielu dróg zarówno w samej Barcelonie jak i w regionie metropolii, a demonstrujący zablokowali ruch nawet na autostradach. - Nie może być tak, że polityk dostaje karę surowszą niż gwałciciel czy inny kryminalista. Ruch separatystów istnieje u nas od wielu lat i to się nie zmieni - mówi Paula, jedna z protestujących studentek.
Strajk i blokady ulic, a także wcześniejsze zamieszki spowodowały, że zamknięto dla turystów bazylikę Sagrada Familia. W jej okolicy również dochodzi do demonstracji. - Szanuję zdanie protestujących, oni robią to, co uważają za dobre dla ich kraju. My turyści nie mogliśmy dzisiaj zobaczyć Sagrada Familia, ale może uda się następnym razem - mówi turystka z Irlandii Shona. Z powodu groźby zamieszek odwołano też planowany na przyszłą sobotę mecz Barcelony z Realem Madryt.
1,5 mln kosztów
Władze Barcelony szacują, że gwałtowne zamieszki do jakich dochodziło od poniedziałku kosztowały miasto co najmniej półtora miliona euro. Lotnisko w Barcelonie odwołało w tym tygodniu około 150 lotów. Wczoraj w całej Katalonii aresztowano 16 osób, a 42 trafiły do szpitali.
REKLAMA
Dwa lata temu w referendum mieszkańcy Katalonii opowiedzieli się za niepodległością, ale Madryt aresztował przywódców separatystów. Ich lider Carles Puigemont uciekł do Brukseli. Hiszpańskie władze wysłały za nim list gończy, ale dzisiaj sąd w Belgii zdecydował, że polityk może pozostać na wolności.
dcz
REKLAMA