Nowe doniesienia ws. Tomasza Grodzkiego. Kolejna osoba zarzuca mu korupcję
- Wyraził się na końcu w ten sposób, że szpital jest bardzo biedny i "powinnam się poczuć" - powiedziała redakcji TVP Szczecin kobieta, która twierdzi, że 23 lata temu na kilka tygodni przed operacją usłyszała takie słowa od prof. Tomasza Grodzkiego, obecnego marszałka Senatu.
2019-12-09, 06:57
Kobieta, która skontaktowała się z telewizją, na dowód, że była pacjentką, przedstawiła dokumenty, z których wynika m.in. że w 1996 r. ordynatorem był tam prof. Tomasz Grodzki. Kobieta twierdzi, że sama łapówki nie dała, ale przekonuje, że byli inni. - Leżał taki kolejarz, który powiedział, że czeka aż przywiozą mu emeryturę, bo idzie do Grodzkiego - powiedziała TVP3 Szczecin.
Powiązany Artykuł
Wpłata "na fundację". T. Grodzki jednak kontaktował się z prof. Popielą?
Tomasz Grodzki przez lata kierował szpitalem w Zdunowie, a w latach 90. był wiceprzewodniczącym rady fundacji.
"Czułam presję psychiczną"
Podobne zarzuty wobec prof. Tomasza Grodzkiego wysuwała wcześniej prof. Agnieszka Popiela. Pod koniec listopada Radio Szczecin podało, że obecny marszałek Senatu - który jako lekarz chirurg zawodowo związany był ze Specjalistycznym Szpitalem im. prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie - kontaktował się w 2016 r. z prof. Agnieszką Popielą ws. wpłaty "na fundację". Chodzi o Fundację Pomocy Transplantologii w Szczecinie. Według rozgłośni z korespondencji, do której dotarli dziennikarze, wynika, że Grodzki przyjął wpłatę, gdy matka Popieli walczyła z chorobą nowotworową.
REKLAMA
Prof. Agnieszka Popiela w komentarzu do tego napisała na Twitterze, że wpłata była efektem presji psychicznej. "Żeby było uczciwie. Nigdy nie powiedziałam, że wpłata była warunkiem operacji. Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu. Wpłaciłam, bo czułam presję psychiczną" - napisała. Marszałek Senatu zarzuty prof. Popieli uważa za rozpowszechnianie fałszywych informacji, a jego pełnomocnik mec. Jacek Dubois żąda zaprzestania ich rozpowszechniania.
bb
REKLAMA