PiS wygrywa w sądowej batalii

Im więcej demonstracji w których stają obok siebie politycy i orzekający w ich sprawach sędziowie, im więcej arogancji unijnych urzędników, tym większe będzie poparcie dla PiS i prezydenta Andrzeja Dudy. 

2019-12-22, 12:14

PiS wygrywa w sądowej batalii

Opozycja broni sprawy przegranej. Czy uczynienie sporu politycznego z koniecznej reformy sądownictwa to efekt desperacji, która każe przeciwstawiać się każdej formie aktywności PiS? Czy też dowód nieformalnych i silnych powiązań polityków opozycji z wpływowymi sędziami?

Opozycja wie doskonale, że nastroje społeczne wcale nie są po stronie anarchizujących sędziów. Wiedzą też, że ponad osiem milionów wyborców Prawa i Sprawiedliwości oczekuje od partii rządzącej przeprowadzenia radykalnych reform tej sfery państwa. Ocena sądownictwa w oczach obywateli Rzeczpospolitej jest tak krytyczna, że samo to już powinno być powodem do rezygnacji szeregu najważniejszych osób kierujących sądami z przewodniczącą Sądu Najwyższego prof. Małgorzatą Gersdorf na czele. Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją odwrotną - sędziowie, którzy od lat współtworzyli zły wizerunek i obniżali wiarygodność polskiego wymiaru sprawiedliwości, są tak z siebie dumni i zadowoleni, że opierają się wszelkim zmianom. A przede wszystkim próbie odsunięcia ich samych od kierowniczych stanowisk. Bezkrytyczność wobec samych siebie sięga szczytów - bohaterami ostatnich protestów są nawet sędziowie, których jakość pracy powinna być obiektem co najmniej poważnej krytyki w obrębie samego środowiska. Zamiast posypania głowy popiołem i samokrytyki mamy walkę sędziów z Izbą Dyscyplinarną. A przecież nie jest tajemnicą, że w zawodzie tym istnieje wysokie zagrożenie korupcją. Sami sędziowie w swoim interesie powinni wspierać wszelkie organy kontrolne stanowiące fundament wiarygodności sądów i odsuwające od orzekania zdarzające się przecież wszędzie "czarne owce".

Trudno jest racjonalnie wytłumaczyć dlaczego opozycja stoi na barykadzie po niewłaściwej stronie. Skoro sądownictwo w Polsce źle funkcjonuje, to opozycja nie tyle powinna zajmować się obroną jego patologii, co atakować Prawo i Sprawiedliwość za ciągle nie dość skuteczną reformę sądów. Taką taktykę przyjęła Platforma Obywatelska w czasie kampanii do parlamentu - wybierając jako jeden z jej głównych elementów problemy publicznej opieki medycznej. To również obszar państwa do którego Polacy mają krytyczny stosunek. Prosta kalkulacja mówiła, że trzeba więc atakować partię rządzącą właśnie od tej strony, angażując Polaków mających złe doświadczenie ze służbą zdrowia. Tak samo opozycja mogłaby postępować w sprawie sądów - stając po stronie pokrzywdzonych przez niesprawiedliwe i kuriozalne wyroki. Wtedy Borys Budka stanął przed kamerami z paragonem za leki, dzisiaj mógłby stać z wyrokiem w sprawie Jana Śpiewaka. Tymczasem opozycja buduje barykady dla zadowolonych z siebie i swoich orzeczeń sędziów, a osoby przez sądy pokrzywdzone, jak choćby właśnie Jan Śpiewak - niszczy i poniża. Przykład warszawskiego aktywisty jest szczególnie ważny, bo przecież on sam organizował pierwsze protesty przeciwko reformie sądownictwa. Jan Śpiewak był i jest nadal daleki od Prawa i Sprawiedliwości a jednak spotykają go ze strony opozycji  brutalne ataki lub wymowne milczenie.

Nie udało się i nie uda wywołać masowych protestów w obronie instytucji, wobec której Polacy w większości mają co najmniej bardzo mieszane uczucia. Nawet jeśli nie wszyscy uważają, że sądownictwo w Polsce jest w stanie krytycznym, to jednakże mają świadomość nadmiernie uprzywilejowanej pozycji sędziów. Sędziów zarabiających niemałe pieniądze i cieszących się de facto nietykalnością. I to nawet w przypadku ewidentnego naruszania prawa, dobrego obyczaju czy wydawania wyroków jawnie niesprawiedliwych. Tymczasem większość Polaków zarabia dużo mniej niż sędziowie i nie ma jak oni zapewnionego komfortu dobrej posady, z której praktycznie byliby nie usuwalni niezależnie od swojej efektywności. Ani "immunitetu" który chroniłby ich przed konsekwencjami swoich złych działań w pracy i życiu prywatnym. Trudno więc współczuć, tym, którzy mają pod każdym względem lepiej. Opozycja działa tutaj wbrew politycznej logice i ujawnia logikę zgoła odmienną, którą w sposób dosadny objawił Sławomir Neumann na słynnych taśmach z Tczewa. Rzecz idzie o to, by na kluczowych stanowiskach w sądach pozostali ci sędziowie, na których pobłażliwość politycy będą mogli w przyszłości liczyć. Im większe zaangażowanie w "obronę sądów" tym większe podejrzenia, że protestujący obawiają, że kiedyś do nich trafią w charakterze oskarżonych w aferach rządów PO-PSL.

REKLAMA

Na "obronie sądów" zyskuje znów Prawo i Sprawiedliwość, które staje na pozycji obrońcy "zwykłych obywateli" przeciwko "zepsutym i cynicznym elitom". Potrzeba jednak działań przemyślanych i zdecydowanych, również na arenie unijnej, gdzie opozycja, tradycyjnie już, szuka dla siebie sojuszników. Nie trzeba zresztą wyjątkowego wysiłku - wystarczy sięgnąć po autentyczne historie ludzi, którym sądowe wyroki zrujnowały firmy, zniszczyły życia i odebrały rodziny. A jest ich (niestety!) naprawdę wiele.

Miłosz Manasterski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej