Irak: demonstranci wdarli się na teren ambasady USA. Ewakuacja personelu
Dziesiątki zwolenników szyickiej milicji wdarły się na teren ambasady Stanów Zjednoczonych w Bagdadzie - podała agencja AP. Stało się to po tym jak rozbili główne drzwi i podpalili recepcję. Na ulicach miasta i przed ambasadą zgromadziło się kilka tysięcy osób, które próbowały wedrzeć się do budynku.
2019-12-31, 13:20
Na teren ambasady wtargnęło kilkudziesięciu manifestantów. Reporter Associated Press przekazał, że z wnętrza kompleksu wydobywały się płomienie i co najmniej trzech żołnierzy amerykańskich stało na dachu głównego budynku ambasady. Jak podaje AP, na dachu budynku widać było sześciu amerykańskich żołnierzy z bronią wycelowaną w demonstrantów.
Przed placówką zebrały się setki demonstrantów popierających szyickie milicje. Podpalono puste przyczepy, z których korzystali pracownicy ochrony ambasady.
Ambasador USA i inni pracownicy placówki zostali ewakuowani w związku z protestem odbywającym się przed budynkiem - wcześniej informował Reuters, powołując się na źródła w irackim Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
REKLAMA
Irackie siły bezpieczeństwa użyły przeciw protestującym zebranym przed placówką gazu łzawiącego. Nie jest jasne, czy ktoś odniósł obrażenia.
Na miejsce przyjechało siedem pojazdów opancerzonych z ok. 30 żołnierzami irackimi.
Demonstranci próbowali wedrzeć się do ambasady, rzucali w jej kierunku butelki i niszczyli kamery monitoringu. Powiesili też na ogrodzeniu placówki żółte flagi wspieranej przez Iran szyickiej milicji Kataib Hezbollah. W manifestacji początkowo brało udział kilkaset osób.
Protesty związane są z przeprowadzonymi przez USA nalotami na związane z milicją Kataib Hezbollah cele w Iraku i w Syrii. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi między innymi za piątkowym atakiem rakietowym na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych.
REKLAMA
W odwetowych, amerykańskich nalotach zginęło 25 osób, a ponad 50 zostało rannych. Irak uznał, że działania wojsk Stanów Zjednoczonych są pogwałceniem suwerenności, a jego rada bezpieczeństwa stwierdziła, że będzie musiała zrewidować relacje z USA.
pg
REKLAMA