Siły USA pozostają w Iraku. Pentagon dementuje wcześniejsze informacje

Amerykański sekretarz obrony Mark Esper oświadczył, że Stany Zjednoczone nie wycofują się z Iraku. Esper nie potwierdził autentyczności cytowanego przez Reuters i AFP listu dowódcy sił koalicyjnych generała Williama Seely'ego, w którym zapowiada on przygotowania do wycofania. Zamieszanie z listem tłumaczył później przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów USA.

2020-01-06, 21:40

Siły USA pozostają w Iraku. Pentagon dementuje wcześniejsze informacje

Posłuchaj

Pentagon: USA pozostają w Iraku. Korespondencja Marka Wałkuskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Światowe agencje doniosły o liście, w którym generał Seely oświadczył, że uznając wynik głosowania w irackim parlamencie, stacjonujące w tym kraju, siły koalicji walczącej z Państwem Islamskim rozpoczną przegrupowanie, które umożliwi w przyszłości bezpieczne i sprawne wycofanie z Iraku.

"Szanujemy waszą suwerenną decyzję o naszym wycofaniu" - brzmiał cytowany fragment listu, który zinterpretowano jako zapowiedź wycofania wojsk amerykańskich z Iraku.

"Nie podjęliśmy decyzji o wycofaniu" 

Jednak szef Pentagonu Mark Esper szybko zaprzeczył, by Stany Zjednoczone zdecydowały o opuszczeniu Iraku. - Nie podjęliśmy decyzji o wycofaniu się z Iraku. Kropka - powiedział dziennikarzom. Według sekretarza obrony USA treść listu nie jest spójna z decyzjami władz USA.

Esper dodał, że Pentagon stara się wyjaśnić sprawę listu. Wyraził jednak przekonanie, że Irakijczycy oraz politycy w tym kraju chcą pozostania wojsk amerykańskich.

REKLAMA

Agencje Reuters i AFP, które informowały o liście generała zaznaczyły, że autentyczność dokumentu podpisanego przez Williama H. Seely'ego i adresowanego do wojskowych w irackim ministerstwie obrony potwierdziły im anonimowe wojskowe źródła amerykańskie i irackie.

Źle sformułowany szkic

List w sprawie wyjścia wojsk z Iraku to szkic; nie powinien zostać upubliczniony - tłumaczył później przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów USA gen. Mike Milley.

- Ten list to szkic, to był błąd, był niepodpisany, nie powinien zostać upubliczniony - powiedział dziennikarzom wojskowy.

Dodał, że dokument jest "źle sformułowany" i "sugeruje wycofanie, co nie jest tym, co się dzieje".

Zapewnił - podobnie jak szef Pentagonu Mark Esper - że wycofanie się z Iraku nie jest planowane.

>>> [CZYTAJ TAKŻE]: Irak "wyprosi" Amerykanów z kraju? Donald Trump: będą surowe sankcje

Koalicja pod wodzą USA na razie zawiesiła działania w Iraku. W niedzielę szkolenia zawiesiła też misja treningowa NATO, której częścią są polscy żołnierze.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

EPA Irak 1200.jpg
80 mln dolarów za głowę Trumpa. Irańczycy chcą wyznaczyć nagrodę

Apel o wyrzucenie obcych wojsk

W niedzielę rezolucję wzywającą do opuszczenia Iraku przyjął tamtejszy parlament. To odpowiedź na zabicie generała Ghasema Solejmaniego, który zginął w piątek nad ranem w ataku amerykańskiego drona niedaleko lotniska w Bagdadzie. Zabity wojskowy uważany był za drugą osobę w Iranie po ajatollahu Alim Chameneim. Jego śmierć zaostrzyła i tak już napiętą sytuację w regionie.

Rezolucja irackiego parlamentu nie jest wiążąca. To apel do rządu o wyrzucenie wszystkich obcych wojsk z kraju. Premier Iraku Adel Abdul Mahdi sugerował w czasie posiedzenia, że jego prośba pod formalnym żądaniem wycofania się wojsk jest kwestią czasu.

Obradom towarzyszyły okrzyki parlamentarzystów "śmierć Ameryce". Premier Iraku ujawnił, że zabity w piątek rano generał Ghasem Solejmani jechał na spotkanie z nim w sprawie mediacji pokojowych, jakich miał podjąć się Irak.

- O 8.30 miałem z nim umówione spotkanie. Miał przekazać mi odpowiedź Iranu na propozycję Arabii Saudyjskiej, którą im wcześniej przekazaliśmy. Propozycja ta miała być przełomem w rozwiązaniu sytuacji w regionie - powiedział Adel Abdul Mahdi.

REKLAMA

Iracki premier mówił też, że amerykański prezydent Donald Trump krótko przed atakiem dzwonił do niego i prosił o mediację w sporze z Iranem, po czym Amerykanie dokonali ataku na generała Solejmaniego.

Powiązany Artykuł

iran atom 1200.jpg
Iran w całości wycofał się z porozumienia nuklearnego

Uroczystości żałobne i okrzyki "śmierć Ameryce"

W poniedziałek w Iranie setki tysięcy osób uczestniczyły w uroczystościach żałobnych zabitego w piątek generała Ghasema Solejmaniego. Tłumy ludzi szły w pochodzie z trumną wojskowego w mieście Awhaz, a wokół słychać było okrzyki "śmierć Ameryce". Podobne sceny można było zobaczyć w Maszdad, mieście, gdzie pochowani są szyiccy święci.

Generał Ghasem Solejmani od ponad dwóch dekad dowodził operacjami militarnymi Iranu na Bliskim Wschodzie. Jego oddziały wspierały syryjskiego prezydenta w brutalnych działaniach wobec opozycji. Zarzuca się im też udział w aktach sabotażu w Iraku, Jemenie czy Arabii Saudyjskiej. Solejmani miał też doradzać irackim władzom, w jaki sposób pacyfikować niedawne antyrządowe protesty.

Rozkaz do ataku na generała miał osobiście wydać amerykański prezydent Donald Trump. Pentagon twierdzi, że wojskowego zabito, bo planował on właśnie ataki na Amerykanów. Wraz z nim w ataku zginął też przywódca proirańskiej bojówki w Iraku, która stała za niedawnymi, gwałtownymi protestami przed ambasadą USA w Bagdadzie.

REKLAMA

bartos/fc


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej