Tadeusz Konwicki. Pisarz i "czuły prześmiewca" [POSŁUCHAJ]
Znakomity prozaik, scenarzysta i reżyser, autor m.in. książki "Mała Apokalipsa" i filmu "Ostatni dzień lata" - Tadeusz Konwicki - zmarł 7 stycznia 2015 roku.

Michał Czyżewski
2025-01-07, 05:45
Posłuchaj
Posłuchaj
Pisarz-legenda
W czasie wojny był żołnierzem Armii Krajowej i działał w partyzantce antyradzieckiej w podwileńskich lasach. Po powojennej zmianie granic przeniósł się do Polski, by po kilku przeprowadzkach osiąść w Warszawie, z którą z krótkimi przerwami związany był przez całe życie.
Posłuchaj
Posłuchaj
REKLAMA
Debiutował w 1946 roku jako reportażysta i rysownik w dodatku literackim do "Dziennika Polskiego". Jako prozaik związał się najpierw z socrealizmem, wchodząc w skład tzw. pokolenia pryszczatych ("byłem draniem, złoczyńcą, a właściwie potworem" - tak pisarz mówił o tym okresie w wywiadzie dla Polskiego Radia w 2011 roku), później odszedł od tej poetyki, poszukując własnego języka twórczego, by wreszcie - po 1976 roku -przejść do drugiego obiegu wydawniczego.
Wydał kilkadziesiąt książek - m.in. "Rojsty", "Sennik współczesny", "Wniebowstąpienie", "Zwierzoczłekoupiór", "Kalendarz i klepsydra", "Kompleks polski", "Mała apokalipsa" i "Czytadło", stworzył wiele głośnych filmów (m.in. "Ostatni dzień lata", "Salto", "Dolina Issy", "Lawa"), był również autorem scenariuszy takich filmów, jak "Matka Joanna od Aniołów" i "Faraon". Wszystkie te tytuły to zaledwie drobna część jego imponującego dorobku.
Posłuchaj
Wielokrotnie wyróżniany najważniejszymi nagrodami filmowymi i literackimi w Polsce i na świecie. W ostatnich latach życia był jedną z najsłynniejszych postaci stolicy, żywą legendą, którą można było spotkać na ulicy lub przy stoliku w kawiarni Czytelnik. Tuż po jego śmierci poeta Piotr Matywiecki zauważył, że był nieodłącznym elementem warszawskiego pejzażu.
REKLAMA
– Cudowny, choć w gruncie rzeczy smutny mit Warszawy, który stworzył w swoich książkach obok wcześniejszego mitu Wileńszczyzny, powodował, że gdy widziało się go na Nowym Świecie czy na Wiejskiej, patrzyło się na niego jak na narratora jego własnych książek – mówił pisarz w 2015 roku.
Posłuchaj
REKLAMA
Posłuchaj
Posłuchaj
Powiązany Artykuł

Wania. Niezwykły kot Konwickich
"Nie chcę, by czytało mnie wielu ludzi"
Tadeusz Konwicki był świetnym rozmówcą, o czym mogli przekonać się m.in. słuchacze Polskiego Radia. Podczas wywiadów pisarz w sposób ironiczny i bezkompromisowy, lecz zarazem dobroduszny odnosił się do swej biografii i twórczości. W 1992 roku wyznał Elżbiecie Marcinkowskiej, że nie zależy mu na masowej publiczności.
– Na ulicy spotykam ludzi ordynarnych i prymitywnych. Ciarki przechodzą mi po plecach na myśl, że ktoś taki mógłby wziąć moją książkę do ręki – mówił pisarz, dodając, że pragnie, by czytali go ludzie o podobnej do jego wrażliwości, podobnych aspiracjach życiowych, nadziejach i rezygnacjach. – Będę ich wyrazicielem, będę ich gazetą, głośnikiem, będę nadawał to, co się z nimi dzieje, jak oni patrzą na świat, czego oczekują i jak godzą się z tym, jakie jest nasze życie – powiedział.
REKLAMA
Posłuchaj
– Literatura jest formą komunikacji, formą pogadania – mówił Tadeusz Konwicki. – To tak, jak w przypadku spotkania nieznanych sobie ludzi na skrzyżowaniu. Gdy siądą razem i jeden drugiemu się z czegoś zwierzy, wstają z poczuciem ulgi, że ktoś ich rozumie, że nie są sami na świecie – tłumaczył.
Czuły prześmiewca Polaków
Po śmierci Tadeusza Konwickiego 7 stycznia 2015 roku na antenach Polskiego Radia usłyszeliśmy wiele wspomnień o twórcy, zarówno bliskich mu osób, jak i znawców literatury. Z opowieści o pisarzu wyłaniał się obraz człowieka, który swoją postawą życiową i artystyczną godził rozmaite sprzeczności.
REKLAMA
– Potrafił łączyć absurd z realizmem, szyderstwo z sentymentalizmem. Miał wspaniałe poczucie humoru, ale w tym była, maskowana ironią, prawdziwa rozpacz – wspominał Konwickiego pisarz Janusz Głowacki.
Posłuchaj
Posłuchaj
REKLAMA
Posłuchaj
Elżbieta Sawicka, dziennikarka i sąsiadka artysty, określiła go czułym prześmiewcą tego, co dzieje się w jego kraju. – Nie mówił, że kocha Polskę. Powiedział za to: "sekunduję tym mrówom znad Wisły" – opowiadała. – Pożegnałam się z nim w sobotę 3 stycznia. Była to nasza ostatnia rozmowa, bardzo wzruszająca, ale i zabawna. Zawsze było z nim tak, że mówił rzeczy niesłychanie poważne, a potem nagle to odwracał jakimś dowcipem, żartem. Wycofywał się ze stwierdzeń lekko patetycznych, bo patosu nie znosił – wspominała.
– Z godnością wycofywał się z życia, niewielu tak potrafi – podkreślał pisarz Paweł Huelle.
REKLAMA
Posłuchaj
Tadeusz Konwicki zmarł w Warszawie 7 stycznia 2015 roku.
mc
REKLAMA