Tomasz Siemoniak nie chce pozwolić na skręt PO w lewo. "Trudno będzie mu dotrzymać zobowiązania"
Tomasz Siemoniak w wywiadzie dla Newsweeka zadeklarował, że nie pozwoli, aby Platforma Obywatelska skręciła w lewo. Obserwując wypowiedzi i działania części polityków największej partii opozycyjnej należy stwierdzić, że PO już dawno obrała kurs w tym kierunku, a ubiegający się w niej o przywództwo polityk, może co najwyżej podjąć próbę jego zmiany.
2020-01-14, 18:52
Powiązany Artykuł
![PAP Tomasz Siemoniak 1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/80ea1fbc-9b95-4203-bb36-c5eac5b8477c.jpg)
Wybory przewodniczącego PO. Tomasz Siemoniak: nie wycofam się i zwyciężę
Tomasz Siemoniak jest jednym z sześciu polityków ubiegających się o przywództwo w Platformie Obywatelskiej. Zwycięzcę wyborów na szefa PO poznamy 25 stycznia, pod warunkiem, że któryś z kandydatów przekroczy 50 proc. poparcia. Jeśli tak się nie stanie w lutym odbędzie się II tura. Walka o głosy członków partii trwa, a poszczególni kandydaci bezpośrednio lub pośrednio poprzez media prezentują swoje pomysły na przyszłość Platformy Obywatelskiej. Tomasz Siemoniak właśnie oświadczył, że nie pozwoli PO skręcić w lewo. Taka deklaracja może budzić pewne zaskoczenie, ponieważ obserwując pewne działania polityków największej partii opozycyjnej, można stwierdzić, że już dawno skręciła ona w tę stronę.
"Konserwatywna kotwica" Schetyny, a rzeczywistość
Warto przypomnieć, że podobne deklaracje składał kilka miesięcy po swoim wyborze na szefa Platformy jej obecny przewodniczący Grzegorz Schetyna. "Jestem zwolennikiem utrzymania przez PO konserwatywnej kotwicy. Chcę powrotu do źródeł Platformy, czyli jej liberalno-konserwatywnego charakteru. Chcę też, by była w swoim przekazie chadecka" mówił w rozmowie z tygodnikiem Do Rzeczy w sierpniu 2016 roku. Analizując późniejsze działania jego partyjnych kolegów, można stwierdzić, że na deklaracjach się skończyło.
- Zapewnienia o konserwatywnej kotwicy, które regularnie pojawiają się w PO, nawet jeśli są szczere i wyrażają przekonania polityków, którzy je wygłaszają, nie są realizowane w praktyce. Widać wyraźnie, że część działaczy tej partii opowiada się, np. za rewolucją obyczajową i będzie dążyć do realizacji tego celu - mówi portalowi PolskieRadio24.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Wróblewski. Posłowi PiS trudno odmówić racji obserwując deklaracje polityków PO.
REKLAMA
Przytoczony już Grzegorz Schetyna podczas ubiegłorocznej konwencji wyborczej PO zapowiedział, m.in. wprowadzenie związków partnerskich, a więc sztandarowego postulatu środowisk LGBT. Deklarację w tej sprawie składali również inni politycy największej partii opozycyjnej. - Widzimy, jak zmieniają się poglądy większości Polaków, a tu chodzi o elementarną godność człowieka. (...) Tę sprawę będziemy w stanie załatwić, jeśli będziemy mieli większość i mam nadzieję, że tak się stanie - mówił wiosną 2019 roku w TVN24 wiceszef PO Borys Budka, który jest w gronie kandydatów ubiegających się o przywództwo w PO.
O potrzebie wprowadzenia związków partnerskich mówi również kandydatka PO na prezydenta Polski Małgorzata Kidawa-Błońska. - Z pewnością trzeba będzie pochylić się nad uregulowaniem związków partnerskich. Czas po wyborach parlamentarnych byłby dobry na rozpoczęcie poważnej i pozbawionej stereotypów dyskusji na ten temat. Na pewno będzie tak, jak z in vitro. Pamięta pan, jak długo do tego dochodziliśmy? Ile trwało, zanim Polacy przekonali się, że to bezpieczna i wyczekiwana przez wiele par metoda i ją zaakceptowali? - mówiła Kidawa-Błońska w wywiadzie dla portalu OKO.Press w lipcu ubiegłego roku.
Politycy PO promują postulaty środowisk LGBT
W sprawie związków partnerskich nie kończy się tylko na słowach, czego dowodzą działania podejmowane, np. przez włodarzy miast związanych z PO. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak od kilku lat jest stałym bywalcem organizowanych w tym mieście przez środowiska LGBT marszów równości, od 2018 roku obejmuje je honorowym patronatem. Główne postulaty uczestników tych imprez, którym patronuje polityk PO, to legalizacja związków małżeńskich osób tej samej płci i wyrażenie zgody na adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Inny przykład?
>>> [ZOBACZ TAKŻE] Sześciu kandydatów na szefa Platformy Obywatelskiej. Minął termin zgłoszeń
REKLAMA
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w pierwszym roku swojego urzędowania podpisał Deklarację LGBT +. To pierwszy taki dokument w Polsce. Przewiduje on, m.in. powstanie centrum kulturowo-społecznościowego dla osób LGBT+ czy stworzenie hotelu interwencyjnego dla osób homoseksualnych, które musiały wyprowadzić się z domu, ponieważ rodzina nie akceptuje ich orientacji seksualnej. W jej ramach miały być również wprowadzone w szkołach dodatkowe zajęcia z edukacji seksualnej, na których, np. omawiane byłyby kwestie współżycia, również między osobami tej samej płci. Miały być, bo ostatecznie władze Warszawy wycofały się z tych planów, a w budżecie nie zapisano środków na realizację Deklaracji LGBT+.
Zwolennicy liberalizacji prawa aborcyjnego
Poparcie dla związków partnerskich to niejedyny przykład na lewicowy skręt PO. W styczniu 2018 roku z partii wykluczono kilku posłów, którzy zagłosowali wbrew dyscyplinie partyjnej za odrzuceniem projektu liberalizującego prawo aborcyjne, a poprali projekt konserwatywny. Zarząd PO podjął jednomyślną decyzję w tej sprawie. A przy okazji tej sprawy wyszło na jaw, że w Platformie nie brakuje zwolenników zliberalizowania prawa aborcyjnego w Polsce. Przyznała się do tego m.in. Joanna Mucha, który również ubiega się dziś o władzę w PO.
- Sama jestem za zliberalizowaniem prawa. Kompromis aborcyjny, o którym tyle się dziś mówi, nie działa. Kobietom odmawia się aborcji. Działa podziemie, gdzie wykonywane są takie zabiegi - mówiła na początku 2018 roku Joanna Mucha, jednocześnie przepraszając za postawę kolegów, którzy przyczynili się do odrzucenia projektu liberalizującego prawo aborcyjne. Posłanka PO zachęcała również przeciwników ochrony życia nienarodzonych dzieci, aby wstępowali w szeregi jej partii. - Partie takie jak PO można zmieniać od środka i do tego zachęcam. Nie pozostawajcie bierne. Będziemy też składali kolejne projekty ustaw dotyczące praw kobiet - deklarowała.
Powiązany Artykuł
![siemoniak tomasz_1200 PR1 SD.jpg](http://static.prsa.pl/images/14487dfc-1cd7-4b7d-8802-51b499ef6685.jpg)
Tomasz Siemoniak: nie da się kierować Platformą Obywatelską z tylnego siedzenia
Politycy PO na "czarnych protestach"
REKLAMA
Liberalne poglądy na tę kwestię głosi również jej partyjna koleżanka z Gdańska Agnieszka Pomaska, do czego przyznała się w wywiadzie dla OKO.Press z lipca ubiegłego roku. - Uważam, że powinniśmy zaufać kobietom, parom, chociaż to przede wszystkim dotyka kobiet, one zostają z takim dylematem, one powinny móc podejmować decyzję - tłumaczy Pomaska, która w tym samym wywiadzie opowiedziała się również za dostępem do pigułki "dzień po" bez recepty, co jest kolejnym postulatem środowisk lewicowych, podnoszonym między innymi podczas tzw. "czarnych protestów", na których zresztą w ostatnich latach pojawiały się posłanki PO.
>>> [ZOBACZ TAKŻE] Michał Cieślak: czas na zmianę pokoleniową w PO
Obok wspomnianej już Joanny Muchy, w marszach kobiet uczestniczyła również m.in. Joanna Augustynowska (posłanka Sejmu VIII kadencji, w ostatnich wyborach kandydowała list PO, ale nie uzyskała mandatu). - Chcę mocno podkreślić, że jestem zwolenniczką edukacji seksualnej, oraz liberalizacji prawa aborcyjnego. Uważam, że podczas dwóch lat rządów obecnej większości sejmowej, prawa kobiet nie są respektowane z należytym szacunkiem - napisała Augustynowska w mediach społecznościowych. W "czarnym proteście" uczestniczyli również, m.in. kandydatka PO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska czy parlamentarzyści Michał Szczerba i Monika Wielichowska.
"Trudno będzie mu dotrzymać zobowiązania"
Politycy Platformy Obywatelskiej nie zgadzają się z tezą, że PO pod rządami Grzegorz Schetyny powędrowała na lewo. - PO jest partią centrową - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Robert Kropiwnicki. Poseł Platformy dodaje, że zgadza się z deklaracją Tomasza Siemoniaka. - Każdy nadmierny skręt w lewo czy prawo jest dla nas szkodliwy. Musimy zachować zdrowy rozsądek i neutralność w sprawach które są skrajne, ponieważ jest pożądanie, żebyśmy byli partią centrową - wyjaśnia Kropiwnicki.
REKLAMA
Z deklaracji Tomasza Siemoniaka cieszy się poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. - Dobrze, że są w PO ludzie, którzy rozumieją, że lewicowy kurs odbiega od naszej tradycji oraz od tego czego oczekują dziś Polacy i oznacza ostry spór polityczny, który nie służy Polsce - mówi polityk partii rządzącej. Rozmówca portalu PolskieRadio24.pl dodaje jednak, że ze względu na zaangażowanie dużej części posłów PO w walkę o lewicowe postulaty, Tomasz Siemoniak może nie powstrzymać największej partii opozycyjnej przed skrętem w lewo. - Trudno będzie mu dotrzymać tego zobowiązania - mówi Wróblewski.
- Wyraźnie widzimy, że w PO jest spora grupa osób, która chce rewolucji obyczajowej i światopoglądowej, zwłaszcza w młodszym pokoleniu polityków. Jest spora grupa działaczy z wielkich miast, którzy dziś równie dobrze mogliby być w SLD - tłumaczy Wróblewski.
MF, PolskieRadio24.pl
REKLAMA