Grodzki wytoczył proces Popieli. Pierwsza podważała uczciwość marszałka Senatu

Prof. Agnieszka Popiela poinformowała, że Tomasz Grodzki wytoczył jej proces. To ona jako pierwsza, po wyborze Grodzkiego na marszałka Senatu, poinformowała o łapówkach, które jej zdaniem przyjmował od pacjentów, gdy jeszcze pracował jako lekarz.

2020-02-20, 07:41

Grodzki wytoczył proces Popieli. Pierwsza podważała uczciwość marszałka Senatu
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Foto: Twitter/PolskiSenat

Wiadomość o procesie powołując się na samą pozwaną, przekazał na antenie TVP Info red. Michał Rachoń. Dziennikarz przypomniał, że marszałek Grodzki wcześniej zapowiadał, że będzie wytaczał w tej sprawie procesy. - Pani Agnieszka Popiela twierdzi, że podtrzymuje wszystko, co powiedziała wcześniej w wywiadach i co podano w informacjach - dodał Rachoń.

Powiązany Artykuł

eastnews tomasz grodzki 1200.jpg

Profesor Popiela jako pierwsza oskarżyła obecnego marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego o to, że rodziny pacjentów szczecińskiego szpitala, w którym pracował, "pod presją psychiczną" wpłacały na działającą przy placówce fundację.

"Jak moja mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę" - pisała w listopadzie 2019 r. w mediach społecznościowych. Po tym wpisie na Uniwersytecie Szczecińskim, którego Popiela jest pracownikiem, wytoczono jej postępowanie dyscyplinarne. Umorzono je kilka tygodni później.

"Czuła presję, by dokonać wpłaty"

REKLAMA

W styczniu 2020 roku w rozmowie z Radiem Szczecin prof. Popiela powiedziała, że w latach 90. w szpitalu w Zdunowie wszystko było "dobrze zorganizowane i pacjenci o tym wiedzieli" - każdy z pacjentów przed operacją szedł do pokoju lekarskiego, tam miał usłyszeć, ile ma zapłacić.

Powiązany Artykuł

1200_Grodzki_Popiela_PAP_East_News.jpg

Popiela opowiedziała też, jak spotkała się z ówczesnym ordynatorem Tomaszem Grodzkim. Chodzi o wydarzenia z czerwca 1998 r., kiedy jej matka była pacjentką tego szpitala. Jak mówi - Grodzki potwierdził, „że ze względu na wysokie standardy leczenia i kształcenie się lekarzy przyszpitalna fundacja potrzebuje wsparcia finansowego”.

Popiela powiedziała, że wpłata nie była warunkiem wykonania operacji, „ale czuła presję, by jej dokonać”. - Podczas rozmowy padła konkretna kwota - opowiada.

- Wyciągnęłam 500 dolarów z portfela, to nie była żadna koperta, odliczyłam po setce, prosiłam, żeby przeliczył. Pan ordynator wziął te pieniądze, nie umiem sobie przypomnieć teraz, gdzie je schował, czy to była szuflada... ale pamiętam, że podszedł do biurka, wyciągnął zeszyt formatu A4, zapisał w nim coś. Zrozumiałam to w ten sposób, że zapisał moją wpłatę na tę fundację. Ale nie dostałam żadnego pokwitowania - dodała.

REKLAMA

tvp.info/pkur

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej