Eksperci podsumowali pierwsze tygodnie kampanii wyborczej: szukanie skandali, a nie merytoryczna dyskusja
- Mamy dużo emocji i szukania skandali. Dotyczy to zwłaszcza opozycji, co wynika z jej słabości merytorycznej i intelektualnej - komentuje pierwsze tygodnie kampanii wyborczej Artur Wróblewski, politolog z Uczelni Łazarskiego. W ocenie dr. Bartłomieja Biskupa taki klimat może utrzymać się do wyborów. - Niestety, takie mamy czasy - mówi politolog Uniwersytetu Warszawskiego.
2020-02-20, 20:47
Rozpoczął się trzeci tydzień kampanii wyborczej. Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała do tej pory 10. komitetów wyborczych. W całym kraju zbierane są podpisy pod poparciem dla kandydatów. Tymczasem pretendenci do objęcia urzędu prezydenta rozjechali się po Polsce w celu zabiegania o głosy wyborców. Eksperci, z którymi rozmawiał portal PolskieRadio24.pl zgodnie przyznają, że na początku kampanii więcej jest emocji niż merytorycznych argumentów, a tematem który do tej pory zdominował dyskusję jest służba zdrowia.
- Kampania jest coraz bardziej dynamiczna. Jej początek można uznać za emocjonalny. Dyskusja jest skoncentrowana przede wszystkim na gestach i słowach, a nie na programach kandydatów - mówi dr Bartłomiej Biskup politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. W ocenie eksperta UW w pierwszych dwóch tygodniach kampanii sztaby prześcigały się w działaniach, które mogą pomóc im zaistnieć.
"Czeka nas gorąca kampania"
- Za wszelką cenę chciano zakomunikować coś, co pomoże zwrócić na siebie uwagę. Nie były to jednak działania o wartości merytorycznej, lecz wpisujące się w ramy obyczajowego skandalu. Kłócono się o to, kto i kogo, za co powinien przeprosić - tłumaczy dr Biskup. Politolog UW uważa, że na początku kampanii doszło do poważnych nadinterpretacji niektórych wypowiedzi czy zachowań. Jako przykład podaje gest posłanki Lichockiej skierowany do posłów opozycji, który ta próbuje przedstawić jako gest skierowany do osób chorych na raka. - Działania te pokazują, że czeka nas bardzo gorąca kampania - dodaje Biskup.
Powiązany Artykuł
Dawid Solak: ordynarne zachowanie opozycji wobec szefowej kampanii Andrzeja Dudy
Na mało merytoryczny, przynajmniej do tej pory, charakter kampanii zwraca uwagę również Artur Wróblewski, politolog z Uczelni Łazarskiego. - Mamy dużo emocji i szukania skandali. Dotyczy to zwłaszcza opozycji, co wynika z jej słabości merytorycznej i intelektualnej - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wróblewski. W jego ocenie opozycja jest w trudnej sytuacji programowej, ponieważ trudno będzie jej przelicytować kandydata Prawa i Sprawiedliwości.
REKLAMA
- Na polu obietnic społecznych kandydatom opozycji trudno będzie zaproponować coś więcej. Dlatego, że musieliby wyjść z inicjatywą programu typu 600+, a takie działanie zostałoby uznane za nierealne lub śmieszne - uważa politolog Uczelni Łazarskiego. - W ostatnich 5 latach Andrzej Duda i PiS znakomicie odczytali wrażliwość społeczną i odpowiedzieli na oczekiwania dużej grupy Polaków. Zrealizowali obiecane postulaty, a przy tym uzyskali zrównoważony budżet. Dzięki temu są postrzegani przez wyborców jako skuteczni i wiarygodni - zauważa politolog Uczelni Łazarskiego. Odnotowuje on jednak, że także sztab Andrzeja Dudy nie rozpoczął do tej pory merytorycznej dyskusji wokół ważnej kwestii.
Służba zdrowia na pierwszym planie
Zdaniem dr Biskupa w porównaniu z poprzednimi kampaniami, obecnie to opozycja narzuca tematy do dyskusji, a PiS jest w defensywie. W jego ocenie na pierwszy plan wysunęła się służba zdrowia. - To jest coś co udało się opozycji wprowadzić do agendy. Temat służby zdrowia został przez nią wywołany, ponieważ zawsze jest on niekorzystny dla rządzących. Ludzie, którzy mają problemy zdrowotne i np. nie mogą dostać się do lekarza przede wszystkim obwiniają za to rząd - tłumaczy politolog UW. Dodaje on jednak, że w perspektywie czasu i w merytorycznej dyskusji temat ten może zaszkodzić opozycji.
- Nawet Gazeta Wyborcza napisała niedawno, że obiektywnie Prawo i Sprawiedliwość ma rację, jeśli chodzi o onkologię i wydatki na służbę zdrowia. Dlatego nie sądzę, aby temat ten zaszkodził kandydatowi popieranemu przez PiS, bo rząd ma mocne argumenty w dyskusji i może pokazywać co w sprawie ochrony zdrowia zrobiła PO - tłumaczy Biskup. Rzeczywiście z danych wynika, że obecnie w porównaniu z ostatnim rokiem rządów koalicji PO-PSL wydatki na onkologię wzrosły o 4 mld złotych, a na całą służbę zdrowia o ponad 30 mld zł.
Powiązany Artykuł
Poseł Lewicy: Robert Biedroń i Andrzej Duda są najbardziej zaangażowani w kampanię wyborczą
Podobnie uważa dr Wróblewski. - W moim przekonaniu grzanie takich tematów jak "zagrożenie dla praworządności" czy "dotowanie mediów publicznych" nie będzie pomagać opozycji, a nawet może zacząć jej szkodzić - tłumaczy ekspert Uczelni Łazarskiego, który dodaje, że to już się dzieje, o czym świadczy niedawne badanie IBRiS dotyczące zaufania do polityków. Wynika z niego, że Andrzej Duda odnotował wzrost zaufania (o 6,1 pkt. proc - przyp. red). Obecnie wynosi ono 47,7 proc. Tymczasem Małgorzata Kidawa-Błońska zanotowała spadek zaufania ( 5,1 pkt. proc.) do poziomu 29,6 proc. We wspomnianym badaniu od kandydatki KO lepiej wypadli również Władysław Kosiniak-Kamysz (33,3 proc.) i Robert Biedroń (32,3 proc.).
REKLAMA
Opozycji brakuje charyzmatycznych kandydatów?
- Ten sondaż pokazuje, że Prawo i Sprawiedliwość ma dobrego kandydata. Grzanie tematów o których wcześniej mówiłem nic nie daje opozycji, ponieważ postawiła na polityka, który nie budzi zaufania - komentuje Wróblewski. Ekspert podkreśla, że po stronie opozycji nie ma charyzmatycznych liderów i nowych twarzy. - Małgorzata Kidawa-Błońska jest politykiem z 20 letnim stażem i do tego otoczyła się osobami, które nie wnoszą nowej jakości do polskiej polityki. Robienie wiodącego tematu ze służby zdrowia jest dużym błędem, gdy ma się sztabie Bartosza Arłukowicza, który jako były minister zdrowia jest twarzą marazmu w polityce zdrowotnej - dodaje politolog Uczelni Łazarskiego.
Powiązany Artykuł
Kolejna wpadka Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Pomyliła datę ważnej rocznicy
W ocenie Wróblewskiego nie lepiej wyglądają na tym tle inni kandydaci opozycji. - Robert Biedroń jest z kilku powodów niewiarygodny. Wiosna, którą założył miał być nową jakością w polskiej polityce, a połączyła się z SLD. Obiecywał, że zrzeknie się mandatu europosła, a tego nie zrobił. Do tego wsadził do Sejmu swojego partnera - tłumaczy ekspert. - Trudno też uznać za nowe otwarcie pana Cioska, który został jego doradcą - dodaje.
Zdaniem Wróblewskiego falstart zaliczył też Szymon Hołownia. - Zaliczył poważną wpadkę z brzozą w spocie wyborczym. Do tego przedstawia się jako kandydat konserwatywny, a tymczasem wiele jego poglądów jest niezgodnych z nauką kościoła - zauważa Wróblewski. Ekspert uważa, że słabość programowa kandydatów opozycji sprawia, że próbują oni pozyskać sympatię wyborców poprzez emocje, a nie program. Czy to oznacza, że emocje, a nie merytoryczna argumenty i kwestie programowe zdominują rywalizację kandydatów o najważniejszy urząd w państwie?
- Spodziewam się, że do końca będzie miała wartość emocjonalną. Pewnie z czasem pojawią się też elementy programowe, ale nie jestem przekonany, czy będą miały kluczowe znaczenie dla wyborców. Niestety, takie mamy czasy - tłumaczy dr Biskup. Dr Wróblewski nie wyklucza takiego scenariusza, choć jest zdania, że takie podejście nie jest skuteczne. - Prowadzenie niemerytorycznej debaty dręczy ludzi i nie pomaga kandydatowi - konkluduje ekspert.
REKLAMA
Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja. Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska ponad 50 proc. głosów, to konieczna będzie II tura. Zaplanowano ją na 24 maja.
MF, PolskieRadio24.pl
REKLAMA