Czesław Nowicki. Na pogodę "Wicherek"
24 marca 1928 roku urodził się Czesław Nowicki – polski "Wicherek" – dziennikarz, który jako pierwszy w polskiej telewizji prezentował prognozę pogody. Ten niegdyś tak uwielbiany i znany w całej Polsce człowiek, z początkiem lat 90. XX wieku skrył się w cieniu zapomnienia. Wielu naszych rodaków wciąż jeszcze jednak - na dźwięk słowa "Wicherek" - uśmiecha się, wiedząc o kim mowa.
2020-02-29, 05:45
Zima 1992 roku była miejscami śnieżna, choć nie tak mroźna, jak to bywało we wcześniejszych latach. Ulice i chodniki pełne były chlapy i szybko topniejącego śniegu, a w niektóre dni trochę zimniej powiało, ot taki wicherek...
Kiedyś tak zwana "pogoda" w Dzienniku Telewizyjnym była najliczniej oglądanym informacyjnym programem telewizyjnym w PRL. Każdy chciał wiedzieć, jaka będzie "pogoda na jutro". Wiele starszych osób do teraz czeka właśnie na prognozę pogody. Ci młodsi, bardziej obeznani z nowszymi technologiami i korzystający z różnych multimedialnych urządzeń, znajdują prognozy pogody w Internecie, na różnych portalach. Wtedy takich możliwości nie było... , wtedy, czyli pod koniec lat 50. Informacje o pogodzie pojawiły się w Dzienniku Telewizyjnym dokładnie 2 stycznia 1958 roku, a pierwszym prezenterem był, zatrudniony jeszcze w 1957, Czesław Nowicki, nie od razu "Wicherek" - na to miano musiał sobie "zasłużyć".
"Wicherek" jako "pogodynek"
Wtedy wszystko wyglądało inaczej, inaczej działała telewizja, inne były dekoracje i inne były metody badawcze pozwalające na długoterminowe prognozy. Niektórzy teraz stwierdzają dowcipnie, że "tamte metody" były lepsze od obecnych, bo pogoda bardziej się sprawdzała. Urodzony w Wilnie, w 1928, "Wicherek" jako "pogodynka", czy raczej "pogodynek", nie miał właściwego wykształcenia w tym zakresie – nie był meteorologiem. Pewne jest, że skończył Liceum Ogólnokształcące im. J.I. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej, zdanym egzaminem maturalnym. Bliscy znajomi twierdzą, że nie miał dalszego wykształcenia, jednak są dziennikarze, według których miał on dalsze wykształcenie prawnicze. Dla widzów nie miało to najmniejszego znaczenia.
REKLAMA
W programie prowadzonym na żywo – tak wtedy emitowano (bo przecież nie kręcono) programy informacyjne – w jaskrawo oświetlonym studiu stała duża tablica z wymalowanym konturem Polski, a w późniejszym czasie druga z wymalowanym konturem Europy. Przed tą ciemną tablicą stał przystojny, w pierwszym okresie jeszcze dość szczupły, trzydziestolatek. Włosy miał ciemne, zaczesane do tyłu, a twarz pogodną i wzbudzającą zaufanie – bez tego nic by się nie udało. Z miejsca uczynił ze swojej części programu przyjazne widzom "show". Potrafił ciekawie mówić, z dowcipem, stosując różne, nierzadko śmieszne, porównania. Temperatury w pierwszym okresie wypisywał na tych tablicach kredą w trakcie prezentacji pogody. Później wiele danych pogodowych umieszczano przed emisją także tym samym sposobem – kredą, a jemu pozostawało już tylko wskazywać je niewielkim, cienkim wskaźnikiem – taką "różdżką dobrej pogody" (jak kiedyś sam to określił).
W eleganckim garniturze i w ciemnych okularach
Z biegiem lat przybierał na wadze i większym brzuchem coraz więcej zasłaniał zapisanych na tablicy informacji. Pojawiły się także ciemne okulary, które miały chronić jego oczy, nadwyrężone zbyt ostrym światłem w studiu. Dawniej takie były wymogi z uwagi na niezbyt duże zaawansowanie techniczne kamer – przy których te obecne są jakby "z kosmosu". Te okulary "przylgnęły" do niego także w życiu codziennym i prawie nigdzie się bez nich nie ruszał. Często też elegancki garnitur zamieniał na ubiór, który w nadchodzącym dniu, z racji warunków pogodowych, wydawał się najwłaściwszy. Dlatego też pojawiał się z parasolem, oczywiście rozłożonym, lub rozkładał go na wizji. Przychodził w kaloszach, płaszczach, a nawet sztormiaku. W cieplejsze pory roku potrafił ubrać się jak na letnisko i tak właśnie prezentować prognozę pogody.
Kącik osobliwości
REKLAMA
Zasłynął także swoim "kącikiem osobliwości", w którym znajdowały się najbardziej niesamowite okazy roślin przysyłane mu przez widzów. Były to różne monstrualne warzywa, grzyby, znaleziska, które w genialny sposób czyniły z prognozy pogody jeden z najciekawszych programów w TVP. Władza była bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy i to mimo różnych słownych wpadek "Wicherka". Dla nich najważniejsze było to, że ludzie oglądali propagandowy Dziennik, niejako czekając na "pogodę", a przy okazji spektaklu robionego przez "Wicherka", można było tę władzę "ocieplić" i jeszcze dołożyć trochę propagandy.
Jak pisze Emilia Padoł: "Pod telewizyjne studio przyjeżdżają samochody pełne truskawek, metry ziemniaków, nawet skrzynki z kokosami. W zabawę angażują się także dygnitarze epoki. Władysław Gomułka nadsyła pastewną kukurydzę (pęk o długości 3,5 metra), oczywiście w celach propagandowych (promocja rolniczej gospodarki). Z kolei Józef Cyrankiewicz przekazuje do programu Wicherka monstrualny okaz grzyba".
"Wicherek", górale i "Chmurka"
"Wicherek" wprowadza także do swojego programu informacje o pogodzie lepiej trafiające do ludzi niż zwykłe suche dane – podpiera się "przepowiedniami górali", ... a wtedy (teraz też) wierzono w niespotykaną zdolność górali do odgadywania właściwej pogody na najbliższy okres. Mało kto wiedział, że te przepowiednie były prawdziwe i dostawał je od zaprzyjaźnionego z góralami Marka Różyckiego (seniora) – wieloletniego korespondenta "Życia Warszawy" w Zakopanem – informacje te były właściwie z pierwszej ręki. W roku 1963, do obsady programu, dołączono wyłonioną w konkursie, Elżbietę Sommer, popularnie zwaną "Chmurką".
REKLAMA
W 1972 roku "Wicherek" odchodzi z telewizji – jak sam twierdzi – na znak protestu z powodu zamknięcia redakcji ochrony środowiska i zdrowia, którą kierował. Emilia Padoł tak to relacjonuje: "Według relacji Ireny Dziedzic poszło o reporterski materiał Wicherka do "Panoramy" - o bohaterskich wojskowych lotnikach, którzy w czasie nawałnicy przetransportowali do szpitala ciężko chorą kobietę, matkę kilkorga dzieci. Kobieta jednak zmarła, czego Nowicki nie sprawdził przed emisją programu". Relacja Ireny Dziedzic pochodzi z jej książki – problematyczny jest jednak fakt, że wtedy jeszcze nie było "Panoramy" , która pojawiła się dopiero wiele lat później.
Niezależnie od faktów, "Wicherek" znika z telewizji, co zasmuca widzów. Pojawia się już tylko jako dziennikarz piszący dla "Słowa Polskiego", "Życia Warszawy", w "Trybunie Ludu", "Zielonym Sztandarze" i w końcu kariery dla "Gazety Wyborczej". Jeździł po Polsce, uczestniczył w licznych spotkaniach, gdzie był przyjmowany niezmiernie ciepło. Bawił ludzi nawet własnym kabaretem pod nazwą "Barometr". Z początkiem lat 90. przygotowywał także prognozę pogody dla Radia "Solidarność". W całej swojej karierze pojawiał się także w wielu filmach: "Wojna domowa", "Kłopotliwy gość", "Nie lubię poniedziałku" czy "Dom".
… i nie jest prawdą rozpowszechnione przekonanie, że z pracy wyrzucono go za stwierdzenie "wiatry ze wschodu nie przynoszą nic dobrego".
PP
REKLAMA
REKLAMA