Dylematy reprezentantów Polski. Koronawirus bardzo groźnym rywalem. Wracać do kraju czy nie?

Wielu polskich sportowców, którzy w momencie rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa, startowali bądź trenowali poza granicami Polski stanęło przed dylematem - wracać do kraju, a jeżeli tak, to jak? Część z nich już wróciła i poddała się kwarantannie domowej, inni czekają na powrót, bo nie mogą opuścić miejsc, w których przebywają. Są też tacy, którzy zdecydowali, że na razie nie wracają.

2020-03-15, 19:30

Dylematy reprezentantów Polski. Koronawirus bardzo groźnym rywalem. Wracać do kraju czy nie?
Część polskich sportowców już wróciła do kraju . Foto: Paweł Skraba ; Shutterstock

Czarterem z Portugalii

Najwięcej wątpliwości w ostatnich dniach związanych było ze skoczkami narciarskimi. Kamil Stoch i reszta ekipy, po wcześniejszym zakończeniu turnieju Raw Air oraz Pucharu Świata, z powodu rozprzestrzeniania się koronawirusa, nie miałą jak wrócić z Norwegii. Reprezentacja Polski poprosiła o wsparcie rządu, które otrzymała. Zawodnicy i trenerzy wrócili do domów, ale muszą w nich pozostać, kwarantannę zalecili im eksperci.

"Dla dobra nas wszystkich pozostańmy w domu, jeśli tylko nie musimy go opuszczać, i unikajmy miejsc publicznych" - napisał Maciej Kot w swoich mediach społecznościowych.

Sytuację polskich sportowców monitoruje Danuta Dmowska-Andrzejuk, minister sportu podała w niedzielę informację, że do Polski wrócą lekkoatleci i wioślarze przebywający aktualnie w Portugalii. Jak podaje portal Sportowe Fakty, rządowy czarter, poleci do Lizbony i poza ekipą trenującą w Monte Gordo zabierze też kadrę wioślarską i część kajakarskiej, które trenowały w Lago Azul, dwie godziny jazdy autokarem od stolicy Portugalii.

Powiązany Artykuł

sport kolaż 1200.jpg
Koronawirus sparaliżował sport: Bartosz Bereszyński zakażony, kwarantanna skoczków, Ekstraklasa i Liga Mistrzów nie zagrają RAPORT

Na miejscu mają zostać polskie kajakarki. Wobec wprowadzenia przez polski rząd stanu zagrożenia epidemicznego w całym kraju, sztab szkoleniowy i zawodniczki postanowili pozostać na Półwyspie Iberyjskim do 21 kwietnia.

REKLAMA

- Pierwotnie mieliśmy trenować do 26 marca, wrócić do kraju i po tygodniu znów wyjechać do Portugalii na kolejne zgrupowanie. Jedyna zmiana jest taka, że nie wracamy do Polski tylko jesteśmy na miejscu non stop do 21 kwietnia. Drugą część obozu spędzimy na południu kraju w Vila Nova de Milfontes. Dzięki temu unikamy ryzyka i zagrożenia związanego z czterogodzinnym lotem. Decyzję podjęliśmy wszyscy wspólnie, w sposób transparentny i bardzo szybko, dyskusja może trwała może z godzinę. Władze Polskiego Związku Kajakowego uznały to za słuszne rozwiązanie – powiedział Polskiej Agencji Prasowej selekcjoner polskich kajakarek Tomasz Kryk.

Powrót z Ameryki

Swój pobyt zagranicą musieli także skrócić lekkoatleci przebywający w Stanach Zjednoczonych - Marcin Lewandowski, Adam Kszczot i Malwina Kopron. 

Brązowa medalistka mistrzostw Europy napisała na swoim Instagramie, że razem z dziadkiem, który jest jej trenerem, skracają swój pobyt i wracają do Polski.

"
Wyświetl ten post na Instagramie.

#koronowirusieprecz

Post udostępniony przez Malwina Kopron (@malwinakopron)

REKLAMA

Młociarka nie otrzymała informacji o organizowanych czarterach przez LOT. 

- Nie wiedziałam o tym. Trochę szkoda, może bym się załapała. Zadziałałam jednak od razu i wracam na własny koszt, za pobyt w USA, który miał potrwać jeszcze tydzień, też płaciłam sama. Ale to w tej chwili mniej ważne - powiedziała Sportowym Faktom.

Wiele nerwów przeżywali także biegacze.

- Zamykają granice, a my siedzimy na zgrupowaniu we Flagstaff. Nie wiemy, co zrobić. Czy wracać do domów, póki jeszcze granice są otwarte, czy siedzieć tutaj. Głowa paruje. Bardzo dziwna sytuacja - mówił na Instagramie Lewandowski.

REKLAMA

Jak napisali Paweł Kapusta i Grzegorz Wojnarowski, obaj polscy sportowcy w poniedziałek polecą do Berlina, skąd prawdopodobnie wrócą do kraju samochodem.

Zamknięci we Włoszech

W trudniejszej sytuacji są polscy piłkarze, występujący na co dzień we Włoszech. Pierwszym zakażonym polskim zawodnikiem jest Bartosz Bereszyński, pozostali są poddani kwarantannie. 

- Od poniedziałku nie trenujemy, przerwa ma potrwać przynajmniej do 19 marca. Niewykluczone, że zostanie wydłużona, w klubie reagują na bieżąco. W tym tygodniu byłem w nim tylko raz na spotkaniu dotyczącym szczegółów pauzy i tego, jak mamy o siebie dbać. Musimy siedzieć w domu z zakazem opuszczania miasta, nie mówiąc już o kraju. Za nieprzestrzeganie tego, to już decyzja władz państwowych, grozi trzymiesięczny areszt lub grzywna. Z mieszkań powinniśmy wychodzić tylko z wyjątkowych przyczyn - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" bramkarz Bolonii, Łukasz Skorupski.

" Sytuacja jest na tyle poważna że wojskowymi samolotami przenoszą pacjentów na Sycylię. Tak jak wspominano kilka dni temu już dawno skończyły się miejsca na północy" - napisał na Twitterze Tomasz Kupisz, pomocnik Trapani.

REKLAMA

Niewykluczone, że uprzednie niezachowanie środków bezpieczeństwa przez włoskie kluby doprowadziło do rozprzestrzeniania się koronawirusa w hiszpańskiej La Liga. W niedzielę poinformowano o zakażonym Ezequielu Garayu, piłkarzu Valencii, która grała ostatnio dwumecz z włoską Atalantą Bergamo.

Polscy piłkarze także żyją w wielkim stresie, klubowym kolegą "Beresia" jest Karol Linetty, a jeszcze w ubiegłym tygodniu ich Sampdoria grała z Hellasem Verona, gdzie występują Mariusz Stępiński i Paweł Dawidowicz. 

kp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej