Walka o głupie sekundy mniej ważna. Koronawirus zamknął stadiony, mistrzowie poszli do nowej pracy

Pandemia koronawirusa spowodowała ogromne zmiany w życiu setek milionów ludzi. Dotyczy to także sportowców, którzy muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wydaje się, że gwiazdy światowego formatu mogą spać spokojnie, ale dla wielu mniej znanych atletów nastał wyjątkowo trudny czas.

2020-04-29, 14:52

Walka o głupie sekundy mniej ważna. Koronawirus zamknął stadiony, mistrzowie poszli do nowej pracy
Hugo Gaspar, siatkarz i doktor. Foto: Printscreen z Twitter

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że pandemia koronawirusa zmieni świat. W tym momencie możemy zastanawiać się, w jaki sposób, śledzić prognozy i patrzeć na to, jak dzieje się to na naszych oczach. Niecierpliwie czekamy na to, aż wróci normalność, ale nie jest to proste. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że na razie jest zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi.

Sport można uznać za wyjątkową sferę życia, ale pandemia pokazała dobitnie, że sportowcy są takimi samymi ludźmi jak reszta. I podobnie jak reszta, mierzą się z czymś całkowicie nowym, co w wielu przypadkach spowodowało stagnację w życiu, odebrało nie tylko realizowania pasji i możliwość sięgania po najwyższe laury, ale w wielu przypadkach uniemożliwiło po prostu zarabianie na życie.

"Jesteśmy w próżni"

Wielkie gwiazdy i ci atleci, którym udało się wejść na najwyższy poziom w bardziej dochodowych dyscyplinach, nie muszą przesadnie martwić się o stan swojego konta (choć oczywiście też tracą na kryzysie). Przetrwają, ale dla nich także jest to moment na refleksję.

Psychologowie, którzy badali kondycję mentalną piłkarzy przez ostatnie tygodnie zauważyli, że oderwani od boiska, treningów, całej sportowej i nie tylko otoczki, często dla nich bardzo wygodnej, zaczęli być bardziej nerwowi, zagubieni, z trudem odnajdowali się w odmiennej rzeczywistości nie tylko zawodowej, ale i społecznej.

REKLAMA

- Wcześniej żyli niczym w bańce, nieco oderwani od rzeczywistości. Teraz są zagubieni, bo nie sądzili, że okres "zamrożenia" sportu będzie trwał tak długo. Mówi się, że lenistwo jest matką wszystkich wad. I teraz właśnie piłkarze, czy ogólnie sportowcy, znaleźli się właśnie w takiej sytuacji. Stąd mogą się brać ucieczki w gry komputerowe, hazard, alkohol czy seks - powiedział agencji prasowej AFP Philippe Godin, psycholog sportowy z uniwersytetu w belgijskim Leuven.

>>>Bereszyński o zakażeniu koronawirusem: nikt by mnie nie przebadał, gdybym nie grał w Sampdorii

Cristiano Ronaldo w wypowiedzi dla portugalskiej agencji prasowej Lusa podkreślił, że "brak możliwości realizacji pasji zawsze uwstecznia". Podobnie uważa niedawny zawodnik Manchesteru City, a obecnie Anderlechtu Bruksela Vincent Kompany.

- Jesteśmy w próżni - stwierdził były reprezentant Belgii.

REKLAMA

Ronaldo czy Kompany to zawodnicy z samego szczytu piłkarskiej drabiny. Oni i wielu innych piłkarzy angażują się w wiele charytatywnych akcji, przeznaczają na walkę z koronawirusem pieniądze, apelują do fanów i starają się dołożyć swoją cegiełkę dla poprawy sytuacji.

Ale na każdego dobrze opłacanego piłkarza czy atletę, który jest mistrzem w swojej dyscyplinie, przypadają setki lub tysiące ludzi, którzy nie zdołali wejść do ścisłej elity. Ci, którzy dopiero zaczynali swoją drogę. Ci, którzy nigdy nie wyszli ponad przeciętność, ale sport był ich sposobem na życie.

Co robić, kiedy zostaje się pozbawionym jednego z najważniejszych aspektów życia? Sportowcy pokazują, że można robić wiele. Starać się coś zmienić, dołożyć swoją cegiełkę do walki z koronawirusem, pomóc innym. Albo po prostu starać się utrzymać na powierzchni i liczyć na to, że będzie do czego wracać.

Walka o głupie sekundy i walka o ludzkie życie

Czy sport jest ważny? Tak, jest ważny dla wielu. Koronawirus spowodował jednak zmianę wielu priorytetów. Przykładem jest chociażby Norweżka Astrid Uhrenholdt Jacobsen, mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich i w swoim czasie rywalka Justyny Kowalczyk.

REKLAMA

Zawodniczka poinformowała w środę, że zakończyła karierę i chce poświęcić się medycynie. Biegaczka, która uczy się na ostatnim roku studiów medycznych w okresie świąt wielkanocnych pracowała w szpitalu. Stwierdziła, że praca lekarza stała się jej prawdziwym powołaniem.

- Widząc co się dzieje podczas epidemii koronawirusa doszłam do wniosku, że niesienie pomocy ludziom i walka o ich życie są o wiele ważniejsze niż sportowe wyczyny. Walka o głupie sekundy z nartami na nogach, tak naturalna dla mnie jeszcze trzy miesiące temu, teraz stała się kompletnie nieważna. Mój światopogląd diametralnie się zmienił - powiedziała biegaczka.

W sportowym świecie jest przykładem tego, że należy dbać nie tylko o to, żeby jak najwięcej wycisnąć ze swojej kariery. Trzeba też myśleć o tym, co będzie później. Po to, by po swoim ostatnim biegu, meczu, starcie, nie obudzić się z niczym.

REKLAMA

Dominująca narracja, że sportowi trzeba poświęcić wszystko, by móc odnosić sukcesy, dla wielu zawodników jest zgubna. Po tym, jak kariera się skończy (a właściwie dla każdego kończy się zbyt szybko), wielu sportowców zostaje z niczym. Bardzo wielu z nich ma problemy z psychiką, nie potrafi wypełnić pustki. I orientuje się, że nie potrafi odnaleźć się w innym życiu.

>>>Szef komisji medycznej FIFA ostrzega. "Świat nie jest gotowy na powrót futbolu"

Jacobsen przez wiele sezonów łączyła sport z nauką i za rok ukończy studia medyczne na uniwersytecie w Oslo. Pandemia rozpoczęła się w czasie, kiedy miała przechodzić obowiązkowy sześciotygodniowy staż w szpitalu w Baerum.

- Epidemia tylko przyspieszyła moją decyzję. To już niedługo będzie mój zawód i teraz cieszę się, że taki wybrałam. Teraz chcę jak najszybciej zakończyć studia i uzyskać dyplom - powiedziała.

REKLAMA

33-latka poza złotym medalem olimpijskim w sztafecie zdobytym przed dwoma laty w Pjongczangu - wywalczyła również 10 medali mistrzostw świata w tym trzy złote, dwa srebrne i pięć brązowych. Jest również 14-krotną mistrzynią Norwegii. Jak porównać to z tym, co potencjalnie może osiągnąć jako lekarz? Chyba nikt nie podejmie się oceny.

Podobnych sportowców jest zresztą więcej. Dwukrotna mistrzyni świata w biegu na 400 metrów przez płotki, Australijka Jana Pittman, pracuje w szpitalu w okolicy Sydney jako lekarz-stażysta. Można powiedzieć, że jest na pierwszej linii frontu. 

Siatkarz Hugo Gaspar na czas pandemii zrezygnował z bezpiecznego siedzenia w domu i odizolował się od rodziny, by pomagać chorym.

REKLAMA

- Obecnie jestem wyłącznie lekarzem - zaznaczył w rozmowie z agencją EFE 37-letni Portugalczyk.

Gaspar, który przez wiele lat był liderem reprezentacji Portugalii, od dziewięciu lat występuje w Benfice Lizbona. Od dekady jest lekarzem rodzinnym. Nie chciał narażać swojej rodziny, mieszka sam i większość czasu spędza w lizbońskiej przychodni. Zaznaczył, że choć nie boi się, to jednak odczuwa pewien niepokój, kiedy ma kontakt z osobą, co do której istnieje podejrzenie zarażenia.

To jest służba, a dla mnie też wielka pasja

Amerykanka Mirai Nagasu, brązowa medalistka zimowych igrzysk w Pjongczangu w drużynie w łyżwiarstwie figurowym, porzuciła na razie treningi i pomaga rodzicom w prowadzeniu zagrożonej bankructwem restauracji.

REKLAMA

Razem z przyjacielem przygotowała plan ratunkowy dla restauracji rodziców w miejscowości Arcadia w Kalifornii. Pomaga także w załatwieniu formalności kredytowych i zaangażowała się w dowożenie przygotowanych posiłków.

- Myślę, że moi rodzice nadal starają się osłaniać mnie przed trudnościami życia. Teraz nadszedł jednak czas, bym wkroczyła do akcji. Przypadkowo przyznali, że sytuacja nie jest dobra. Pewnego dnia dostali zaledwie dziesięć zamówień, a to nie wystarczy, by przetrwać - powiedziała 27-latka, której rodzice są emigrantami z Japonii.

Dwukrotny wicemistrz świata w biegu na 800 metrów Adam Kszczot bardziej niż na treningu koncentruje się na pracy w swojej firmie elektroenergetycznej.

- Trochę czasu spędziłem na wsi u mamy, teraz wróciłem do Łodzi. Mam duże problemy z treningiem, skoro legalnie nie można było wejść nawet do lasu, a wszystkie stadiony zamknięte. Teraz tak naprawdę to trenuję i pracuję, bo skoro nie mam do czego trenować, bo raczej mistrzostw Europy też nie będzie, to pracuję w swojej firmie elektroenergetycznej. Zamawiam, dzwonię, ofertuję - powiedział.

Zbigniew Bródka jest w gronie strażaków, którzy każdego dnia pomagają walczyć z koronawirusem w Polsce.

REKLAMA

- Ryzyko jest większe, ale jesteśmy strażakami niosącymi pomoc innym. To jest służba, a dla mnie też wielka pasja - przyznał mistrz olimpijski z Soczi w łyżwiarstwie szybkim.

Aspirant Bródka od 10 lat jest zawodowym strażakiem. Obecnie pełni rolę zastępcy dowódcy zmiany w jednostce Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu, gdzie podczas nieobecności dowódcy kieruje działaniami dziewięcioosobowego zastępu.

"Sezon jest jaki jest, czyli go nie ma"

Kevin Krawietz, który niespełna rok temu sprawił wielką niespodziankę i wygrał w wielkoszlemowym French Open w deblu, czas zawieszenia rywalizacji wykorzystuje na pracę w supermarkecie. Niemiecki tenisista dba tam o zaopatrzenie półek i zarabia 450 euro.

REKLAMA

Angelica Bengtsson, szwedzka nadzieja olimpijska w skoku o tyczce, postanowiła zatrudnić się przy robotach drogowych, gdzie będzie kierować ruchem samochodów.

- Sezon jest jaki jest, czyli go nie ma. Bez zawodów dla sportowca nie ma zarobków, a aby opłacić wszystkie moje rachunki i zobowiązania potrzebuję dochodu. Znalazłam ciekawą pracę na świeżym powietrzu przy remontach dróg - wyjaśniła 26-letnia tyczkarka.

Możemy oglądać wiele przypadków solidarności w sportowym świecie, zdarzają się też inne, bardziej egoistyczne postawy, ale wydaje się, że w czasie, który nastał, ocenianie warto odłożyć na dalszy plan. Sportowcy z pewnością należą do tych grup, które bardzo mocno odczują skutki koronawirusa.

Wielu z nich zaciśnie zęby i będzie czekać na powrót do rywalizacji, trenując w domu i starając się po prostu przetrwać, chwytając się też innych prac. Nie wszyscy wrócą jednak do zawodowego sportu. Wszyscy jednak mieli szansę, by podczas pandemii uświadomić sobie, że sport jest tak naprawdę czymś, czego porządek bardzo łatwo zburzyć.

REKLAMA

Paweł Słójkowski, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej