Cenzura na Uniwersytecie Śląskim. Prof. Budzyńska oskarża władze uczelni
"Sprzeciw wzbudza instrumentalne wykorzystanie studentów" - napisała w piśmie do władz Uniwersytetu Śląskiego socjolog, prof. Ewa Budzyńska. To ciąg dalszy sprawy cenzury na uczelni i zarzutów wobec wykładowcy.
2020-06-03, 07:14
Socjolog, której grupa studentów zarzuciła "promowanie poglądów radykalno-katolickich", odpowiedziała na komunikat, jaki wystosowała uczelnia w związku z przesłuchaniami studentów w charakterze świadków w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę.
Powiązany Artykuł
Homoterror na uczelniach? Ekspert: zagrożony jest pluralizm światopoglądowy
Jako "nieetyczną formę obrony" prof. Ewa Budzyńska określiła próbę przerzucenia ciężaru sprawy z jej meritum, jakim jest naruszenie przez Uniwersytet Śląski w Katowicach fundamentalnej zasady wolności akademickiej, na rzekomy konflikt ze studentami.
Postępowanie w prokuraturze
Studenci byli przesłuchiwani na polecenie prokuratury, która sprawdza, czy podczas toczącego się na uczelni postępowania dyscyplinarnego w sprawie prof. Budzyńskiej nie doszło do fałszowania dowodów. Reprezentujący ją prawnicy z instytutu Ordo Iuris uważają, że rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Śląskiego prof. Wojciech Popiołek dopuścił się szeregu rażących uchybień proceduralnych, m.in. w postaci udostępniania protokołu zeznań poprzedniego świadka kolejnemu świadkowi w toku przesłuchania, by następnie ze zbieżnych zeznań świadków wyprowadzić wniosek o ich prawdziwości. Według policji, zawiadomienie o domniemanych nieprawidłowościach zostało złożone przez osobę prywatną, która nie jest w żaden sposób związana z żadną ze stron toczącego się postępowania dyscyplinarnego. Choć studenci zeznawali na policji jako świadkowie, w prasie ich przesłuchania były przedstawiane jako rodzaj represji.
Prorektor Uniwersytetu Śląskiego prof. Ryszard Koziołek, który został wybrany na rektora kolejnej kadencji, pospieszył z publicznym zapewnieniem, że "każdy członek wspólnoty naszej uczelni może liczyć na wszelkie dostępne i zgodne z prawem formy wsparcia i pomocy".
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Tutaj nie chodzi o mnie". Odroczono rozprawę ws. prof. Ewy Budzyńskiej
Wszelkie formy wsparcia i pomocy
Na to zdanie zareagowała w swym oświadczeniu prof. Budzyńska. Stwierdziła, że w ciągu toczącej się od półtora roku sprawy nigdy nie doświadczyła żadnego wsparcia i pomocy ze strony uczelni, z wyjątkiem stanowiska jej bezpośredniego przełożonego prof. Wojciecha Świątkiewicza. Wyliczyła natomiast wiele przykładów złego traktowania przez przedstawicieli uniwersytetu.
Jej zdaniem, prowadzone przeciw niej postępowanie dyscyplinarne dotknięte jest tak poważnymi wadami, że powinno zostać uznane za nieważne, zaś alarm wszczęty przez uniwersytet w obronie studentów jest przejawem ich instrumentalnego traktowania, a tak naprawdę jest próbą przeniesienia punktu ciężkości sprawy poza jej sedno, którym jest naruszenie przez uczelnię jej wolności akademickiej.
pg,gosc.pl
REKLAMA