Głośna sprawa chirurga oskarżonego o łapówki. 1 lipca ogłoszenie wyroku

Na 1 lipca stołeczny sąd okręgowy wyznaczył termin ogłoszenia wyroku w procesie apelacyjnym kardiochirurga Mirosława G., który przed rokiem został nieprawomocnie uznany za winnego przyjęcia w latach 2005-2006 od pacjentów i ich rodzin co najmniej 22 tys. zł korzyści finansowych.

2020-06-29, 13:43

Głośna sprawa chirurga oskarżonego o łapówki. 1 lipca ogłoszenie wyroku

Mirosław G. został wówczas nieprawomocnie skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, a także na 50 tys. zł grzywny. Apelacje od tamtego wyroku złożyły zarówno obrona lekarza, jak i prokuratura.

W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Warszawie odbyła się rozprawa apelacyjna w tym procesie, ogłoszenie zaś wyroku odroczono do środy, do godz. 9.45.

Obrońca oskarżonego mec. Adam Jachowicz zawnioskował podczas rozprawy o uniewinnienie swego klienta. Jak ocenił w całej sprawie "nie ma cienia podejrzenia, że oskarżony uzależniał wykonywanie czynności służbowych od otrzymania korzyści". Jak dodał, kwestie, które G. miał według oskarżenia uzależniać od ewentualnych korzyści, w ogóle nie mieściły się w zakresie jego obowiązków jako ordynatora i nie miał on na nie służbowego wpływu.

Powiązany Artykuł

lekarz free 1200.jpg
Lekarz usunął pacjentowi zdrową nerkę. Sąd zmienił wyrok

- Żądanie przez prokuraturę podwyższenia grzywny do 200 tys. zł jednoznacznie wskazuje, że nie chodzi tu o chęć sprawiedliwej kary, tylko o chęć odwetu - mówił obrońca. Jako "odwet" zdaniem obrony można też zinterpretować wniosek prokuratury, aby wyrok był podany do publicznej wiadomości w szpitalu MSWiA "po 14 latach od zdarzeń, których dotyczy sprawa".

REKLAMA

Jak konkludował mec. Jachowicz, całe toczące się od 2008 r. postępowanie sądowe pociągnęło za sobą duże koszty społeczne. - Oskarżony stracił pracę, a społeczeństwo straciło genialne ręce, które leczyły pacjentów - mówił.

Stanowisko prokuratury

Z kolei prokurator Artur Rekuć podtrzymał stanowisko przedstawione w apelacji, w którym oskarżyciel domaga się uznania czynu popełnionego przez lekarza za uzależnienie wykonania czynności służbowej od przyjęcia łapówki. Przestępstwo to jest zagrożone karą do 10 lat więzienia. Jak podkreślił prokurator w wyroku sądu I instancji występuje rażąca niewspółmierność orzeczonej kary.

Prokurator nie zgodził się z apelacją obrony. Jego zdaniem apelacja sprowadza się jedynie do odmiennej oceny dowodów od tej, którą dokonał sąd I instancji. Według prokuratora ustalenia dowodowe sądu I instancji są prawidłowe, trafne i kompleksowe.

Zakończony w czerwcu zeszłego roku w I instancji przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa proces lekarza toczył się od września 2016 r. Był to kolejny proces kardiochirurga w tej sprawie po uchyleniu przez sąd drugiej instancji pierwotnego orzeczenia dotyczącego części zarzutów korupcyjnych.

REKLAMA

Krytyka sądu wobec CBA

Pierwszy proces dr. G. i - wówczas - 20 jego pacjentów był efektem jednej z pierwszych akcji nowo utworzonego wtedy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Odbiło się to szerokim echem wśród opinii publicznej.

W styczniu 2013 r. sąd pierwszej instancji skazał dr. G. na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów. G. został wtedy uznany za winnego części zarzutów korupcyjnych z łącznej liczby 42, jakie usłyszał. Uniewinniono go od 23 zarzutów, m.in. mobbingu wobec podwładnych i z części korupcyjnych.

Powiązany Artykuł

1200_radiolog_shutterstock.jpg
23-latek podszywał się pod radiologa. Prokuratura bada sprawę

Sąd wtedy krytycznie ocenił metody działania CBA i prokuratury w sprawie kardiochirurga. - Nocne przesłuchania, zatrzymania - taktyka organów ścigania w sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie - mówił sędzia Igor Tuleya i dodawał, że "budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu".

Kolejne wyroki

W kwietniu 2014 r. II instancja uchyliła uniewinnienie G. oraz kilku jego pacjentów i zwróciła w tym zakresie sprawę sądowi rejonowemu. Odsyłając do SR sprawę kopert wręczanych dr. G. w jego gabinecie (wręczający twierdzili, że w kopertach były listy polecające lub dokumenty medyczne), sąd odwoławczy wskazywał, że jeśli ktoś idzie do lekarza, to zazwyczaj wyniki badań pokazuje na początku wizyty, a nie zostawia je na odchodne. Druga instancja nie przesądziła, czy doszło do wręczenia korzyści majątkowej, wskazała jednak, że sąd pierwszej instancji nie uzasadnił swojego stanowiska.

REKLAMA

Zarazem druga instancja utrzymała wówczas skazanie lekarza na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę za 18 zarzutów przyjęcia pieniędzy oraz uniewinnienie G. od zarzutu mobbingu, a także od trzech najpoważniejszych zarzutów korupcyjnych: uzależniania od łapówki przyjęcia pacjenta na oddział lub podjęcia się operacji.

Powiązany Artykuł

lekarze1200.jpg
Etyka lekarska. Jakimi wartościami powinni kierować się lekarze?

Odnosząc się do krytykowanych przez sędziego Tuleyę zatrzymań i nocnych przesłuchań pacjentów kardiochirurga, sąd drugiej instancji wskazywał wówczas, że zatrzymania te "były bez wątpienia legalne, bo miały oparcie w przepisach procedury" - podobnie jak legalna była zainstalowana w lekarskim gabinecie kamera, która dostarczyła materiał dowodowy. Zaznaczał, że nie należy odwracać uwagi od istoty procesu, czyli tego, czy doszło do korupcji.

jp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej