Niespokojnie w Mińsku. Masowe zatrzymania demonstrantów
Milicyjny OMON i żołnierze wojsk wewnętrznych próbują nie dopuścić do zorganizowania kolejnego protestu w stolicy Białorusi, Mińsku. Od 36 dni w wielu miastach kraju organizowane są demonstracje z żądaniem odejścia prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
2020-09-13, 14:11
Zatrzymywani są ludzie na ulicach biegnących w kierunku centrum stolicy. W okolicy prospektu Feliksa Dzierżyńskiego, czyli drogi wyjazdowej na Brześć demonstranci skandowali hasło "uchodi" czyli odejdź, domagając się ustąpienia prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Tam zatrzymano prawdopodobnie kilkadziesiąt osób. Demonstranci są wrzucani do aut bez numerów rejestracyjnych. Mimo utrudnień ze strony służb na jednej z centralnych ulic - Prospekcie Zwycięzców - zebrało się już kilka tysięcy ludzi.
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Poseł PiS: nie chodzi o to, żeby zamienić Łukaszenkę na inną osobę przychylną Putinowi
Pierwsze formy nieposłuszeństwa
Białoruscy demonstranci w ciągu ponadmiesięcznego protestu nie rozbili dotąd żadnej witryny sklepowej. Wczoraj pojawiły się jednak pierwsze formy obywatelskiego nieposłuszeństwa.
REKLAMA
Kobiety podczas marszu szły tradycyjnie chodnikami, ale nie zatrzymywały się na czerwonym świetle. Wcześniej na Białorusi demonstranci zawsze przestrzegali zasad ruchu drogowego.
Rozległe ulice
Mińsk w okresie II wojny światowej został zniszczony w 99. procentach. Po wojnie architekci w zasadzie nie odbudowali starego miasta i z tego powodu ulice są w mieście rozległe. Centralny Prospekt Niepodległości, który pokrywa się częściowo ze dawną ulicą Adama Mickiewicza, ma 15 kilometrów długości i po 4 pasy ruchu w każdą stronę.
Chodniki po obu stronach mają po kilkanaście metrów szerokości, mają też ścieżkę rowerową i pas zieleni. Dlatego protestujący idąc na demonstracje nie muszą poruszać się po jezdni.
REKLAMA
ms
REKLAMA