"Na pewno o błahe dokumenty komisja nie zabiega"
Szef MSWIA Jerzy Mille nie chce na razie oceniać dokumentów znalezionych na miejscu tragedii.
2010-08-25, 13:29
Szef MSWIA Jerzy Miller, który przewodniczy polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, nie chce na razie oceniać dokumentów znalezionych na miejscu tragedii. Dokumenty na temat katastrofy prezydenckiego Tu-154 M ma w środę upublicznić Międzypaństwowy Komitet Lotniczy.
Jerzy Miller przyznaje jedynie, że są to kolejne materiały, które mogą pomóc w pracach polskich ekspertów. "Na pewno o błahe dokumenty komisja nie zabiega" - stwierdził minister.
Zebrane do przekazania materiały zajmują 8 skrzynek
Są tam dokumenty nawigacyjne, tablice i wykazy oraz zbiór informacji aeronawigacyjnych Rosji. Jerzy Miller przyznał, że niektóre prace polskich ekspertów badających przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem są uzależnione od dokumentów, które dziś upublicznić ma Międzypaństwowy Komitet Lotniczy.
Jerzy Miller pytany był również przez dziennikarzy o artykuł w rosyjskiej gazecie "Wriemia Nowostiej", która informowała, że prawda o katastrofie smoleńskiej może być gorzka dla Polski. Zaznacza, że zasugerował to szef MSWiA na łamach "Newsweek Polska". Jerzy Miller nie chciał jednak komentować tej publikacji. Stwierdził jedynie, że gdy powstanie końcowy raport, to każdy będzie mógł się z nim zapoznać i wyrobić sobie własne zdanie.
REKLAMA
Materiały upublicznione przez Rosjan mają być przekazane Edmundowi Klichowi - przedstawicielowi Polski akredytowanemu przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym.
kh
REKLAMA