Jak opozycjoniści z Torunia złamali sygnał "Dziennika Telewizyjnego"
Do legendarnej akcji doszło 14 września 1985 roku. Wtedy to kilku naukowców z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu dokonało włamania podczas wieczornego wydania "Dziennika Telewizyjnego". Komuniści wpadli w szał.
2023-09-26, 05:40
Realizatorów akcji zatrzymano 26 września 1985 roku. Po odsiadce w areszcie dostali półtoraroczne wyroki w zawieszeniu. Wyrok zapadł po kilku miesiącach od aresztowania.
Inicjatorami tego brawurowego działania byli uczeni z toruńskiego UMK - astronom i działacz opozycji Jan Hanasz oraz matematyk Grzegorz Drozdowski. Sprzęt nadawczy rozłożyli w mieszkaniu sekretarki z Instytutu Fizyki – Elżbiety Mossakowskiej.
Zbudowany przez nich system elektroniczny emitował sygnały telewizyjne, które udało się zsynchronizować z sygnałami nadajnika telewizji państwowej. Dzięki temu "włamali" się w sam środek głównego reżimowego serwisu informacyjnego – "Dziennika Telewizyjnego".
Wyemitowali dwa hasła: "Dość podwyżek cen, kłamstw i represji. Solidarność Toruń" oraz "Bojkot wyborów naszym obowiązkiem. Solidarność Toruń". Były one widoczne na ekranach telewizorów przez cztery minuty. Sygnał docierał do całej toruńskiej Starówki, gdzie znajdowały się m.in. koszary i siedziba Urzędu Spraw Wewnętrznych. Cały "zamach" przygotowali wraz z nimi inni koledzy z uczelni: Zygmunt Turło, Leszek Zaleski i Eugeniusz Pazderski.
REKLAMA
Pierwsza audycja podziemnej stacji radiowej Solidarności została nadana w Warszawie już 12 kwietnia 1982 przez Janusza Klekowskiego i Marka Rasińskiego z dachu budynku przy ul. Grójeckiej 19/25 w Warszawie. Program był emitowany na falach UKF i trwał osiem i pół minuty. Zaczynał się od sygnału, którym był motyw z piosenki wojennej "Siekiera, motyka" nagranej na flecie prostym przez Janusza Klekowskiego i słów "Tu Radio Solidarność". Audycję prowadzili: Zofia Romaszewska i Janusz Klekowski.
Posłuchaj
– Ciągle dochodzą do nas wiadomości o kolejnych pobiciach w obozach internowanych. Pamiętajmy o tym, kiedy wmawia się nam, że życie ulega normalizacji. Nie może być normalizacji w kraju, w którym są bici i niewinnie więzieni, w którym podeptane są prawa ludzkie” – mówili prowadzący program.
REKLAMA
W ciągu kilku lat stanu wojennego i po jego zakończeniu powstało w Polsce wiele innych stacji, m.in.: we Wrocławiu, Świdniku, Toruniu i Puławach.
REKLAMA