Prawnik białoruskiej Wiasny: ponad 500 osób było torturowanych przez służby
W ciągu dwóch miesięcy centrum obrony praw człowieka Wiasna zebrało informacje o ponad 500 ofiarach tortur, do jakich dochodziło w białoruskich aresztach - powiedział portalowi Tut.by Walancin Stefanowicz, prawnik działający w tej organizacji. Jak zaznaczył, Wiasna nie wie o ani jednym przypadku wszczęcia postępowania wobec osób odpowiedzialnych za przemoc.
2020-10-07, 00:32
Prawnik Wiasny podkreślił, że organizacja zaczęła rejestrować przypadki znęcania się nad zatrzymanymi zaraz po wypuszczeniu ich z aresztów. - Opracowaliśmy ankietę, którą dana osoba mogła wypełnić sama, dołączyć zdjęcie i nagranie śladów pobicia. Jednocześnie z pomocą wolontariuszy nagrywaliśmy wywiady z ofiarami. W ten sposób udało nam się zebrać informacje o ponad 500 ofiarach tortur - oznajmił Stefanowicz.
Powiązany Artykuł
"Dynamika protestów na prowincji przygasa". Analityk OSW o sytuacji na Białorusi
Zwrócił uwagę, że do Komitetu Śledczego wpłynęło ok. 1800 zgłoszeń dotyczących uszkodzenia ciała.
240 postępowań wobec protestujących
Prawnik Wiasny poinformował także, że według niepełnych informacji centrum od maja w kraju wszczęto 240 postępowań karnych na podstawie takich artykułów jak masowe zamieszki, sprzeciw wobec poleceń milicjanta czy fałszywe oskarżenie.
Stefanowicz był pytany, czy według niego przemoc wobec protestujących już się zakończyła. Wskazał, że kilka dni temu do organizacji zwróciła się kobieta, której niepełnoletni syn był pobity podczas zatrzymania, a następnie w więźniarce. - Tak, takie fakty nie są masowe, ale przemoc całkowicie nie zniknęła - ocenił.
REKLAMA
- Działacz: protesty na Białorusi wywołują u Putina lęki, Łukaszenka wie, że jego odejście jest bliskie
- Białoruś: dwóch mężczyzn, ojciec i syn, od kilku tygodni chroni się na terenie ambasady Szwecji
W wywiadzie dla Tut.by zaznaczono, że sądy i zatrzymania dotknęły latem i jesienią już ok. 12 tys. osób. - Skala represji tego roku jest bezprecedensowa, a działania służb specjalnych mają bezczelny charakter. Mogą człowieka porwać, założyć na głowę worek, zastraszać i wyrzucić z kraju. To powrót do starej sowieckiej praktyki, kiedy tak pozbywano się dysydentów w latach 70. i 80. - podkreślił prawnik.
"Przyjdzie czas na odpowiedź"
Stefanowicz oznajmił, że nie wierzy w to, że w najbliższym czasie kogoś uda się pociągnąć do odpowiedzialności. - Reżim (Alaksandra Łukaszenki) opiera się o blok siłowy. Jak będą go karać, skoro jest "zuchem"? Ale odnotowywać wszystkie naruszenia i przestępstwa trzeba, przyjdzie czas i ci, którzy powinni za to odpowiedzieć, odpowiedzą - powiedział prawnik.
mbl
REKLAMA
REKLAMA