Jerzy Kulej, pięściarz, który nigdy nie leżał na deskach. "Jedynym sportem godnym mężczyzny jest boks"

Jerzy Kulej - jedyny polski bokser, który nie leżał na deskach i jedyny, który zdobył dwa złote medale olimpijskie (1964, 1968), fenomen popularności, trzeci na liście najwybitniejszych polskich sportowców XX wieku. 19 października obchodziłby 80 urodziny. Zapraszamy do wysłuchania archiwalnych nagrań.

2020-10-19, 13:00

Jerzy Kulej, pięściarz, który nigdy nie leżał na deskach. "Jedynym sportem godnym mężczyzny jest boks"
Złoty medal na igrzyskach w Meksyku w boksie zdobył Jerzy Kulej. N/z: Kulej (P) w finałowej walce z Kubańczykiem Regnellerosem. Foto: PAP/CAF-ARCHIWUM
  • 19 października 1940 roku urodził się Jerzy Kulej - jeden z najwybitniejszych polskich pięściarzy. Dwukrotny mistrz olimpijski w kategorii lekkopółśredniej
  • Najwybitniejszy polski bokser w historii - zmarł 13 lipca 2012 roku o godzinie 18.15 w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie, miał 71 lat
  • Był nie tylko niezwykłym sportowcem, ale i trenerem oraz komentatorem, a także posłem na Sejm

Nigdy nie leżał na deskach

Jerzy Kulej stoczył 348 walk: 317 wygrał, 6 zremisował, 25 przegrał.

"Nigdy nie leżał na deskach. Pokonał go dopiero nowotwór" - donosił po śmierci pięściarza "Przegląd Sportowy.

Pierwszy złoty medal igrzysk olimpijskich wywalczył w Tokio w 1964 roku. Cztery lata później powtórzył ten wyczyn w Meksyku.

Tak na antenie Programu 1 Polskiego Radia finałową walkę z Kubańczykiem Enrique Regüeiferosem relacjonował Tadeusz Pyszkowski.

REKLAMA

Posłuchaj

Finałową walkę z Kubańczykiem Enrique Regüeiferosem relacjonował w PR1 Tadeusz Pyszkowski 0:36
+
Dodaj do playlisty

 

Posłuchaj

Posłuchaj

Jerzy Kulej - maszynka do bicia (cz.1) 26:04
+
Dodaj do playlisty

"Wspaniały człowiek, wspaniały pięściarz"

"Kiedy dowiedziałem się o śmierci Jerzego Kuleja, pociekły mi łzy. To niepowetowana strata. Był wspaniałym człowiekiem i wspaniałym pięściarzem" - mówił mistrz olimpijski z Montrealu Jerzy Rybicki. 

REKLAMA

Posłuchaj

Dwukrotny złoty medalista olimpijski w boskie Jerzy Kulej przypomina, że walki pięściarskie odbywające się pod gołym niebem mają w Polsce długą tradycję 0:19
+
Dodaj do playlisty

"Jedynym sportem godnym mężczyzny jest boks"

Jerzy Zdzisław Kulej, tak brzmiało jego pełne nazwisko, był menedżerem, posłem na Sejm RP, jedynym polskim bokserem, który nie leżał na deskach i jedynym, który zdobył dwa złote medale olimpijskie (1964, 1968), fenomen popularności, trzeci na liście najwybitniejszych polskich sportowców XX wieku.

Urodzony 19 października 1940 w Częstochowie (dzielnica Ostatni Grosz) w robotniczej rodzinie Mieczysława i Ireny Pietrzak. Najpierw chciał naśladować Marka Petrusewicza (mając 6 lat, sam nauczył się pływać), potem biegał i ścigał się na łyżwach, być może dlatego, że był mały, chudy i wystraszony. Ale wśród rówieśników mocno było zakorzenione przekonanie, że "jedynym sportem godnym mężczyzny jest boks". Bez większego przekonania uległ jego czarowi dzięki koledze (Stefan Pala), który zaprowadził go na salę bokserską miejscowego Startu (1955-1958), gdzie nauczycielem sportu i życia był trener Wincenty Szyiński".

Wincenty Szyiński był jego pierwszym trenerem... drugim i chyba najważniejszym był słynny trener polskiej reprezentacji Feliks Stamm. Kulej zadebiutował w jego reprezentacji w 1958 roku. W roku 1963 odniósł swój pierwszy wielki sukces, zdobywając tytuł Mistrza Europy w wadze lekkopółśredniej. Sukces był tym większy, że mistrzostwa odbywały się w Moskwie, w ZSRR, a w finale pokonał obrońcę tytułu – reprezentanta właśnie Związku Radzieckiego Aloizsa Tumiņša. Rok później, w 1964, pokonał w finale na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, kolejnego reprezentanta ZSRR Jewgienija Frołowa. "Rozpędzony" Kulej nie miał wtedy równych sobie przeciwników i w 1965 ponownie został mistrzem Europy.

Niestety w 1967 roku został "tylko" wicemistrzem Europy na odbywających się w Rzymie mistrzostwach. Co ciekawe, walkę finałową przegrał z Walerym Frołowem, bratem pokonanego już dwukrotnie Jewgienija. Ukoronowaniem jego międzynarodowej kariery był drugi tytuł mistrza olimpijskiego zdobyty na olimpiadzie w Meksyku, w 1968 roku pokonując w finale - "bijącego piekielnie mocno" Kubańczyka Enrique Regüeiferosa. Karierę międzynarodową uzupełnił też ośmiokrotnym mistrzostwem Polski w latach 1961-1970.

REKLAMA

W milicji, w filmie i w Sejmie

W tamtych latach był też pracownikiem Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej, w której służbę zakończył w stopniu kapitana. Wraz z zakończeniem służby ukończył także studia na Wydziale Nauczycielsko-Trenerskim Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Politycznie wypowiedział się przynależnością do PZPR w latach 1975-1990. Od 1991 roku dwa razy próbował dostać się do Sejmu. Sztuka ta udała się dopiero za trzecim razem i z listy SLD, z okręgu warszawskiego, był posłem w latach 2001-2005.

Powiązany Artykuł

stamm kulej 1200.jpg
Bandyci, policjanci, zakonnicy i inni. Hollywood kocha sportowców

Od lat 90. pracował okazyjnie jako trener. Był też komentatorem sportowym w różnych redakcjach i stacjach telewizyjnych – tu głównie na antenie Polsatu Sport. Udzielał się także jako konsultant filmowy do spraw bezpieczeństwa i walk – głównie w "Ogniem i Mieczem". Wystąpił także w słynnym filmie Marka Piwowskiego "Przepraszam, czy tu biją?" (1976). Przegląd Sportowy tak opisuje to wydarzenie: "Jerzy Kulej jako inspektor Jerzy Milde oraz Jan Szczepański jako inspektor Górny - dwaj wybitni polscy bokserzy, których Marek Piwowski zaprosił do roli w filmie "Przepraszam, czy tu biją?" Film już dawno temu zyskał status obrazu kultowego, a scena przesłuchania, w której uczestniczy m.in. Kulej, uznawana jest za jedną z zawierających najlepsze dialogi w polskim filmie". Dwa lata później, w 1978 roku, wystąpił w fabularyzowanym dokumencie Krzysztofa Rogulskiego pt. "PAPA STAMM".

Wybitny sportowiec został pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. 

/ah. olimpijski.pl. PR1

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej