Ekspert: to kluczowy czas, być albo nie być dla NS2. W tych dniach decyduje się ostateczny kształt nowych sankcji USA

- Obecnie toczy się walka o to, żeby zapisy nowych sankcji USA przeciwko Nord Streamowi 2 były jak najodpowiedniejsze. Jedna strona chce, by jak najmocniej uderzyły w gazociąg, a inni chcą, by te przepisy były na tyle rozwodnione, żeby można było je podważać w sądzie, by można było spekulować, interpretować je na różny sposób – by nie zaszkodziły – zauważa w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Mariusz Marszałkowski z portalu Biznesalert.pl. Jest to kwestia o tyle kluczowa, że spółka NS2 AG ogłosiła, że zamierza wznowić budowę gazociągu na niemieckim odcinku.

2020-11-30, 20:20

Ekspert: to kluczowy czas, być albo nie być dla NS2. W tych dniach decyduje się ostateczny kształt nowych sankcji USA
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Shutterstock.com / Maximillian cabinet

Powiązany Artykuł

08813308 (1).jpg
Wnioski po Górskim Karabachu. Ekspert: Putin może wykorzystać okres przejściowy w USA, czas zwiększyć sankcje dla Mińska

 - Lobbyści rosyjscy, niemieccy  starają się wpływać na proces legislacyjny, tak żeby ustawa w jak najmniejszym stopniu uderzyła w firmy, bez udziału których ten gazociąg  może nigdy nie powstać - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Mariusz Marszałkowski z portalu Biznesalert.pl.

Ustawa PEESA (/(Protecting Europe’s Energy Security Act), nakładająca rozszerzone sankcje wobec gazociągu Nord Stream 2 ma znaleźć się w ustawie o wydatkach obronnych (NDAA)  na 2021 rok. Wstępny projekt zakłada objęcie projektem m.in. ubezpieczycieli NS2 – zaznacza Bloomberg. Głosowanie to kwestia najbliższych tygodni.

Pierwsza edycja PEESA z 2019 roku także została uchwalona wraz z ustawą budżetową Pentagonu – nakładała ona sankcje na firmy pracujące przy budowie NS2. Z placu budowy natychmiast wycofała się firma Allseas, od tamtej pory – od grudnia ub.roku – budowa rurociągu nie ruszyła z miejsca. Kreml stara się jednak, jak się wydaje, pozyskać możliwości dokończenia tego rurociągu swoimi siłami.

Czytaj także:

Ogłoszono, że wznawiają budowę na płytszym i krótszym odcinku

Już od roku budowa gazociągu Nord Streamu 2 stoi w miejscu po tym, gdy Stany Zjednoczone wprowadziły sankcje na firmy budujące ten rurociąg. Wówczas z miejsca budowy na duńskim odcinku gazociągu wycofała się firma Allseas. Rosja do tej pory nie potrafi swoimi siłami wznowić tej budowy. Wielu ekspertów twierdzi, że jest w stanie tego dokonać po modernizacji "Akademika Czerskiego" – jednak do tej pory przez wiele miesięcy nie było to możliwe. 

NS2 zapowiada tymczasem, że nie zamierza się poddać - w ostatnich dniach zapowiada, że zamierza wznowić budowę gazociągu - na jego niemieckim odcinku -  w najbliższych dniach. Na odcinku niemieckim do wybudowania jest 30 km gazociągu. Na odcinku duńskim, który w grudniu ub.r. opuściła międzynarodowa korporacja Allseas, obawiając się wówczas sankcji USA, pozostało do ułożenia znacznie więcej, bo około 120 km rurociągu. Na odcinku duńskim prace prowadzone są na głębokości ponad 3o metrów, na odcinku niemieckim poniżej 25 merów.

Nowe sankcje mają potencjał, by ostatecznie zablokować projekt NS2 – nie ma wciąż pewności, czy tak się stanie. Więcej w rozmowie.

REKLAMA

*** 

PolskieRadio24pl: Norweskie towarzystwo klasyfikacyjne DNV GL (Det Norske Veritas) poinformowało o rezygnacji z certyfikowania statków, biorących udział w budowie gazociągu Nord Stream 2. Powodem takiej decyzji są planowane sankcje USA, dotyczące Nord Streamu 2. Kilka tygodni temu doszło do porozumienia w Kongresie, na mocy którego oczekiwana jest nowa odsłona sankcji przeciwko NS2. I tak jak poprzednio, sankcje przeciwko NS2 mają być włączone w ustawę budżetową Pentagonu (NDAA, Protecting Europe’s Energy Security Act).

Mariusz Marszałkowski, Biznesalert.pl: Te dni są kluczowe dla NS2. Trwają zakulisowe rozmowy w sprawie sankcji USA. Widzimy np., że lobbyści rosyjscy, niemieccy  starają się wpływać na proces legislacyjny, tak żeby ustawa w jak najmniejszym stopniu uderzyła w firmy, bez udziału których ten gazociąg może nigdy nie powstać.

Po pierwszej edycji ustawy PEESA (Protecting Europe’s Energy Security Act) z 2019 roku, czyli ustawy o ochronie europejskiego bezpieczeństwa energetycznego, wszystkie firmy zachodnie w zasadzie wycofały się z budowy rurociągu Nord Stream 2. Chodzi o firmy pracujące na morzu.

REKLAMA

Budowa NS2 ustała i do tej pory nie została wznowiona, po tym gdy z placu budowy zeszła firma Allseas, z obawy przed sankcjami. Było to w grudniu 2019 roku.

Widać, że ustawa wpłynęła też na możliwości czarteru statków, na przykład jednostek zaopatrzeniowych.  Bo wcześniej, gdy NS2 był budowany w 2018/19 roku, to w zasadzie 90% jednostek morskich na jego placu budowy należało do firm zachodnich.

W zasadzie tylko dwie jednostki -  Fortuna i statek zaopatrzeniowy Errie były pod banderą rosyjską. Reszta należała do firm z Zachodu: norweskich, holenderskich duńskich i tak dalej.

Po sankcjach USA, pierwszej edycji PEESA, sytuacja diametralnie się zmieniła – Gazprom zmobilizował praktycznie wszystkie siły zdolne do budowy tego gazociągu. Sprowadził statki zaopatrzeniowe z Dalekiego Wschodu, jednostki zaopatrzeniowe i badawcze z okolic Murmańska, czyli z Arktyki, statki, które na co dzień operują na Morzu Czarnym. W tej chwili około 15 jednostek morskich Rosji znajduje się na Bałtyku - będą wykonywały różnego rodzaju prace na różnych etapach budowy NS2. Stąd zagrożenie brakiem wykonawców zostało zażegnane, choć – dodajmy - tylko w pewnym sensie.

Dlaczego tak jest?

Sęk w tym, że do dokończenia tej budowy tego gazociągu potrzeba także np. jednostek, które będą wykonywały tzw. prace postukładaniowe. I to jest bardzo istotne, bo na przykład 20 km gazociągu na odcinku duńskim musi być przysypane materiałem skalnym, a rury muszą być wkopane w dno Bałtyku.

REKLAMA

Akademik Czerski ma kończyć rurociąg, są gotowe jednostki zaopatrzeniowe i badawcze, ale nie widać statków, które mogłyby wykonywać te prace postukładaniowe. A to jest warunek na przykład duńskich zgód środowiskowych – chodzi o to, żeby na pewnych etapach, na pewnych odcinkach tego gazociągu, był on po prostu zakopany w dnie morskim bądź przysypany odpowiednią ilością materiału skalnego

To powoduje bowiem, że po pierwsze, ten gazociąg jest chroniony np. przed kotwicami statków i potencjalnym uszkodzeniem, przed działaniami zewnętrznymi, przed drganiami ciśnienia i tak dalej. To wyzwanie techniczne dla Rosji.

Rosja nie ma zatem wszystkich potrzebnych narzędzi na placu budowy. To istotna okoliczność. Dodajmy do tego, że ostateczny kształt sankcji USA nie jest wciąż znany.

Tak, trwają prace nad ustawą sankcyjną USA, a każdy zapis na pewno jest wnikliwie analizowany.

Gdy spojrzeć na ustawę z 2019 roku widzimy w niej  konkretne zapisy, gdzie każde słowo ma znaczenie.

REKLAMA

Teraz na pewno toczy się walka, bój o to, żeby te zapisy były jak najodpowiedniejsze. Jedna strona chce, by jak najmocniej uderzyły w gazociąg, a inni chcą, by te przepisy były na tyle rozwodnione, żeby można było je podważać w sądzie, można było spekulować, można było je interpretować na różny sposób.

Ustawa jednak musi być podpisana przed końcem roku. Wtedy poznamy rezultat, ale  kluczowy czas, kluczowa walka ma miejsce teraz, jak pan zauważył.

To jest kluczowy moment. Teraz decyduje się zapewne przyszłość gazociągu.

Trwają obecnie ostateczne wysiłki ukierunkowane na ostateczny kształt sankcji. Na pewno ruszył lobbing, z pewnością to walka na śmierć i życie dla lobbystów gazociągu. Zwolennicy NS2 starają się osiągnąć tyle, ile to możliwe.

 

REKLAMA

A jeśli chodzi o działanie, efekty sankcji, decydujące mogą być nawet poszczególne słowa.

***

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

REKLAMA

Infografika PAP Infografika PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej