Grudzień '70. "Bunt zostanie zdławiony". "Użycie broni to jedyna droga"
16 grudnia 1970 roku w Gdańsku przez cały dzień trwały demonstracje. Na polecenie Zenona Kliszki zablokowano Stocznię im. Lenina, a do próbujących z niej wyjść na ulicę robotników wojsko otworzyło ogień. Pod bramą stoczni zginęło dwóch robotników.
2024-12-16, 05:55
W telewizyjnym wystąpieniu wicepremier Kociołek nawoływał stoczniowców do powrotu do pracy. W Gdańsku w całym mieście trwały strajki. Milicja i wojsko zablokowały wejścia do stoczni. Ok. godz. 8 w okolicach bramy numer 2 w kierunku robotników padły strzały. Zginął Jerzy Matelski i Stefan Mosiewicz, a 11 innych zostało rannych.
Wieczorem w lokalnej telewizji wicepremier Kociołek zaapelował do stoczniowców, aby wrócili do pracy. Wcześniej władza podjęła decyzję o zablokowaniu przez wojsko i milicję dróg prowadzących do portu i stoczni.

Milicja i służby więzienne z niezwykłą brutalnością traktowały zatrzymanych.
Posłuchaj
REKLAMA

Tego dnia w gdyńskiej Stoczni im. Komuny Paryskiej narastała atmosfera wzburzenia. Na wieść o zajściach w Gdańsku i aresztowaniu członków Komitetu Strajkowego w Gdyni, reszta załogi ogłosiła strajk protestacyjny. Na głównych ulicach miasta pojawiły się patrole milicji i wojska.
W Słupsku w Fabryce Sprzętu Okrętowego blisko 150 robotników rozpoczęło strajk. Żądali spotkania z dyrektorem zakładu, a następnie z I sekretarzem PZPR. Na ulicach miasta pojawiły się napisy: "Popieramy Gdańsk", "Chcemy chleba", "Precz z PZPR".
Elbląg: ok. godz. 17.30 w rejonie placu Wolności zgromadziły się grupy manifestantów. Zaczęły się starcia z milicją. Radiowozy obrzucono kamieniami, próbowano podpalić budynek Komitetu Miejskiego PZPR.
REKLAMA
"Bunt zostanie zdławiony"
W nocy z 15 na 16 grudnia wojsko obsadziło ważniejsze punkty w Gdańsku oraz zablokowało stocznię i port. W Gdyni aresztowano komitet strajkowy, z którym porozumienie zawarły wcześniej władze miejskie. Warszawa zdecydowała się zaprowadzić porządek siłą, bez względu na cenę. Zenon Kliszko na posiedzeniu Egzekutywy Komitetu Wojewódzkiego powiedział: "Mamy do czynienia z kontrrewolucją, a z kontrrewolucją trzeba walczyć przy pomocy siły. Jeżeli zginie nawet 300 robotników, to bunt zostanie zdławiony".
Również Gomułka oceniał strajki i manifestacje jako kontrrewolucję. I sekretarz KC miał w tych dniach wyrazić opinię, że tak jak szlachta polska swoim egoizmem, prywatą i tendencjami anarchistycznymi zgubiła Rzeczpospolitą, tak samo polska klasa robotnicza, wyposażona w te same cechy, zgubi Polskę Ludową. Podobne oceny wyrażał w rozmowie z Leonidem Breżniewem, który ostrzegał go przed konsekwencjami strzelania do robotników.
im
REKLAMA