Antoni Szymanowski kończy 70 lat. "Dostałem kilka kopniaków, ale mogę spokojnie patrzeć w lustro"

Cała historia polskiej piłki nożnej mogłaby się potoczyć inaczej, gdyby nie interwencja Antoniego Szymanowskiego. W końcówce, słynnego, zwycięskiego remisu na Wembley, wybił piłkę z pustej bramki. 13 stycznia, zawodnik jedenastki stulecia Polskiego Związku Piłki Nożnej, kończy 70 lat.

2021-01-13, 07:00

Antoni Szymanowski kończy 70 lat. "Dostałem kilka kopniaków, ale mogę spokojnie patrzeć w lustro"
Argentyna Potrerillos 06.1978. XI Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej (1.06-25.06.1978 r.). Piłkarska reprezentacja Polski w ośrodku treningowym w Potrerillos, oddalonym o 56 km od Mendozy, położonym w Andach na wysokości 1520 m. Nz. od lewej: Andrzej Szarmach, Antoni Szymanowski, Marek Kusto, Andrzej Iwan, Adam Nawałka, Roman Wójcicki. Foto: PAP/Zbigniew Matuszewski
  • Złoty i srebrny medalista olimpijski w drużynie „Orłów Górskiego”
  • W jedenastce 100-lecia PZPN został umieszczony z lewej strony obrony
  • Na boisku do bólu ambitny. Poza nim kolekcjoner płyt, meloman

Najlepszy zespół w historii polskiej piłki nożnej „Orły Górskiego”

Powiązany Artykuł

szurkowski 1200.jpg
Ryszard Szurkowski kończy 75 lat. "Kolarstwo to czar"

Szymanowski swoją przygodę z reprezentacją Polski rozpoczął w wieku 19 lat. Świadczyło to o jego nieprzeciętnym talencie. Zadebiutował w 1970 roku. Jeszcze za czasów kiedy selekcjonerem drużyny narodowej był Ryszard Koncewicz. Pod koniec tego roku nastąpiła zmiana. W grudniu rozpoczęła się era trenera tysiąclecia, Kazimierza Górskiego. Pan Kazimierz ustawił Szymanowskiego na prawej obronie. Na igrzyskach w Monachium w 1972 roku zagrał we wszystkich meczach poza finałem. W nim nie wystąpił ponieważ w ostatnim spotkaniu grupowym doznał kontuzji. Polacy prowadzili 5:0 z Maroko. W jednej z ostatnich akcji bez pardonu zaatakował przeciwnika i sam nabawił się urazu.

"Po co, przecież już wygraliśmy” - dziwili się po meczu żurnaliści.

Szymanowski odpowiedział, że zawsze przez całe 90 minut gra na sto procent swoich możliwości, bez względu na wynik. Polska zdobyła tytuł mistrza olimpijskiego po wygranej z Węgrami 2:1.

„Zwycięski remis” na Wembley w 1973

Do Anglii Polacy pojechali przynajmniej po remis, taki rezultat dawał im awans na mistrzostwa świata w Republice Federalnej Niemiec. Jednak nikt biało-czerwonym nie dawał szans. Olbrzymią histerię przed spotkaniem rozpętały angielskie media. Polskich piłkarzy przywitał ogłuszający ryk prawie stu tysięcy fanów, skandujących jedno słowo "Animals", zwierzęta.

REKLAMA

"Dotarło do mnie, jak ogromną wagę ma ten mecz. Ale po chwili odpędziłem tę myśl. I zastąpiła ją inna: spokojnie, nie mamy nic do stracenia. Przecież nawet jak przegramy, nikt nie będzie nas wieszał" - wspominał Szymanowski pierwsze minuty na murawie w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

No i się zaczęło. Nie wychodziliśmy z własnej połowy. Jeden za drugim szły ataki zawodników angielskich. W drugiej części gry nic się nie zmieniło. Poza jednym kontratakiem naszej drużyny. W 57. minucie bramkę dla Polski zdobył Jan Domarski. 6 minut później z rzutu karnego wyrównał Allan Clarke. Wtedy Anglicy zamknęli nas w polu karnym, gdzie Jan Tomaszewski dwoił się i troił, interweniując w bramce. Pod koniec meczu nie był już w stanie zatrzymać piłki zmierzającej do pustej bramki. Zrobił to Szymanowski.

"To był instynkt. Stanąłem w odpowiednim miejscu i po prostu odbiłem piłkę zmierzającą do naszej bramki. Za dużo udało nam się zrobić przez te 90 minut, żeby w jednej chwili wszystko zaprzepaścić. Staram się nie myśleć o tym, co by było, gdyby piłka mnie wtedy minęła” - wspominał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Gdyby nie ta interwencja, może nigdy nie osiągnęlibyśmy takich sukcesów jakie były naszym udziałem przez następne lata? A były one wyjątkowe. Trzecie miejsce na mistrzostwach świata w RFN. Srebrny medal XXI igrzysk olimpijskich w Montrealu w Kanadzie. W obu tych sukcesach uczestniczył Szymanowski.

REKLAMA

Rozstanie z reprezentacją

Antoni Szymanowski miał dużą szansę na to, aby zdobyć drugi medal mistrzostw świata. Na początku 1981 roku reprezentację przejął Antoni Piechniczek. Nowy selekcjoner zaprosił obrońcę na jedno z pierwszych zgrupowań.

"U Kazimierza Górskiego graliśmy razem na prawej flance, on na obronie, ja w ataku. Rozumieliśmy się bez słów. Kiedy jednak trener Piechniczek zaproponował Szymanowskiemu, żeby drugą połowę na jednym ze sparingów zagrał na lewej obronie, Szymanowski obrażony odparł, że on występuje tylko na prawej albo na środku” - tak Grzegorz Lato, w autobiografii Piechniczka "Tego nie wie nikt”, opisywał sytuację sprzed lat. 

"Zostałem wyrzucony z drużyny przez Piechniczka. Ktoś powie, że sam wyjechałem. Zgadza się... ale to dlatego, że Piechniczek dał mi do zrozumienia, że nie jestem mu potrzebny. A akurat czułem ostatni zryw wielkiej formy” - żalił się Szymanowski, w rozmowie z Markiem Wawrzynowskim z portalu sportowefakty.wp.pl.

W ten sposób zakończył reprezentacyjna karierę. Wystąpił w 82 meczach.

REKLAMA

7 grudnia 2019 roku ogłoszono "11" 100-lecia PZPN

Bramkarz: Józef Młynarczyk. Obrońcy: Łukasz Piszczek, Władysław Żmuda, Jerzy Gorgoń, Antoni Szymanowski. Pomocnicy: Henryk Kasperczak, Kazimierz Deyna, Zbigniew Boniek. Napastnicy: Grzegorz Lato, Robert Lewandowski, Włodzimierz Lubański.

Zaskoczeniem był fakt, że pan Antoni został w niej ustawiony na lewej obronie.

"Widocznie nie byłem na tyle dobry, aby trafić na prawą. Powiem tak: byłem uniwersalnym zawodnikiem. Grałem na prawej defensywie, kiedy była taka konieczność grałem na lewej, grałem także na stoperze. Uważam więc, że na tej lewej stronie też mogę być wystawiony” - ocenił Szymanowski ustawienie zespołu na polsatsport.pl.

Gdyby w ten sposób podszedł do propozycji Piechniczka w 1981 roku, miałby w swoim dorobku dwa srebrne medale mistrzostw świata.

REKLAMA

Zawsze miał swoje zdanie 

Przez życie szedł na własnych zasadach. Wyjątkowo ambitny, znający swoją wartość.

"Dostałem kilka kopniaków, ale najważniejsze, że mogę spokojnie patrzeć w lustro. Najgorzej, jak się jest człowiekiem nijakim, bez własnych przekonań. Jeżeli masz rozum, to go używaj. Nigdy nikomu nie wyrządziłem krzywdy i nie splamiłem się żadnym świństwem” - ocenił swoją karierę w rozmowie z Antonim Bugajskim w "Przeglądzie Sportowym".

Na boisku nie do przejścia. Monolit. Nigdy nie odstawiał nogi. A poza murawą oaza spokoju. Diametralnie różne oblicza. Muzyka pozwała mu na odreagowanie.

"Miałem swój świat. Nie byłem żadnym dziwakiem, byłem po prostu melomanem. Wtedy zdobyć płyty analogowe to był duży wyczyn. A ja miałem je wszystkie: Pink Floyd, Deep Purple, Led Zeppelin. No więc leżałem sobie w pokoju i słuchałem muzyki” - zdradził w jednym z wywiadów.

REKLAMA

AK

 

 

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej