Tadeusz Zawadzki ps. Zośka. Dowódca owiany legendą
- Wszyscy chcieli mu dorównać, podciągnąć swe słabostki, podłości, tchórzostwo. Każdy z nas, żołnierzy batalionu chciał być do niego podobny - wspominał Stanisław Nowakowski, żołnierz batalionu "Zośka". 104 lata temu urodził się Tadeusz Zawadzki ps. Zośka, harcmistrz, ppor. Armii Krajowej, bohater akcji pod Arsenałem.
2025-01-24, 06:00
Paczka z "Batorego"
Tadeusz Zawadzki, urodzony w 1921 roku, był synem Józefa Zawadzkiego, późniejszego profesora, dziekana Wydziału Chemicznego i rektora Politechniki Warszawskiej, a następnie prorektora tajnej Politechniki Warszawskiej. Jego matka była nauczycielką, działaczką oświatową. We wrześniu 1933 roku Tadeusz Zawadzki rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie. W jego klasie uczyli się późniejsi żołnierze warszawskich Grup Szturmowych: Jan Bytnar ps. Rudy, Maciej Aleksy Dawidowski ps. Alek i Krzysztof Kamil Baczyński ps. Krzyś.
Powiązany Artykuł
Krzysztof Kamil Baczyński. Zobacz serwis specjalny
Mały sabotaż
Do 23. Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Bolesława Chrobrego tzw. "Pomarańczarni" Tadeusz Zawadzki trafił od razu na jesieni 1933 roku. Maturę zdał kilka miesięcy przed rozpoczęciem II wojny światowej, w maju 1939 roku. W październiku trafił do konspiracji. W marcu 1941 roku wszedł wraz z kierowaną przez siebie drużyną do "Szarych Szeregów".
Powiązany Artykuł
"Alek Dawidowski i riposta Małego Sabotażu"
Był jednym z najwybitniejszych uczestników akcji małego sabotażu. Za największą liczbę "kotwic" wymalowanych na terenie swojej dzielnicy otrzymał od Komendanta Głównego "Wawra", Aleksandra Kamińskiego honorowy pseudonim "Kotwicki".
REKLAMA
Posłuchaj
Mały sabotaż. "Trzeba było dążyć do podniesienia nastrojów społeczeństwa"
"Józiu, podaj się za volksdeutcha", czyli mały sabotaż pod Pałacem Saskim
REKLAMA
26 marca 1943 roku Tadeusz Zawadzki dowodził grupą "Atak" w głośnej Akcji pod Arsenałem, podczas której odbito z rąk Gestapo 25 więźniów, w tej grupie jego przyjaciela, Jana Bytnara "Rudego". Niestety, Jana Bytnara, mimo udzielonej pomocy lekarskiej, nie udało się uratować.
- Jan Bytnar "Rudy" - bohater Szarych Szeregów
- Zdzisława Bytnar. Matka "Rudego", "matula polskich harcerzy"
- Aleksander Dawidowski. Bohater Akcji pod Arsenałem
Po wojnie historię tę opisał Aleksander Kamiński w powieści "Kamienie na szaniec".
Posłuchaj
REKLAMA
Akcja "Taśma"
Kilka miesięcy później "Zośka" dowodził akcją w Sieczychach koło Wyszkowa. Był 20 sierpnia 1943 roku.
- Doszedłem do jakiejś polany, gdzie ze zdumieniem stwierdziłem, że jest ze 100 żołnierzy, kompania cała - opowiadał dr Zygmunt Kujawski. - Niektórzy leżeli w zagajniku, część z nich czyściła broń. Na odprawie dowiedziałem się, że w nocy szykuje się akcja i ja, jako lekarz, mam brać w niej udział.
- To była akcja, mająca na celu zlikwidowanie strażnicy niemieckiej na granicy między Generalną Gubernią a terenami przyłączonymi do Rzeszy. Dotarliśmy do skraju lasu gdzieś ok. godz. 12.30 w nocy, zza chmur wyłaniał się Księżyc. W tej poświacie zobaczyłem tylko chłopców, wspinających się na słupach. To byli harcerze z Wyszkowa, którzy przecinali druty telefoniczne - dodał dr Kujawski.
Posłuchaj
REKLAMA
Ostatnie pożegnanie - wspomnienia świadków
W Archiwum Polskiego Radia zachowały się wspomnienia uczestników akcji "Taśma" z sierpnia 1943 roku: dr Zygmunta Kujawskiego ps. Brom oraz Stanisława Nowakowskiego ps. Murzyn. Ich relacje w 1971 roku nagrał Bogusław Czajkowski.
- "Zośka" był dla nas wszystkim, był ideałem, wzorem - mówił Stanisław Nowakowski. - Każdy z nas, żołnierzy batalionu, chciał być do niego podobny. Może było bardzo dużo legendy wokół jego postaci, bo zanim ja go zobaczyłem, zanim ja go poznałem, to już wiedziałem, że on jest wspaniałym organizatorem, że on jest bardzo odważny, że on jest taki przystojny.
REKLAMA
Posłuchaj
W akcji, w której poległ Tadeusz Zawadzki, brał także udział Stanisław Nowakowski. To, co wtedy przeżył wywarło wpływ na całe jego życie. Ze wzruszeniem opowiadał o ostatnim pożegnaniu owianego legendą dowódcy.
- Zrobiliśmy szybki apel. Pod drzewem leżał "Zośka" przykryty kocem - wspominał. - Twarz miał odsłoniętą i wyglądał jakby spał, miał uśmiech na twarzy. Nie przyglądałem się kolegom, ale kiedy już powiedziano nam, że on od nas odszedł, że zginął, ja płakałem. Ja stary chłop, stary zabijaka.
- Wszyscy chcieli mu dorównać, podciągnąć swe słabostki, podłości, tchórzostwo. "Zośka" był dla nas i ojcem, i przyjacielem, trudno do końca określić kim - powiedział Stanisław Nowakowski.
REKLAMA
bs/im
REKLAMA