Masowe protesty w Birmie po puczu wojskowym. ONZ ostrzega juntę
Birmańczycy po raz kolejny wyszli na ulice Rangunu, by protestować przeciwko wojskowemu puczowi. Tymczasem wysłannik ONZ ostrzegła juntę generała Min Aung Hlainga, że ostra odpowiedź na protesty będzie wiązała się z "dotkliwymi konsekwencjami".
2021-02-16, 10:35
Powiązany Artykuł
Birma: kolejny dzień protestów ulicznych po wojskowym zamachu stanu
Jak podała agencja Reuters, demonstranci zgromadzili się - mniej licznie niż dotychczas - w dwóch miejscach największego miasta kraju, w tym pod budynkiem banku centralnego, namawiając urzędników do akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego. W nocy po raz drugi z rzędu władze wyłączyły internet, choć rano usługi zostały przywrócone.
- Birma: protesty w Rangunie, poważne zakłócenia w dostępie do internetu
- Uwięziono posłów, aktywistów i urzędników. Masowa akcja służb po zamachu stanu w Birmie
W poniedziałek specjalny wysłannik ONZ Christine Schraner Burgener rozmawiała z zastępcą szefa wojskowej junty Soe Winem. Jak podał rzecznik organizacji Farhan Huq, Schraner Burgener przekazała wojskowym, że "jakakolwiek forma ciężkiej odpowiedzi prawdopodobnie będzie wiązała się z dotkliwymi konsekwencjami".
Powiązany Artykuł
Pucz w Birmie. Szefowa rządu Aung San Suu Kyi oskarżona o nielegalny import sprzętu telekomunikacyjnego
W poniedziałek siły bezpieczeństwa rozpędziły demonstrantów, atakując ich pałkami i kijami, zaś w Mandalaj według doniesień otworzyły do nich ogień. Wcześniej podczas wielotysięcznych protestów w weekend policja miała użyć ostrej amunicji.
REKLAMA
Aresztowania polityków i urzędników
Od zamachu stanu z 1 lutego wojsko przeprowadza aresztowania polityków obalonej partii Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD), urzędników komisji wyborczej i uczestników akcji strajkowej. Według Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) od przewrotu wojskowego aresztowano co najmniej 384 osoby.
Armia twierdzi, że w czasie listopadowych wyborów, wysoko wygranych przez NLD, dochodziło do oszustw, choć państwowa komisja wyborcza nie wykryła nieprawidłowości.
Wojsko zapewnia, że po stanie wyjątkowym, który ma obowiązywać przez rok, przeprowadzone zostaną kolejne wybory, a ich zwycięzcy obejmą władzę nad krajem. Wielu Birmańczyków obawia się jednak, że przejęcie kontroli przez juntę będzie zaledwie początkiem długotrwałej, opresyjnej dyktatury, jak było po zamachach stanu z 1962 i 1988 r.
pb
REKLAMA
REKLAMA