A mnie ta tęcza obraża. Felieton Magdaleny Złotnickiej
Matka Boża Częstochowska, Matka Boża z Jasnej Góry. Matka Boża z ołtarza w parafii, w której przystępowałam do pierwszej komunii. Matka Boża, przed której oblicze przynosiłam problemy i dziękczynienie za różne łaski. Matka Boża, której smutne, nieco bizantyjskie rysy zachowują niewzruszony spokój, gdy wokół jej głowy – i głowy Dzieciątka – dokleja się tęczowe aureole. Ja tego spokoju zachować nie umiem.
2021-03-03, 13:24
Nie umiałam go zachować wtedy, wiosną 2019 roku, kiedy w mediach pojawiły się informacje o rozlepianiu takich wizerunków w różnych miejscach. Bolało, było przykro, tak jak za każdym razem, gdy widzi się zwyczajne draństwo. Jednak mimo wszystko czułam się bezpieczna, pewna, że takie zachowania nie pozostaną bez potępienia. Mówiąc wprost – bez kary. Rzeczywistość szybko uświadomiła mi, jak bardzo bywam naiwna. Zakładałam, że jesteśmy społeczeństwem, które – niezależnie od przekonań religijnych poszczególnych jednostek – kieruje się prostym założeniem, iż nie należy podejmować działań sprawiających innym ból czy przykrość. Tymczasem ze zgrozą stwierdziłam, że liczni ludzie – w tym tacy, których szanuję – nie tylko nie krytykują takich akcji, ale wręcz je popierają. Cóż, pomyślałam. Zawsze znajdą się gotowi usprawiedliwiać rozmaite łajdactwa, na szczęście istnieje jeszcze porządek prawny, który chroni mnie, katolika, przed byciem narażoną na takie sytuacje.
Powiązany Artykuł
Matka Boska z tęczową aureolą. Wznowiono proces trzech kobiet ws. obrazy uczuć religijnych
Z niemałym zaskoczeniem przyjęłam więc decyzję Sądu Rejonowego w Płocku, który orzekł, że osoby, rozlepiające wizerunki Matki Bożej z tęczową aureolą wokół kościoła św. Dominika w Płocku, nie są winne obrazie uczuć religijnych. Z uzasadnienia wyroku można dowiedzieć się m.in. , że zdaniem sądu "działania aktywistek miały charakter prowokujący, ale miały na celu zwrócenie uwagi na homofobiczny i krzywdzący wystrój w kościele w Płocku", oraz że nie doszło do sytuacji, w której wypełnione byłyby łącznie trzy elementy: obraza uczuć religijnych innych osób, obrazę wywołało znieważenie przedmiotu czci religijnej lub miejsca obrzędów religijnych oraz by znieważenie to uczyniono publicznie. Jest takie powiedzenie, że wyroków sądu się nie komentuje, a ja nie jestem prawnikiem. Niemniej jednak dla mnie teren wokół kościoła jest miejscem publicznym, dorysowanie do przedstawienia Matki Bożej tęczy, będącej symbolem środowisk homoseksualnych, a więc prezentujących postawy i zachowania sprzeczne z nauką Kościoła, odbieram jako profanację wizerunku, a nawet jeśli samo rozlepianie owych wizerunków było dokonane cichcem, to skutek był publiczny – owe obrazki zostały dostrzeżone przez opinię publiczną, która raczej nie życzyła sobie kontaktu z takimi treściami. Nie chciałabym jednak wchodzić w niuanse prawnicze, bo i nie o nie chodzi.
- Starogard Gdański: oblał pomnik Jana Pawła II. Został zatrzymany
- Kolejne kłopoty "Nergala". Prokuratura prowadzi postępowanie ws. znieważenia uczuć religijnych
Dla mnie istotniejsze jest co innego – wywołany efekt. "Tęczowa Maryja nie obraża, udostępniajcie zdjęcie, niech zaleje TT" – pisze w mediach społecznościowych posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus. Czyli co? W świat poszedł komunikat, że można. Można obrażać wizerunek święty dla katolików i można to robić bezkarnie.
REKLAMA
Każda akcja powoduje reakcję. Chociaż jestem całkowitą przeciwniczką samosądów i rozwiązywania spraw na drodze przemocy, nie zdziwię się, jeśli ktoś, kto poczuł się urażony, a jednocześnie widzi takie, a nie inne orzecznictwo w tej sprawie, zwyczajne następnym razem w podobnej sytuacji da w nos profanującym. Do czego to prowadzi? Do nakręcającej się spirali agresji.
Powiązany Artykuł
Już wiem jak dostać Oscara! Felieton Magdaleny Złotnickiej
Najbardziej dziwi mnie – bo chyba tylko bolesne zdziwienie pozostaje – zachowanie osób, które za pomocą takich akcji chcą przekonywać do postulatów środowisk LGBT. Te środowiska są wszak tak wrażliwe, że ich najbardziej radykalni przedstawiciele czują się urażeni stwierdzeniami, że "są tylko dwie płcie", albo uważają rodzajniki "ona" i "on" za dyskryminujące. I głośno domagają się, by tę ich wrażliwość – choć często sprowadza ona rzeczywistość do groteski – szanować. Zarazem szacunek dla symboli religijnych uważają za fanaberię.
Ponadto nie rozumiem, dlaczego sympatycy środowisk LGBT chcą koniecznie wchodzić ze swoją symboliką do kościołów. Kapłani nie polują na homoseksualistów na ulicach, nie zaganiają ich przed ołtarze, by tłumaczyć im, że homoseksualizm jest grzechem. Tymczasem część środowisk LGBT domaga się nie tego, by dać im prawo do postępowania w życiu osobistym tak, jak uważają za stosowne, ale domaga się, by Kościół wręcz afirmował te wybory, choć są sprzeczne z doktryną.
Będąc zmuszana do oglądania w przestrzeni publicznej Matki Bożej z tęczową aureolą, czuję się "nawracana" na postawy środowisk LGBT, oczywiście nie w tym sensie, by ktoś chciał zmieniać moją orientację, ale w takim, że usiłuje się mnie nakłaniać do zreformowania systemu wartości. A w moim systemie wartości, według zasad wiary, którą wyznaję, homoseksualizm jest grzechem. Tak głosi Kościół. A jeśli ktoś się z tym nie zgadza, do kościoła chodzić nie musi. Ja Matkę Bożą w tęczowej aureoli oglądać musiałam.
REKLAMA
Magdalena Złotnicka
REKLAMA