Górnik: cały czas ktoś wybuchał płaczem
Jeden z 33 górników uratowanych po spędzeniu 69 dni w zawalonej kopalni miedzi i złota San Jose w Chile powiedział, że jest gotów opublikować pamiętnik.
2010-10-21, 06:50
Górnik chce wydać dziennik, który prowadził pod ziemią, ale nie jest pewien, czy wszystko ma ujawnić.
- Nie jestem pewien, czy chcę opublikować wszystko - powiedział 48-letni Victor Segovia na łamach niemieckiego tygodnika "Der Spiegel".
Trudne chwile
- Przez pierwsze minuty nikt nic nie mówił. Młodzi dlatego, że nie wiedzieli, co im grozi. A my, najstarsi, dlatego że nie chcieliśmy straszyć pozostałych - opowiada Segovia, który był przezywany przez kolegów "pisarzem".
Po dwóch dniach górnicy zaczęli szukać wyjścia. - Ale nic to nie dało. Wszędzie natrafialiśmy na skalną ścianę - dodał.
Hierarchia pod ziemią
Bardzo szybko wśród uwięzionych górników ustaliła się hierarchia. Przywództwo objął 40-letni Mario Sepulveda, podczas gdy sztygar Luiz Urzua najczęściej milczał - twierdzi Segovia.
- Wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni, że przynajmniej jedna osoba zdecydowała się przejąć inicjatywę - dodał.
Niektórzy uwięzieni górnicy "znosili to bardzo źle" - wyznał Segovia. - Cały czas ktoś wybuchał płaczem. Ja też. Młodzi radzili sobie z tym lepiej niż my, starsi. Być może dlatego, że my byliśmy bardziej świadomi, co nam grozi - powiedział.
- Byłem pewien, że umrę. Chciałem tylko, żeby to się stało podczas snu - powiedział Segovia, który zaczął prowadzić pamiętnik po kilku dniach od katastrofy. Podczas akcji ratowniczej zostawił go pod ziemią, ale zabrał go jeden z kolegów.
sm
REKLAMA