Lewe skrzydło Porozumienia? Felieton Miłosza Manasterskiego
Borys Budka jeszcze w lutym odgrażał się, że szuka pięciu posłów, którzy przejdą na stronę opozycji. Tymczasem chwilę później sam stracił kolejnego, trzeciego parlamentarzystę, zaś obóz Zjednoczonej Prawicy powiększył się. Aczkolwiek nie bez kontrowersji…
2021-03-22, 17:35
Ruchy transferowe zapoczątkował Szymon Hołownia, który jeszcze w ubiegłym roku przeciągnął na swoją stroną ówczesną posłankę Wiosny - Hannę Gil-Piątek. Już w 2021 roku Polska 2050 wyłuskała z szeregów Koalicji Obywatelskiej senatora Jacka Burego i chwilę później posłankę PO Joannę Muchę. W zeszłym tygodniu do Polski 2050 przystąpił także Tomasz Zimoch, wyborcza jedynka w Łodzi na listach PO-KO. Ale nie tylko ruch Hołowni jest przyczyną zmian kadrowych w klubach parlamentarnych.
Powiązany Artykuł
Bogdan Pęk o przejściu Moniki Pawłowskiej do Porozumienia: mogła ująć się honorem
Również ubiegłym roku odbył się rozwód w ramach Koalicji Polskiej, w ramach której startowali w wyborach politycy Kukiz’15. Pierwsza Koalicję Polską opuściła poseł Agnieszka Ścigaj, chwilę później PSL jednostronnie podziękował pozostałym "kukizowcom" za współpracę. Teraz PSL spogląda z apetytem w stronę Platformy Obywatelskiej, poważniej zagrożonej odejściem około dwudziestu posłów konserwatywnego skrzydła. W przeszłości takie transfery miały już miejsce, na co przykładem jest senator Jan Filip Libicki, który był już i w PiS, i w PO, a od 2018 roku jest ludowcem.
Lewica teoretycznie się jednoczy, a praktycznie... traci polityków. W europarlamencie ten trend zapoczątkowała Sylwia Spurek, która dawno temu porzuciła Wiosnę Roberta Biedronia, z której list startowała. Potem szeregi lewicy opuściła wspomniana już Hanna Gil-Piątek. Teraz wypisuje się kolejny eurodeputowany SLD, były premier i niedawny bohater afery szczepionkowej – Leszek Miller. Millerowi nie podoba się formalne zjednoczenie Wiosny i Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ma też wątpliwości, co do legalności rządów Włodzimierza Czarzastego. W ślad za Leszkiem Millerem Nową Lewicę opuszcza nie byle kto, bo sama wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy – Monika Pawłowska. A przyłącza się do partii, która w obecnym parlamencie straciła najwięcej, bo aż jedną czwartą posłów!
Porozumienie, bo o nim mowa, jeszcze w ubiegłym roku opuściła Jadwiga Emilewicz. Później w wyniku konfliktu wewnętrznego z partii wyrzucono czterech posłów i jednego europosła. Ponieważ do porozumienia w Porozumieniu droga daleka, tym bardziej docenić należy ruch Jarosława Gowina, który namówił Monikę Pawłowską do bardzo nieoczywistego transferu.
REKLAMA
- Wiceszefowa Lewicy przechodzi do Porozumienia. Jarosław Gowin: zdziałamy razem wiele dobrych rzeczy
- "Nigdy nie jest za późno aby dostrzec, gdzie leży prawda". Fogiel o przejściu Pawłowskiej do Porozumienia
Emocje związane z transferem poseł Pawłowskiej są obecne po obu stronach sceny politycznej. Zwolenników Zjednoczonej Prawicy martwi pojawienie się obok Jarosława Gowina osoby, która do niedawna tak mocno deklarowała się po stronie Strajku Kobiet. Pojawiają się pytania o lojalność, które warto sobie zadać w obliczu zmian partyjnej przynależności. Może też dziwić sytuacja, w której posłanka przystępuje do partii, ale nie do klubu parlamentarnego Zjednoczonej Prawicy. Nasuwa się pytanie jak to się ma do umowy koalicyjnej PiS, SP i Porozumienia?
Mimo wszystko łatwiej jest zaakceptować wyborcom Zjednoczonej Prawicy nawróconą owieczkę niż opuszczenie stada wilków. O ile po prawej stronie internetu dominuje zdziwienie, o tyle po lewej leją się hektolitry hejtu. Ale to już normalne - oficjalni zwolennicy tolerancji nigdy nie tolerowali innego myślenia niż własne.
Powiązany Artykuł
Wiceszefowa Lewicy przeszła do Porozumienia. Poseł PiS: kontrowersyjne
Politycy Porozumienia deklarują, że możliwe są kolejne transfery do ich partii. Zapewne negocjują z konserwatystami z PO, ale być może nie tylko. Polska Lewica jest dzisiaj oddalona od spraw zwykłych ludzi, ogarnięta ideologicznym zacietrzewieniem w sprawach obyczajowych, jednoznacznie negatywnie odnoszącą się do polskiej tradycji i wiary.
REKLAMA
Być może coraz więcej polityków, którzy stawali do tej pory po lewej stronie zaczyna rozumieć, że ideę państwa egalitarnego, solidarnego i wyrównującego życiowe szanse obywateli realizuje właśnie Zjednoczona Prawica. Być może doświadczymy pewnego rodzaju rekonstrukcji politycznej – lewicy patriotycznej, która będzie wspierać obóz rządzący. Jarosław Gowin widzi tutaj szansę dla swojej partii jako partii ze skrzydłem, w którym znajdą się politycy lewicy wyleczeni się antypolonizmu i zafiksowania na forsowaniu zachodnich norm obyczajowych (czy raczej norm tych braku). Szlak został przetarty i wszystko jest możliwe.
Choć sprawa poseł Pawłowskiej wygląda na sensacyjną, w rzeczywistości pokazuje, że polska scena polityczna staje się bardziej… normalna (choć daleka od stabilności). Politycy opozycji przez wiele lat usiłowali odbierać ugrupowaniom prawicowym demokratyczną legitymację. Jakakolwiek współpraca z prawicą miała była negowana, a przejście do obozu konserwatywnego karane jak zbrodnia. To nie żarty, to słowa senatora Jerzego Federowicza z 2019 r.: "Człowiek, który w tym momencie, w którym taka ważna rzecz się stała w polskiej polityce, nagle zmieni front i odejdzie od ludzi, którzy na niego głosowali, będzie obłożony anatemą do trzech pokoleń, to jest pewne. Jeżeli ktoś ma odwagę taką, żeby zaryzykować swoje życie, swoich dzieci i wnuków, to proszę bardzo" – mówił zupełnie serio senator PO.
Dzisiaj najwyraźniej słowa Federowicza przestały jednak obowiązywać. To dobrze, bo choć wyborcy cenią sobie polityków ideowych i konsekwentnych, to jednak nie należy odmawiać nikomu prawa do zmiany zdania. Ani zastraszać tych, którzy z jakiegoś powodu nie czują już związku z formacją polityczną, która utraciła wiarygodność, nie potrafi rozliczyć się z przeszłości albo działa wbrew interesom państwa.
Niezależnie od motywacji Moniki Pawłowskiej, jej transfer sygnalizuje zmianę pozytywną: przełamania w polskiej polityce schematu okopów. To ważna zmiana, bo podziały polityczne w Polsce są nazbyt ostre i generują fanatyzm, który uniemożliwia współpracę ponadpartyjną, tak bardzo potrzebną w czasie pandemii.
REKLAMA
Transfer poseł Pawłowskiej wyznacza nową tendencję. Atmosfera wokół Zjednoczonej Prawicy zmieniła się. Paweł Kukiz nie wyklucza przyłączenia się do obozu "Dobrej Zmiany", które może nastąpić w najbliższych dniach. Poseł Łukasz Mejza, który przyjął mandat po zmarłej posłance PSL Jolancie Fedak nie przystąpił do tej partii, a media spekulują, że może pojawić się w szeregach PiS. Z kolei Władysław Teofil Bartoszewski z PSL nie wyklucza współpracy z PiS po kolejnych wyborach i komplementuje prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Wiele wskazuje na to, że postulat prezydenta Andrzeja Dudy, by zbudować wielki obóz konserwatywny - Koalicję Polskich Spraw, może się w przyszłości zmaterializować.
Oczywiście do tego potrzebna jest polityczna siła Prawa i Sprawiedliwość. Na tle innych stronnictw PiS wydaje się oazą spokoju i stabilności – choć, trzeba odnotować, że w ubiegłym roku partię opuścił jeden poseł - Lech Kołakowski. Ta strata nie miała jednak żadnego wpływu na funkcjonowanie Zjednoczonej Prawicy ani rządu.
Miłosz Manasterski
REKLAMA