Trwa śledztwo ws. fałszywych alarmów bombowych na lotnisku
Wydział Terroru Kryminalnego Komendy Stołecznej Policji prowadzi pod nadzorem prokuratury śledztwo w sprawie serii fałszywych alarmów bombowych, które w kwietniu kilkukrotnie sparaliżowały pracę Lotniska Chopina w Warszawie – dowiedziała się PAP.
2021-04-18, 09:18
Osoba, która w stan gotowości postawiła służby bezpieczeństwa na Lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie, po raz pierwszy skontaktowała się z lotniskową infolinią w dniu 1 kwietnia o godz. 20.44.
Powiązany Artykuł
Kontrola samolotu na lotnisku na Okęciu. Nie znaleziono niebezpiecznych materiałów
Mężczyzna poinformował, że w samolocie, który ma wylecieć z Warszawy w kierunku Goeteborga znajduje się ładunek wybuchowy. Podobne informacje przekazał jeszcze kilkukrotnie, dzwoniąc z tego samego numeru telefonu. Po sprawdzeniu aeroplanu ustalono, że alarm był fałszywy.
Kolejne zgłoszenia
Kolejny telefon pracownik lotniskowej infolinii odebrał 4 kwietnia, wieczorem. Jak później ustalono, sprawca dzwonił z tego samego numeru telefonu, co kilka dni wcześniej.
Służby otrzymały informację o tym, że na pokładzie samolotu tureckich linii Turkish Airlines lecącego ze Stambułu do Warszawy może się znajdować ładunek wybuchowy. Ewakuowano ponad 100 pasażerów. Wówczas informacja okazała się nieprawdziwa.
REKLAMA
10 kwietnia o godz. 18.12 na infolinię zadzwonił mężczyzna, który przekonywał, że na pokładzie samolotu Polskich Linii Lotniczych LOT, który do stolicy przyleciał z Kijowa, znajduje się bomba.
Sprawdzanie pokładu trwało kilka godzin, alarm okazał się być fałszywy. Tego dnia sprawca dzwonił z innego numeru telefonu, ale – jak ustaliła PAP – śledczy są przekonani, że informację o ładunku wybuchowym przekazywała ta sama osoba.
Powiązany Artykuł
Wizz Air uruchomi cztery nowe trasy lotnicze z trzech polskich lotnisk
- Lotniska regionalne chcą unijnego wsparcia. Stanowią ważny element gospodarki
- Ryanair poturbowany przez koronawirusa: przewiózł prawie sześć razy mniej pasażerów
- Duży spadek ruchu lotniczego. Linie tną koszty i szukają oszczędności
Śledztwo
14 kwietnia Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota wszczęła śledztwo dotyczące przestępstwa z artykułu 224a kodeksu karnego.
REKLAMA
Przepis ten stanowi, że "kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Z informacji uzyskanych przez PAP wynika, że osoba kontaktująca się ze służbami jest "fachowcem" i dołożyła wszelkich starań, by ukryć swoją tożsamość i lokalizację.
jbt
REKLAMA