Jan Ziobro skończył 30 lat

- Oniemiałem z wrażenia. Gdy rano spacerowałem, pomyślałem, że byłoby wspaniale dziś wygrać. I to się stało - wspominał swoje jedyne pucharowe zwycięstwo. 24 czerwca 1991 roku urodził się Jan Ziobro, polski skoczek narciarski.

2021-06-24, 05:00

Jan Ziobro skończył 30 lat
Jan Ziobro . Foto: shutterstock

Skoki narciarskie w naszym kraju stały się bardzo popularne 

Na początku XXI wieku całą Polskę opanowała "małyszomania". Adam Małysz stał się największą światową gwiazdą skoków narciarskich. Taki sukces podziałał jak magnes, przyciągnął do tej dyscypliny sportu masę młodzieży. Każdy, nawet ten, który nigdy w życiu nie stanął na skoczni narciarskiej, chciał zostać „Orłem z Wisły”. Z drugiej strony znaleźli się sponsorzy. A to z kolei zdecydowanie poprawiło kondycję finansową całego polskiego narciarstwa. Nic dziwnego, że pojawiła się duża grupa bardzo uzdolnionych, młodych sportowców.

- Fenomen społeczny. Przecież my, dzięki tym transmisjom, żyliśmy życiem zastępczym. Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele. Bardzo wiele... (…) nie zmarnujemy tego fenomenu, jaki się stworzył przy oglądaniu skoków. Tego fenomenu popularności - mówił Włodzimierz szaranowicz, komentator Telewizji Polskiej.

Wzrost popularności tej dyscypliny sprawił, że a skoczniach pojawili się: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Maciej Kot. Oni zaczęli stanowić o polskich lotach. Wszyscy z powodzeniem wciąż walczą, kontynuując dzieło „Orła z Wisły”.

REKLAMA

Jan Ziobro, tak jak wiele dzieci urodzonych na Podhalu, także garnął się do sportów zimowych. Już jako siedmiolatek oddał swój pierwszy skok. Później startował w zawodach juniorów, gdzie osiągał dosyć dobre rezultaty. Pomału zaczął pukać do drzwi reprezentacji. Łukasz Kruczek, który był wówczas trenerem polskiej drużyny narodowej, bacznie przyglądał się rozwojowi młodego skoczka. Postanowił włączyć 20-latka do kadry A. Dał mu szansę startu w kilku konkursach w 2011 roku. Pierwszymi zawodami Pucharu Świata, do których został zgłoszony Ziobro był konkurs na Dużej Krokwi w Zakopanem. Niestety Ziobro nie przebrnął kwalifikacji.

- Zobaczycie, ten chłopak naprawdę wiele potrafi – uspakajał po tym konkursie Kruczek.

I jak się okazało miał rację. Młody Polak coraz częściej dostawał szansę startów. W październiku 2012 wyjechał z reprezentacją na zgrupowanie do norweskiego Lillehammer. Miało to być przetarcie przed startami w następnej edycji PŚ. Podczas jednego ze skoków Ziobro miał bardzo groźnie wyglądający upadek.

- Po lądowaniu Janek, wpadł w dziurę na zeskoku i się wywrócił. Ściągnęło go na bandę i to spowodowało najwięcej obrażeń. Jest trochę potłuczony i miał szytą rękę, ale nie ma większych uszczerbków - stwierdził Łukasz Kruczek.

REKLAMA

Na szczęście skoczek bardzo szybko wrócił do zdrowia.

Niezapomniany początek 2013 roku

Jan Ziobro robił coraz większe postępy. Znalazły one potwierdzenie już 8 stycznia, kiedy to wystartował w zmaganiach w Zakopanem. Udało mu się zakwalifikować do konkursu głównego, po zajęciu ostatniego miejsca premiowanego występem w zawodach. W pierwszym skoku osiągnął odległość 129 metrów. Zajmował dwunaste miejsce po pierwszej serii. Drugi lot nie był już tak udany. W końcowej klasyfikacji uplasował się na dwudziestej pierwszej pozycji. To dało mu pierwsze punkty w klasyfikacji PŚ.

- Nie ukrywam, że w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że w pierwszej serii skoczę 129 metrów. To był fantastyczny skok. Udało się i jestem z tego bardzo zadowolony. To mój największy sukces w dotychczasowej karierze - wspominał polski skoczek na europsport.onet.pl.

REKLAMA

Pod koniec tego samego miesiąca wystartował w zawodach w Szwajcarskim Engelbergu. Ziobro zaskoczył wszystkich, Wygrał. Następnego dnia zajął trzecie miejsce.

- To moje pierwsze zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. Oniemiałem z wrażenia. Gdy rano spacerowałem, pomyślałem, że byłoby wspaniale dziś wygrać. I to się stało. Po pierwszej serii czułem się pewnie i w drugiej chciałem tylko powtórzyć pierwszy skok. Na pewno zapamiętam ten dzień do końca życia - wspominał Jan Ziobro na łamach newsweek.pl.

Życie potoczyło się w zupełnie inną stronę

Szwajcarski konkurs okazał się jedynym, w którym tryumfował. Później startował jeszcze w kilkunastu zawodach, ale w większości przypadków zajmował pozycję w trzeciej dziesiątce. W marcu 2016 roku trenera Kruczka zastąpił Austriak Stefan Horngacher. Nie widział on Ziobry w składzie drużyny narodowej. Skoczek jednak uważał, że szkoleniowiec nie miał podstaw do podjęcia takiej decyzji.

- Na koniec obozu, mamy zorganizowany sprawdzian wewnętrzny na skoczni. Są to nieoficjalne zawody między nami, które pokazują dyspozycję poszczególnych kadrowiczów na tle pozostałych. Zająłem tam trzecie miejsce i mam na to dowód w postaci wyników wspomnianego sprawdzianu, które udało mi się odnaleźć w komputerze - wspominał skoczek na skijumping.pl.

REKLAMA

Został przesunięty przez Austriaka do kadry B. Ziobro uznał, że to jawny przejaw dyskryminacji jego osoby. Zarząd Polskiego Związku Narciarskiego postanowił natychmiast zareagować.

"Po zapoznaniu się z przebiegiem uczestnictwa oraz ze stanowiskiem sztabu szkoleniowego kadry B oraz dyrektora Adama Małysza, które dotyczyły publicznych wypowiedzi zawodnika Jana Ziobry, Prezydium PZN stwierdza, że odczucia zawodnika o dyskryminowaniu go przez członków sztabu szkoleniowego są nieuzasadnione (...) W związku z oświadczeniem zawodnika o zawieszeniu swojej kariery sportowej, Prezydium PZN podjęło decyzję o skreśleniu Jana Ziobry ze składu kadry narodowej B" - głosił komunikat opublikowany na oficjalnej stronie internetowej Polskiego Związku Narciarskiego.

Do dnia dzisiejszego obie strony nie doszły do porozumienia

Aktualnie Jan Ziobro nie trenuje już skoków narciarskich. Prowadzi swój biznes.

- Ma swoją firmę, ludzi zatrudnionych, sam też pracuje fizycznie. Przytył może dwa czy trzy kilo, niewiele. Do tego sztabu szkoleniowego na pewno nie wróci. Raczej nic z tego nie będzie - mówił Edward Przybyła, sędzia i trener narciarski na sportowefakty.wp.pl.

REKLAMA

Nikt nie wie jak potoczyła by się dalsza kariera sportowca, gdyby nie ten konflikt. Niedawno Ziobro wyraził chęć zakończenia tego nieprzyjemnego dla obu stron sporu.

- Myślę, że jeżeli byłaby wola z drugiej strony pogodzenia się i wyciągnięcia sobie dłoni, to ja byłbym w stanie to zrobić. Ale już naprawdę, a nie tak, jak było kilkanaście razy, że podawaliśmy sobie dłonie, ja wychodziłem, a ten przysłowiowy nóż nadal był mi wbijany w plecy - stwierdził były skoczek w rozmowie z dziennikarzami portalu sport.interia.pl.


AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej