Stanisław Skwarczyński. Komendant Oleandrów. Posłuchaj radiowych wspomnień!
Przebył wzorcową dla piłsudczyka drogę, której najjaśniejszym punktem była karta legionowa. Jako jeden z ostatnich świadków tamtych dni dzielił się – aż do swojej śmierci 43 lata temu, 8 sierpnia 1981 roku – barwnymi wspomnieniami z okresu formowania zalążków Wojska Polskiego.
2024-08-08, 05:45
W młodości bliżej mu było do endeków niż socjalistów. Należał nawet do organizacji młodzieżowej o sympatiach narodowych. Początkiem zmiany poglądów było dla niego uczestnictwo w tajnym spotkaniu Organizacji Promień (wykład agitacyjny na spotkaniu wygłaszał wówczas student historii, późniejszy generał, Marian Kukiel). W kierunku lewicy niepodległościowej ewoluowały także poglądy jego młodszego brata, Adama, który po latach da się poznać jako jeden z głównych ideologów obozu piłsudczykowskiego.
Powiązany Artykuł

Józef Piłsudski - zobacz serwis specjalny
W "Kadrówce" i Legionach
Jeszcze przed ukończeniem studiów architektonicznych na Politechnice Lwowskiej Skwarczyński wstąpił do tajnego Związku Walki Czynnej, a następnie do Związku Strzeleckiego – kuźni kadr przyszłego wojska, które w wielkiej wojnie miało, zgodnie z zamysłem Józefa Piłsudskiego, przynieść Polsce niepodległość.
Podobnie jak wielu wychowanków tych organizacji, po wybuchu I wojny światowej zasilił szeregi Pierwszej Kompanii Kadrowej, a później Legionów Polskich.
REKLAMA
- Staraliśmy się być żołnierzami, może nawet żołdakami. Uczucia ideowo-patriotyczne przechowywane były gdzieś głęboko, w tajnych, skrywanych nawet przed sobą samym, zakątkach duszy. Broń Boże, ujawniać je w patetycznym frazesie. Nawet nasze piosenki były beztroskie i często bezsensowne – tak Skwarczyński wspominał początki w "Kadrówce".
Posłuchaj
W innym nagraniu weteran przyznawał jednak, że niełatwo było skryć emocje związane z historyczną chwilą.
- Wybuch wojny i świadomość roli, jaką mamy w niej odegrać my, strzelcy, rozbudziły we mnie ogromny zapał. Miałem wrażenie, że nasz zapał promieniuje i udziela się społeczeństwu ówczesnej Galicji - wspominał.
REKLAMA
Posłuchaj
Początkowo nie trafił do służby frontowej. Przydzielono mu rolę żywieniowca i zaopatrzeniowca. Później służył jako komendant Oleandrów. Był świadkiem fenomenu zaciągu do Legionów, które już wówczas postrzegano jako zalążek Wojska Polskiego. Przyjmował do służby tak odległe sobie sylwetki jak Stefan Żeromski i Feliks Kon, późniejszy członek Polrewkomu, który z nadania bolszewików miał rządzić Polską po jej podboju.
Powiązany Artykuł

Pierwsza Kompania Kadrowa - zalążek Wojska Polskiego
Ku niepodległości
Po kryzysie przysięgowym Skwarczyński został przymusowo wcielony do armii austriackiej, z której zdołał jednak zdezerterować. Objął wówczas komendę nad łódzkim okręgiem Polskiej Organizacji Wojskowej. W latach formowania się II Rzeczpospolitej brał udział w walkach z Ukraińcami o rodzinny Lwów. Służył też w czasie wojny polsko-bolszewickiej.
Jego kariera nabrała tempa po przewrocie majowym, kiedy objął dowództwo 3 Dywizji Piechoty (1929), a rok później prestiżową funkcję dowódcy 1 Dywizji Piechoty Józefa Piłsudskiego. W tym samym roku został mianowany generałem.
REKLAMA
Na czele "Ozonu"
W 1938 roku przeszedł jako wojskowy w stan spoczynku. Razem z bratem, Adamem, należeli wówczas do politycznego kręgu Adama Koca, desygnowanego rok wcześniej przez Edwarda Rydza-Śmigłego na przywódcę Obozu Zjednoczenia Narodowego. Kierowanie tzw. "Ozonem", który miał być z jednej strony politycznym zapleczem Śmigłego, z drugiej próbą zawarcia sojuszu między sanacją a środowiskami narodowymi, okazało się ponad siły schorowanego już wówczas Koca. Jego następcą został właśnie Skwarczyński, który do nowego ugrupowania miał zachęcić kombatantów.
"Choć w wojsku uchodził za intelektualistę, nie miał niezbędnego daru wymowy ani żadnego doświadczenia, a jak się rychło okazało, nie umiał też opanować zupełnie mu nieznanej dziedziny - działalności politycznej", oceniał prof. Paweł Wieczorkiewicz w "Historii politycznej Polski 1935-1945". Skwarczyńskiego zastąpił sanacyjny "młody wilk" Zygmunt Wenda.

II wojna światowa
W sierpniu 1939 roku został przywrócony do służby. Objął dowództwo Korpusu Interwencyjnego, którego pierwotnym zadaniem było (przy założeniu, że konflikt z Niemcami będzie miał charakter lokalny) wkroczenie do Gdańska. Początek września radykalnie zrewidował te plany. Korpus i Armia "Pomorze" znalazły się w szczypcach niemieckiej machiny wojennej. Na dodatek rozkaz Naczelnego Wodza nakazywał Skwarczyńskiemu wycofanie sił, a jemu samemu przedostanie się w rejon Warszawy, gdzie miał objąć Grupy Operacyjnej "Wyszków". W już i tak tragiczną sytuację wkradł się dodatkowy czynnik zamętu.
Powiązany Artykuł
Polscy żołnierze na frontach II wojny światowej - zobacz serwis historyczny
W wojnie obronnej Skwarczyński zdążył jeszcze – w charakterze dowódcy autonomicznej południowej grupy Armii "Prusy" - wziąć udział w obronie środkowej Wisły. Jego siły zostały doszczętnie rozbite pod Iłżą. Dowódca nakazał żołnierzom przedarcie się małymi grupkami na wschód.
REKLAMA
Epigon
Ewakuował się do Rumunii, gdzie został internowany. W 1941 roku władze rumuńskie przekazały go w ręce Niemców. Resztę wojny spędził w oflagu. Wyzwolony przez wojska alianckie zdecydował się pozostać na emigracji. Nie wstąpił jednak do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Stronił też od angażowania się w życie emigracyjne. Wyjątek stanowiły pogadanki i wystąpienia z okazji kolejnych rocznic wymarszu Kadrówki z Oleandrów.
bm
REKLAMA