"Solidaryzujemy się ze strajkującymi w Gdańsku i w Gdyni". Szczeciński Sierpień '80
19 sierpnia 1980 roku w Stoczni Szczecińskiej im. Warskiego powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, jego przewodniczącym wybrano Mariana Jurczyka. Dzień wcześniej o godz. 10.30 część wydziałów przerwała pracę. Przed bramą główną zgromadziło się kilka tysięcy pracowników.
2024-08-19, 05:45
Wysyłany na rozmowy I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR jest bezradny. Komuniści zaczynają zdawać sobie sprawę, że tej lawiny strajkowej ogarniającej cały kraj nie da się już powstrzymać.
- Przy redakcji postulatów zeszło nam najwięcej czasu. Siedzieliśmy do późna w nocy, nie mogliśmy sobie poradzić, szukaliśmy doradców, szukaliśmy kogoś, kto mógłby nam pomóc, chodziło o różne kruczki prawne. Tego pierwszego dnia jeszcze nie myśleliśmy o stworzeniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Dopiero następnego dnia ktoś poddał myśl, by taki komitet stworzyć – wspominał jeden z uczestników strajku w Stoczni Szczecińskiej, Grzegorz Durski.
Janusz Marchwiński w cyklu audycji "Jak powstawała Solidarność" emitowanym na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa wrócił do wydarzeń szczecińskiego Sierpnia '80.
Posłuchaj
REKLAMA
- Przemierzałem często tysiące kilometrów, by dotrzeć do świadków historii, uczestników strajków. Jedni opowiadali żywo, jakby każdy szczegół zatrzymali skrzętnie w pamięci, inni zastanawiali się, robili długie przerwy, starając się pokonać barierę zapomnienia – mówił we wstępie.
Informacje o tym, co dzieje się w Trójmieście zaczęły docierać także do Szczecina. 18 sierpnia na bramach Stoczni im. Warskiego wywieszono plakaty: "Chcemy połączenia z Gdańskiem", "Solidaryzujemy się ze strajkującymi w Gdańsku i w Gdyni". Do strajkujących stoczniowców zaczęli dołączać przedstawiciele innych zakładów. Radzimierz Nowakowski, członek Komitetu Strajkowego Szczecińskiej pracowni konserwacji zabytków opowiadał:
- Wydawało mi się, że stocznia będzie otoczona, że dostęp do niej będzie niemożliwy. Okazało się, że nie, że praktycznie każdy może wejść bez większych przeszkód. Natomiast przy bramie stała straż stoczniowa. Pokazałem swój dowód i zostałem zaprowadzony do Sali, w której obradował komitet strajkowy. To była sala stołówki, panowało w niej niezwykłe ożywienie. Trudno się było zorientować, kto dowodzi tym strajkiem. W pewnym momencie podszedł do mnie człowiek w szarym fartuchu, zupełnie niepozorny. Jak się okazało później to był Marian Jurczyk.
Posłuchaj
REKLAMA
REKLAMA