Kolejni inwestorzy nie chcą prowadzić interesów z Łukaszenką. Głównym powodem - strach przed sankcjami

Zdaniem "Rzeczpospolitej", coraz więcej "przyjaciół" Mińska rezygnuje z prowadzenia wspólnych z Łukaszenką interesów, w obawie przed sankcjami, które czekają reżim ze strony choćby Unii Europejskiej. Ze współpracy rezygnują nawet Chińczycy. 

2021-09-03, 10:54

Kolejni inwestorzy nie chcą prowadzić interesów z Łukaszenką. Głównym powodem - strach przed sankcjami
Łukaszenka nie jest uznawany przez demokratyczny świat jako prezydent Białorusi - mówił Andrzej Dera. Foto: Shutterstock/Sasa Dzambic Photography

Problemy rozpoczęły się po wprowadzeniu przez Unię Europejską i USA sankcji gospodarczych. Była to odpowiedź na działania reżimu Łukaszenki, w tym powszechne i niczym nieograniczone łamanie praw człowieka, względem opozycjonistów i osób, które głośno i otwarcie sprzeciwiają się uznaniu legalności wyników ostatnich wyborów prezydenckich na Białorusi. 

Powiązany Artykuł

shutterstock unia europejska free 1200.jpg
Trwają prace nad wprowadzeniem sankcji wobec Białorusi. Powodem podsycanie kryzysu migracyjnego

Jak podaje "Rzeczpospolita", jednym z najlepszych przykładów strachu wśród zagranicznych inwestorów jest budowany od kilku lat na Białorusi Nieżyński Kombinat Górniczy, który miał być jednym z najbardziej dochodowych przedsiębiorstw w kraju. Chodzi o wydobycie soli potasowych i produkcję nawozów, z których znana jest ogromna białoruska korporacja Biełaruśkalij. 

Bracia Rosjanie

Łukaszenka z powodu swojej sympatii do Rosji pozwolił sobie na wpuszczenie do tego biznesu zaprzyjaźnionego rosyjskiego oligarchy Michaiła Gucerijewa, który to zaciągnął w Chinach - dsyponując gwarancjami białoruskiego rządu - kredyty na sumę niemal 1,5 mld dolarów. Budowa ruszyła.

Czytaj także:

Białoruski portal (jeden z ostatnich niezależnych, redaktorzy pozostałych siedzą w więzieniu) podaje, że chiński inwestor bardzo szybko wstrzymał ostatnią ratę kredytu. W momencie nałożenia sankcji przez Wspólnotę kontrahenci zaczęli wycofywać się z budowy, a białoruska korporacja zaczęła obiecywać im dokończenie budowy "na własny koszt". Proponowano kredyty, które później jakoby miały być spłacane przez rosyjskiego oligarchę. Wszystko po to, aby minimalizować straty powodowane sankcjami. 

Boją się sankcji

Rozmówca Naszej Niwy twierdzi, że podwykonawcom nie zapłacono i dlatego wycofują się z budowy. Sam Gucerijew widnieje na liście najbogatszych Rosjan. Z powodu swojej przyjaźni z Aleksandrem Łukaszenką trafił też na inną - osób z zakazem wjazdu do UE i USA.

– Wszystkie organizacje kredytowe, zachodnie czy chińskie, działają w ramach światowego rynku finansowego. Współpracując z Białorusią, narażają się na sankcje. Projekt, w który inwestowali Chińczycy, stracił rentowność i jest ryzyko, że zostanie wielkim, ale nieukończonym obiektem na mapie Białorusi –powiedział "Rzeczpospolitej" Jarosław Romańczuk, znany białoruski ekonomista.

Wskazał on też, że sankcje uderzają również w białoruskie rafinerie. W ich modernizację władze miały zainwestować już kilka miliardów dolarów. 

REKLAMA

– Sytuacja dla władz w Mińsku nie jest różowa. Omijanie sankcji jest kosztowne i często nieopłacalne. Jeszcze parę lat reżim Łukaszenki się utrzyma, bo ma pewne zasoby. Ale co dalej? Uratować go mogą rosyjskie kredyty, a Moskwa nic już nie da za darmo – dodaje ekonomista.

Rzeczpospolita/as


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej