Transmisja na żywo i wiwatujący tłum. W USA zdemontowano posąg Richmonda Lee
Demontaż, umieszczonego na 20-metrowym cokole, 6-metrowego posągu przedstawiającego generała Lee na koniu był transmitowany na żywo m.in. na koncie gubernatora Wirginii. Wokół pomnika zebrał się wiwatujący tłum, śpiewający "Goodbye", kiedy statua opuściła cokół.
2021-09-08, 16:16
W Richmond, stolicy stanu Wirginia, zdemontowano w środę pomnik generała Roberta E. Lee, dowódcy wojsk Południa podczas wojny secesyjnej. Pomnik był uważany za największy monument na cześć Konfederacji w Wirginii i jeden z największych w kraju.
Powiązany Artykuł
20 lat od zamachu na World Trade Center. Iwo Bender: wojna w Afganistanie była tego skutkiem
"To ważny krok ku temu, by pokazać kim jesteśmy i jakie wartości wyznajemy jako wspólnota" - ogłosił Ralph Northam - gubernator Wirginii.
"156 lat po końcu wojny secesyjnej Wirginia jest krok bliżej bycia bardziej inkluzywną i gościnną wspólnotą" - dodała jego żona Pamela na Twitterze.
Demokrata rozkazał obalenie monumentu już w ubiegłym roku, na fali antyrasistowskich protestów po śmierci George'a Floyda, jednak wykonanie decyzji opóźniły protesty sądowe, zakończone 2 września postanowieniem stanowego Sądu Najwyższego.
REKLAMA
Przyszłe miejsce brązowej statuy nie jest jeszcze znane. Northam zapowiedział, że będzie się konsultował z mieszkańcami w tej sprawie.
Powiązany Artykuł
Karawana migrantów zmierza do USA. Władze Meksyku zapowiadają, że nikogo nie przepuszczą
To już kolejny zdemontowany pomnik tego dowódcy
Pomnik był dominującym elementem architektury Richmond, stolicy Wirginii i byłej stolicy Konfederacji. Stał w centrum głównej alei, Monument Avenue, która jeszcze do 2020 roku mieściła również pomniki czterech innych generałów Południa, obalonych w ramach protestów.
Konstrukcja z 1890 r. statuy generała Lee w Richmond jest już kolejnym zdemontowanym pomnikiem tego dowódcy w tym roku. W czerwcu usunięto także jego pomnik stojący w uniwersyteckim mieście Charlottesville w Wirginii. Same plany usunięcia tego pomnika były zarzewiem marszu skrajnej prawicy i zamieszek w 2017 r., w trakcie których zginęła jedna osoba.
Generał Lee, dowódca wojsk Południa podczas wojny secesyjnej, przez długi czas był uznawany przez główny nurt historyków za postać tragiczną. Choć sprzeciwiał się rebelii Południa w obronie niewolnictwa, zdecydował się na walkę po jego stronie ze względu na dołączenie do Konfederacji Wirgini, rodzinnego stanu.
REKLAMA
- Fala nielegalnych migrantów na granicy USA z Meksykiem. Najwięcej od niemal dwóch lat
- "Plagi przemocy i korupcji". Kryzys migracyjny w USA tematem rozmów na szczycie
W ostatnich dekadach narracja na temat postaci uległa zmianie, skupiając się w większym stopniu na zdradzie Lee wobec kraju, posiadania przez niego wielu niewolników oraz jego wkładu w najkrwawszą wojnę w historii USA.
Mimo to, imię Lee - oraz innych konfederackich dowódców - wciąż nosi wiele szkół i ulic w wielu stanach Południa.
ng
REKLAMA
REKLAMA