Biało-Czerwony weekend w Europie: Lewandowski na polowaniu. Klich zagra z Fabiańskim, a Frankowski z Milikiem
Do polsko-polskich starć w Serie A zdążyliśmy się już w tym sezonie przyzwyczaić. W nadchodzący weekend nie zabraknie ich również w Anglii i Francji. Za to w Bundeslidze Robert Lewandowski celuje w kolejny rekord Gerda Muellera.
2021-09-24, 17:54
Lewandowski pogrąży kolejnego beniaminka?
Powiązany Artykuł
Serie A: pokaz siły Napoli w "polskim meczu". Gol Piotra Zielińskiego ozdobą spotkania
Piłkarski weekend „po polsku” rozpocznie się od, miejmy nadzieję, mocnego uderzenia. W piątkowy wieczór w derbach Bawarii Greuther Fuerth podejmie Bayern Monachium z rozpędzonym Robertem Lewandowskim.
Gospodarze wrócili przed tym sezonem do Bundesligi po ośmiu latach. W sezonie 2012/13, jeszcze jako zawodnik Borussii Dortmund, „RL9” trzema bramkami w dwóch meczach przyczynił się do ich spadku. Teraz czeka nas prawdziwy pojedynek „Dawida z Goliatem”, bo grać będzie nie tylko beniaminek z mistrzem, ale też ostatni zespół z pierwszym. Łatwo o wskazanie faworyta, a teoretycznie też o kolejne bramki Roberta, który we wtorek odebrał „Złotego Buta” – nagrodę dla najskuteczniejszego strzelca lig europejskich poprzednich rozgrywek.
Jeśli Lewandowski trafi chociaż raz zrówna się z Gerdem Muellerem w kolejnej klasyfikacji. Tym razem chodzi o 16 kolejnych spotkań Bundesligi ze strzelonym golem. Więcej nie ma już nikt.
Bayern z ostatnich 48 starć z beniaminkami wygrał aż 44, w ubiegły weekend rozbił Bochum aż 7:0. Jeśli cokolwiek miałoby przemawiać za gospodarzami to tylko historia, i to ta bardzo odległa. Kiedy bowiem w sezonie 1931/32 Monachijczycy zdobywali pierwszy tytuł mistrzowski ich lokalny rywal miał już trzy takie na koncie. Tylko, że w Fuerth na tym poprzestali, podczas gdy w Monachium dołożyli aż 30 kolejnych.
REKLAMA
W trwających rozgrywkach Greuther zdobyło jeden punkt w pięciu spotkaniach, strzelając przy tym ledwie trzy bramki. Sam Robert Lewandowski, który do spółki z Erlingiem Haalandem przewodzi klasyfikacji strzelców, ma ich na koncie siedem.
Piątek, 24 września:
20:30 Greuther Furth – Bayern Monachium (Robert Lewandowski)
Gikiewicz wraca do Freiburga
Z pozostałej siódemki Biało-Czerwonych w Niemczech tradycyjnie największe szanse na grę mają Robert Gumny i Rafał Gikiewicz z Augsburga. Niedzielny wyjazd do Freiburga jest szczególny zwłaszcza dla bramkarza, który w latach 2016-2018 bezskutecznie walczył o miejsce w składzie „czerwono-białych”. Dopiero jednak po odejściu do Unionu Berlina, a później do Augsburga udało mu się udowodnić swoją wartość.
Naszych najchętniej zatrudniają kluby ze stolicy Niemiec, co niestety w tym sezonie nie przekłada się na ilość minut na boisku. Krzysztof Piątek wciąż jest na ostatniej prostej do powrotu po kontuzji, ale, jak mówi trener Herthy – Pal Dardai – „nie chce sobie strzelić samobója” zbyt wcześnie wystawiając Pio. W kontekście tej wypowiedzi dużo większe są szanse, że zobaczymy drugiego z naszych w biało-niebieskich barwach – Dennisa Jastrzembskiego.
REKLAMA
Paweł Wszołek i Tymoteusz Puchacz wciąż oczekują na debiut w drużynie lokalnego rywala – Unionu. Być może dobrą okazją będzie spotkanie z okupująca dolne rejony tabeli Arminią Bielefeld, ale w tym sezonie takich okazji było już kilka, a nasi co najwyżej wymieniali się miejscami na ławce rezerwowych.
Sobota, 25 września:
15:30 RB Lipsk – Hertha Berlin (Krzysztof Piątek, Dennis Jastrzembski)
15:30 Union Berlin (Tymoteusz Puchacz, Paweł Wszołek) – Arminia Bielefeld
Niedziela, 26 września:
17:30 S.C. Freiburg – FC Augsburg (Rafał Gikiewicz, Robert Gumny)
REKLAMA
Walukiewicz zatrzyma Zielińskiego?
Powiązany Artykuł
Serie A. Wojciech Szczęsny bohaterem Juventusu. Włosi pod wrażeniem: dokonał cudu
We Włoszech najbliższa kolejka upłynie pod znakiem derby Rzymu, a także innej konfrontacji czołowych zespołów poprzedniej kolejki – Interu Mediolan z Atalanta Bergamo. Szansa, że zobaczymy w tych meczach na szczycie Polaka jest niewielka i ogranicza się do tego, że Jose Mourinho da wreszcie zagrać Nicoli Zalewskiemu. Skoro jednak „The Special One” nie widział takiej możliwości w dotychczasowych pięciu kolejkach, to w niezwykle prestiżowym starciu z lokalnym rywalem też zapewne nie zaryzykuje.
Wobec tego dla kibica znad Wisły na pierwszy plan wysuwa się spotkanie w Turynie, gdzie Juventus podejmie Sampdorię Genua. Obie drużyny, choć przed sezonem ich cele były odmienne, przed szósta serią gier mają na koncie po pięć punktów i znajdują się w dolnej połówce tabeli.
Bartosz Bereszyński i koledzy ponieśli w środku tygodnia klęskę przed własną publicznością z Napoli (0:4), a Polak został zmieniony w 70’ minucie. Lepiej wypadł Wojciech Szczęsny, którego „cudowna” interwencja w końcówce uratowała „Starej Damie” pierwszą wygraną w obecnej kampanii.
Rozpędzone Napoli z Piotrem Zielińskim podejmie klub innego Polaka – Sebastiana Walukiewicza. Jeśli obaj wybiegną w podstawowych jedenastkach, to zważywszy na ich domyślne ustawienie na boisku możemy zobaczyć wiele bezpośrednich starć między reprezentantami Polski.
REKLAMA
Inne potencjalne polsko-polskie starcia to odbędą się w Empoli oraz Genui. Kolejkę zakończy poniedziałkowy mecz Venzii z drużyną Karola Linettego – FC Torino.
Sobota, 25 września:
20:45 FC Genoa (Aleksander Buksa) – Hellas Werona (Paweł Dawidowicz)
Niedziela, 26 września:
12:30 Juventus Turyn (Wojciech Szczęsny) – Sampdoria Genua (Bartosz Bereszyński)
15:00 FC Empoli (Szymon Żurkowski) – FC Bologna (Łukasz Skorupski)
REKLAMA
18:00 Lazio Rzym – AS Roma (Nicola Zalewski)
20:45 SSC Napoli (Piotr Zieliński) – Cagliari Calcio (Sebastian Walukiewicz)
Poniedziałek, 27 września:
20:45 Venezia – AC Torino (Karol Linetty)
Bednarek w składzie na dłużej?
Szlagierowo również zapowiada się kolejka w Premiership. Chelsea Londyn podejmie Manchester City, a w derbach północnego Londynu zmierzą się odwieczni wrogowie – Arsenal i Tottenham.
REKLAMA
Również dla polskich kibiców szykuje się w ten weekend gratka. Leeds United z Mateuszem Klichem podejmie West Ham United Londyn Łukasza Fabiańskiego.
Pomocnik „Pawi” to autor jedynego do tej pory w bieżących rozgrywkach „polskiego gola” na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Anglii. W tym miejscu dodajmy, że niedawno francuską Ligue 1 „odczarował” Przemysław Frankowski, a włoską Serie A Piotr Zieliński. Z lig tzw. „top 5” Polacy nie strzelali już tylko w hiszpańskiej La Liga, ale z uwagi na brak Biało-Czerwonych nie może to dziwić.
West Ham w tygodniu sprawił nie lada sensację eliminując w Pucharze Ligi Angielskiej Manchester United i to na Old Trafford. W sobotę na legendarnym stadionie zagra za to Aston Villa, a w niej prawdopodobnie Matty Cash. O punkty przyjezdnym z Birmingham będzie jednak bardzo trudno, zwłaszcza, że do składu „Czerwonych Diabłów” wróci Cristiano Ronaldo.
Jan Bednarek wrócił tydzień temu do wyjściowej jedenastki Southampton i bardzo dobra grą przyczynił się do wywiezienia punktu z niebieskiej części Manchesteru. W tygodniu wszedł z ławki w spotkaniu EFL Cup, z czego można wnioskować, że trener oszczędzał polskiego obrońcę na ligowe starcie z sąsiadami z dolnej części tabeli – ekipą Wolverhampton Wanderers.
REKLAMA
Na drugim biegunie Jakub Moder i jego Brighton. Dzięki czterem wygranym w pięciu kolejkach zajmują oni sensacyjne, czwarte miejsce. Ich spotkanie z Crystal Palace zwieńczy szóstą serię gier w poniedziałek.
Sobota, 25 września:
16:00 Leeds United (Mateusz Klich) – West Ham United Londyn (Łukasz Fabiański)
Niedziela, 26 września:
15:00 Southampton FC (Jan Bednarek) – Wolverhampton Wanderers
Poniedziałek, 27 września:
21:00 Crystal Palace Londyn – Brighton & Howe Albion (Jakub Moder)
REKLAMA
Powrót Milika wciąż niepewny
Powiązany Artykuł
Historyczny wyczyn Luisa Suareza. Lewandowski dorówna mu dzięki San Marino?
Nieliczna jest polska kolonia we Francji. Radosław Majecki i Marcin Bułka są rezerwowymi bramkarzami w swoich klubach – odpowiednio AS Monaco i OGC Nice – i w bieżących rozgrywkach nie zaliczyli jeszcze ani minuty. Karol Fila ze Strassbourga grał dużo więcej, ale w poprzedniej kolejce niespodziewanie nie pojawił się na boisku w meczu z RC Lens.
I to właśnie mecz drużyny Przemysława Frankowskiego z Olympique Marsylia Arkadiusz Milika jest zdecydowanie numerem jeden tego weekendu dla polskich fanów. Nawet jeśli kolejny raz przyjdzie nam zaczekać na powrót napastnika Marsylii. W Olympique wolą bowiem póki co „dmuchać na zimne” i nikt nie chce, by zbyt szybkie wejście Polaka skomplikowała jego i tak niełatwą sytuację zdrowotną. Obecna przerwa trwa już ponad 120 dni, a i tak nie jest najdłuższa w karierze Milika. Jeszcze jako gracz Napoli z powodu urazu kolana oraz zerwania więzadła krzyżowego pauzował razem około 10 miesięcy.
Być może więc w niedzielny wieczór w Marsylii przyjdzie nam emocjonować się tylko grą Frankowskiego, który w obecnych rozgrywkach ma już 3 asysty i jedną bramkę dla RC Lens.
Niedziela, 26 września:
20:45 Olympique Marsylia (Arkadiusz Milik) – RC Lens (Przemysław Frankowski)
REKLAMA
MK
REKLAMA