"Śpiewak jazzbandu" otworzył epokę kina dźwiękowego
94 lata temu, 6 października 1927 roku, w Nowym Jorku, w jeden z tych słynnych czwartków premier kinowych, oficjalnie rozpoczęto erę filmu dźwiękowego, a pierwszym tego typu dziełem był "Śpiewak jazzbandu" w reżyserii Alana Crosslanda.
2021-10-06, 05:40
Nie był to jeszcze koniec kina niemego, bo dzieła nieme powstawały jeszcze przez dekadę, a i sale kinowe na świecie trzeba było wyposażyć w odpowiednią aparaturę nagłaśniającą. Krytycy zgodnie podnosili fakt, że właśnie "Śpiewak" jak mało który film nadawał się na początek kina dźwiękowego. Przy jego produkcji wykorzystano wszystkie znane wówczas techniki udźwiękowienia filmu.
Powiązany Artykuł

Gigantyczne ryzyko i kasowy hit wszechczasów. 81 lat od premiery "Przeminęło z wiatrem"
Niemy Don Juan
Trzeba wiedzieć, że film ten jeszcze nie był w pełni dźwiękowy, choć muzyka rozbrzmiewała w każdym utworze fabuły. Istotą były dialogi, czy raczej monologi głównego bohatera. Już wcześniej próbowano udźwiękawiać filmy, ale próby te zawsze skupiały się na odpowiedniej synchronizacji oprawy muzycznej. Kluczowym elementem wprowadzania dialogów do filmu była właśnie ta magiczna "synchronizacja". Muzyka odgrywana z płyt dawała możliwość niewielkich przesunięć, co nie wpływało na wrażenia wizualne i słuchowe. Dopiero dopasowanie ruchu ust w dialogu do dźwięku stanowiło wyzwanie dla reżyserów i techników postprodukcji. Już łatwiejsze było odpowiednie nagranie piosenek i zsynchronizowanie odtwarzania ich w miarę równo z materiałem wizualnym. Takie próby pojawiały się i twórcy mieli już opanowane odpowiednie triki ujęć.
Jeśli kto powiedziałby, że "Śpiewak jazzbandu" to w sumie film niemy, miałby dużo racji, bo w większości scen dialogi między aktorami oznajmiane były na czarno-białych tablicach wraz z narratorską informacją dokładnie tak, jak to ma miejsce w prawie wszystkich filmach kina niemego. W amerykańskim portalu liveabout.com Jennifer Rosenberg opisuje początki filmu dźwiękowego: "Przed »Śpiewakiem jazzbandu« były filmy nieme. Wbrew nazwie filmy te nie milczały, bo towarzyszyła im muzyka. Często filmom tym towarzyszyła grająca na żywo orkiestra w teatrze, a już od 1900 roku filmy były często synchronizowane z partyturą odtwarzaną na gramofonach z amplifikacją. Technologia rozwinęła się w latach 20. XX wieku, kiedy Bell Laboratories opracowało sposób na umieszczenie ścieżki dźwiękowej na samym filmie. Ta technologia, nazwana Vitaphone, została po raz pierwszy użyta jako ścieżka muzyczna w filmie »Don Juan« w 1926 roku. Chociaż »Don Juan« miał muzykę i efekty dźwiękowe, w filmie nie było wypowiadanych słów".
REKLAMA
Marketingowy chwyt wszechczasów
Producent tego filmu, Sam Warner, od początku chciał stworzyć film niemy z odtwarzaniem muzyki dokładnie tak, jak to miało miejsce w "Don Juanie", używając właśnie techniki Vitaphone. Zamiary te zniweczył aktor odgrywający główną rolę, supergwiazda filmu niemego Al Jolson, który zapragnął przemówić. Uczynił to w dwu scenach i efekt tych monologów bardzo spodobał się Warnerowi, który zatwierdził dwie mówione sceny do prezentacji w premierze filmu. Dobrze wiedział, że fakt ten pozwoli dodatkowo rozreklamować superprodukcję, a film stanie się kamieniem milowym w historii kina. Tak oto "Śpiewak Jazzbandu" stał się pierwszym pełnometrażowym filmem (trwał 89 minut) z dialogami, a filmy takie od tej pory nazywano z angielska "talkies" (mówione).
Pierwsze słowa, które wypowiada Jolson to: "Chwileczkę! Poczekaj minutę! Jeszcze nic nie słyszałeś!". Jolson wypowiedział 60 słów w jednej scenie i 294 słowa w innej. Reszta filmu jest niema, słowa napisane na czarnych, tytułowych kartach jak w niemych filmach. Jedynym dźwiękiem (poza kilkoma słowami Jolsona) są piosenki.
PP
REKLAMA