Po zamachu stanu Birmańczycy masowo uciekają do Indii. Regionowi grozi kryzys migracyjny

Odkąd w lutym junta wojskowa przejęła władzę w Birmie, tysiące mieszkańców z przygranicznych wiosek w obawie przed represjami uciekają do Indii. Uchodźców jest tak wielu, że regionowi grozi kryzys migracyjny - pisze dziennik "New York Times".

2021-10-21, 01:06

Po zamachu stanu Birmańczycy masowo uciekają do Indii. Regionowi grozi kryzys migracyjny

Powiązany Artykuł

birma 1200.jpg
Japonia nie uznaje birmańskich dyplomatów mianowanych przez juntę. "To byłoby zaakceptowanie zamachu stanu"

Tatmadaw (birmańska armia) celuje w regiony, w których działają stawiający jej opór uzbrojeni cywile tworzący "ludowe siły obronne". Według relacji mieszkańców żołnierze wystrzeliwują rakiety z wyrzutni w stronę dzielnic mieszkalnych, palą domy, odcinają dostęp do internetu oraz zapasów żywności, a nawet strzelają do osób usiłujących zbiec z kraju.

Organizacje pomocowe powiedziały "NYT", że przygotowują się na przybycie uchodźców oraz niepokoją się, że kraje sąsiednie - m.in. Tajlandia - mogą ich odsyłać z powrotem. W graniczącym z Bangladeszem i Indiami birmańskim stanie Czin jedno z miast, liczące wcześniej 12 tys. mieszkańców, we wrześniu niemal całkowicie opustoszało. Okoliczni mieszkańcy informują o gromadzeniu się w ostatnich tygodniach żołnierzy Tatmadaw, co może oznaczać dalsze represje oraz skłonić do ucieczki jeszcze więcej osób.

Od lutego, kiedy to armia przejęła władzę w kraju, ok. 15 tys. Birmańczyków zbiegło do Indii - wskazują dane ONZ. Catherine Stubberfield, rzeczniczka biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) na Azję i Pacyfik, powiedziała, że po ostatnich starciach z Tatmadaw do Indii przybyło z Birmy 5 tys. osób.

Indie wobec uchodźców

Uchodźcy powiedzieli "NYT", że od kilku dni śpią w lasach, niektórzy nie mają nic do jedzenia podczas przeprawy do Indii. Kiedy docierają na brzeg rozdzielającej oba państwa rzeki Tiau, wsiadają na bambusowe tratwy albo do łodzi, by wydostać się z Birmy.

Jeden z przedstawicieli władz graniczącego z Birmą indyjskiego stanu Mizoram przekazał anonimowo "NYT", że choć rząd Indii utrzymuje politykę niewpuszczania uchodźców do kraju, mieszkańcy regionu pomagają zbiegłym. Dodał, że w przeciwnym razie uchodźcom groziłaby śmierć.

Dyrektor organizacji praw człowieka Human Rights Watch na Azję Phil Robertson ostrzegł, że sytuacja z czasem będzie jeszcze trudniejsza. - Środki do życia mogą być coraz trudniej dostępne i może pojawić się presja, by odsyłać uchodźców - wyjaśnił.

kp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej