Andrzej Głąb skończył 55 lat

- Mój medal był sporą niespodzianką. Ja natomiast przed wyjazdem do Seulu podkreślałem, że jadę tam tylko i wyłącznie po medal - twierdził Andrzej Głąb. 10 listopada 1966 roku urodził się srebrny medalista olimpijski w zapasach w stylu klasycznym.

2021-11-10, 05:00

Andrzej Głąb skończył 55 lat
Walka zapaśnicza . Foto: StockphotoVideo/Shutterstock.com

Szczyt formy młodziutkiego zapaśnika przyszedł tuż przed igrzyskami w Seulu. Na jednym z turniejów przed igrzyskami Polak doszedł do finału, gdzie stoczył bardzo dobry pojedynek z Sergiejem Suworowem, przedstawicielem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

 - Wykonałem rzut za trzy punkty, ale sędziowie go nie uznali, twierdząc, że był przez nogę. Po latach twierdzę, że rzut był czyściutki. Przegrałem walkę 2:3 - wspominał Andrzej Głąb w jednym z wywiadów.

Przed igrzyskami na mistrzostwach Europy otarł się o podium, był czwarty. 

- Startowałem wielokrotnie w mistrzostwach Europy i świata, gdzie zajmowałem miejsca 4–5. Dzisiaj są przyznawane dwa brązowe medale, miałbym ich kilka, gdyby takie przepisy obowiązywały za czasów mojej kariery sportowej - stwierdził polski zapaśnik.

REKLAMA

Igrzyska

- Już samo powołanie do olimpijskiej reprezentacji Polski i to, że mogę wystartować w igrzyskach było dla mnie niesamowitym przeżyciem. Dla wielu, w tym między innymi dla trenera kadry, mój medal był sporą niespodzianką. Ja natomiast przed wyjazdem do Seulu podkreślałem w niemal wszystkich wywiadach, że jadę tam tylko i wyłącznie po medal - mówił Andrzej Głąb.

Bardzo dobrze wyszkolony technicznie, dynamiczny i szybki. Jego sportową wizytówką był rzutu przez ramię.

W pierwszej walce na igrzyskach trafił na trzykrotnego mistrza świata Magjatdina Ałakwierdijewa. Szanse Polaka na zwycięstwo oceniano w kategoriach cudu. I ten nastąpił. Była to największa niespodzianka w historii występów naszych zapaśników na olimpijskich matach. Po wspaniałej walce Gołąb pokonał przedstawiciela ZSRR 10:5. W następnych pojedynkach odprawił z kwitkiem Izraelczyka, Dova Grovermana 16:7. W trzeciej potyczce wygrał z Jozefem Farago, który został zdyskwalifikowany za unikanie walki. W bitwie o wejście do finału wygrał 10:5 z bardzo dobrym i walecznym przedstawicielem Syrii, Khaledem Al -Farajem. W walce o mistrzostwo olimpijskie mierzył się z Vincenzo Maenzą z Włoch..

REKLAMA

- Znaliśmy się jak przysłowiowe „łyse konie”. Spotykaliśmy się na zawodach, gdzie z nim wygrywałem, ale także na obozach kadry w Polsce i we Włoszech. Przegrałem 0:3, no cóż, mam może po latach trochę zastrzeżeń do sędziowania, ale przegrałem. Vincenzo w kolejnych igrzyskach zdobył swój trzeci medal olimpijski, tym razem srebrny - wspominał Andrzej Głąb.

Po igrzyskach startował jeszcze przez kilka lat. Trzy razy wywalczył tytuł mistrza Polski kraju. Sukcesó na światowych matach już nie osiagnął.

- Medal z Seulu, tak radosny, stał się dla mnie w pewnym momencie przekleństwem - mówił w jednym z wywiadów wicemistrz olimpijski.

Niektórzy eksperci uznali, że Polak szczyt swojej kariery osiągnął w czasie olimpiady i później mogło nie starczyć mu motywacji. Inni wspominali o braku szczęścia, które w sporcie jest tak potrzebne. Wielu dziennikarzy podkreślało, ze brak sukcesów jest konsekwencją rozszyfrowania stylu walki reprezentanta Polski. 

REKLAMA

- Rywale zorientowali się, że Polaka najłatwiej pokonać czekając na jego atak - pisali.

Sport

- Sport zawsze pozostawał moją pasją, zarówno na podwórku, jak i w szkole. Wypełniał każdą wolną chwilę. Jak większość chłopaków grałem w piłkę nożną, „nawet” w drużynie trampkarzy i juniorów „Chełmianki” (…) Prawdziwą przygodę ze sportem, a właściwie z zapasami, zacząłem w 1982 r. jako uczeń Zespołu Szkół Technicznych w Chełmie. Tam zobaczyłem po raz pierwszy treningi zapaśnicze. Zajęcia prowadził mój pierwszy szkoleniowiec Krzysztof Łoś. Bardzo mi się spodobało, głównie za sprawą elementów akrobatycznych i rzutów zapaśniczych - wspominał Andrzej Głąb swoje pierwsze kroki na macie.

Rzeczywiście warunki fizyczne nie pozwoliły mu na rozwinięcie skrzydeł w innych dyscyplinach. 

Po zakończeniu kariery zajął się szkoleniem. Został pracownikiem Gryfa Chełm.

REKLAMA

- W końcu w 1993 roku, po zdobyciu trzeciego tytułu mistrza Polski zdecydowałem się zakończyć karierę zawodniczą. Rozpocząłem trenerską - stwierdził srebrny medalista z Seulu.

Wyszkolił dwóch olimpijczyków, Dariusza i Piotra Jabłońskich. Był blisko kadry, gdy polscy zapaśnicy wywalczyli trzy złote medale na igrzyskach w Atlancie. Współpracował wówczas z Ryszardem Świeradem

Andrzej Głąb nadal czynnie działa w sporcie.

- Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie żałuję tych lat. Dzisiaj jestem trenerem, ale zapasy to ciągle pasja i zamiłowanie. W 2019 r. moi podopieczni zdobyli już pięć medali na zawodach rangi mistrzowskiej. Jestem z nich dumny - mówił Polak w jednym z wywiadów.

REKLAMA

 AK 

za: kurierlubelski.pl, olimpijski.pl, kronikasportu.lublin.eu, dziennikwschodni.pl

 

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej