Brudne pieniądze z Białorusi w Polsce

Wikileaks: Ludzie Alaksandra Łukaszenki prowadzą przestępczą działalność, polegającą m.in. na wymuszeniach, a pieniądze przerzucają do USA przez Polskę i Rosję

2010-12-22, 19:36

Brudne pieniądze z Białorusi w Polsce

W depeszy z lutego 2007 roku amerykańska placówka dyplomatyczna w Mińsku zrelacjonowała doniesienia na ten temat, publikowane przez mającą siedzibę w Rosji gazetę internetową "Biełorusskij Partizan".

W depeszy, której ambasador Karen Stewart nadała klauzulę tajności, wskazuje się, że owa gazeta jest "generalnie wiarygodna". Ponadto "wiarygodne kontakty ambasady (USA) oceniły, że zarzuty te są prawdziwe i dostarczyły więcej szczegółów na temat korupcyjnych działań tych cieszących się złą sławą typów".

Ludzie Łukaszenki

Organizatorem bądź szefem owej przestępczej działalności był - jak donosił "Biełorusskij Partizan" - były minister spraw wewnętrznych Białorusi Jury Siwakou oraz ówczesny dowódca ochrony prezydenta Łukaszenki, Dźmitry Pauliczenka.
W depeszy ambasady USA wyraża się opinię, że "nawet jeśli te zarzuty są prawdziwe, bliski związek tych ludzi z Łukaszenką i ich udział w poprzednich brudnych działaniach w jego imieniu praktycznie gwarantują im ochronę przed pociągnięciem do odpowiedzialności".

W depeszy odnotowano, że pod koniec listopada 2006 roku "Biełorusskij Partizan" informował o akcji jednostki specjalnej ALFA białoruskiego KGB, która przeszukała siedzibę prorządowego stowarzyszenia weteranów sił specjalnych "Honor". Akcję przeprowadzono w rezultacie śledztwa w sprawie przemytu i prania pieniędzy.

REKLAMA

Państwowe media białoruskie nie informowały o tym. Nie wypowiadali się też na ten temat przedstawiciele rządu Białorusi. "Biełorusskij Partizan" twierdził, że zatrzymano wtedy dziesiątki ludzi, w tym dyrektora wykonawczego "Honoru" Andreja Sziraja. Natomiast szef stowarzyszenia "Honor" Jury Siwakou pozostał na wolności, chociaż podobno odmówił ujawnienia, skąd pochodziło 450 tysięcy USD, które białoruski KGB znalazł w jego sejfie.

W depeszy wskazuje się, że Siwakou był wymieniony w raporcie z 2003 roku, sporządzonym przez specjalnego sprawozdawcę Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Christosa Purguridesa, jako podejrzany w sprawie zaginięcia kilku białoruskich działaczy opozycyjnych w latach 1999-2000.

Korupcja w służbie celnej

Ambasada USA relacjonuje następnie, że przeszukanie siedziby stowarzyszenia "Honor" było rezultatem niezależnego śledztwa w sprawie korupcji w służbie celnej, w tym nielegalnego importu i tranzytu żywności i urządzeń. Przypomniano, że w listopadzie 2006 roku państwowe media na Białorusi i media niezależne informowały o skazaniu na więzienie 50 funkcjonariuszy straży granicznej i celników w Mińsku i Grodnie za przyjęcie łapówek w zamian za przepuszczenie 600 ciężarówek przez granicę białoruską w latach 2002-2004 bez pobrania ceł importowych łącznej wysokości 4,7 miliona USD.

"Biełorusskij Partizan" informował, że białoruski KGB dotarł "śladem pieniędzy" do kont bankowych, na których było w sumie 500 milionów USD. Część tych rachunków należała do dyrektora wykonawczego "Honoru" Sziraja.

REKLAMA

Według tej internetowej gazety Siwakou powołał Sziraja na stanowisko dyrektora wykonawczego stowarzyszenia "Honor", mimo że był on w przeszłości karany za kradzieże i defraudacje.

W depeszy napisano, że Sziraj był, jak się wydaje, dobrze znany białoruskiej elicie rządowej i białoruskiemu KGB jako specjalista od prania pieniędzy dla państwowych firm budowlanych, prywatnych biznesów należących do oficjeli rządowych i kilku przedsiębiorstw kontrolowanych przez rząd. Był też - według źródeł gazety "Biełorusskij Partizan" - bardzo blisko powiązany z niektórymi funkcjonariuszami białoruskiego KGB i członkami Komitetu Kontroli Państwowej.

"Biełorusskij Partizan" twierdzi, że w rezultacie rewizji w siedzibie "Honoru" białoruski KGB odkrył, iż stowarzyszenie to transferowało ok. 1,5 miliona USD dziennie do instytucji finansowych w Polsce, potem do Rosji, ostatecznie gromadząc te pieniądze w USA, często na kontach bankowych na nazwisko Sziraja.

"Haracze za ochronę"

Ambasada USA informuje też w depeszy, że znaczna część pieniędzy, pranych przez Sziraja pochodziła podobno z działań jednostki, którą dowodził płk Pauliczenka. Według byłego śledczego prokuratury, potem obrońcy praw człowieka Aleha Wołczka, Pauliczenka, podległy bezpośrednio Łukaszence, i jego "szwadron śmierci" wyspecjalizowali się w wymuszaniu od biznesu haraczy za "ochronę".

REKLAMA

W depeszy wskazano, że Pauliczenka i jego jednostka byli wymieniani w raporcie Purguridesa jako prawdopodobni sprawcy "zaginięć" przywódców opozycji oraz fizycznej likwidacji bossów podziemia przestępczego wkrótce po dojściu Łukaszenki do władzy.

Według ambasady USA, Pauliczenka i Siwakou zawdzięczają ochronę swemu przywódcy, prezydentowi Łukaszence, w imieniu którego - jak się podejrzewa - popełniali "ohydne zbrodnie".

to

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej