Byli dowódcy sił USA w Europie: inwestycje Polski w armię są kluczowe
- Zwiększenie liczebności polskiego wojska jest potrzebne dla odstraszania agresji ze wschodu - powiedział były dowódca armii USA w Europie gen. Ben Hodges. Pochwalił także modernizację polskiej armii. - Inwestycje poczynione przez Polskę są przykładem, który Niemcy i inne kraje powinny naśladować - podkreślił. Pozytywnie do polskich planów odniósł się też adm. James Stavridis.
2021-11-14, 08:02
Powiązany Artykuł
"Sytuacja gwałtownie się zmienia". Gen. Samol o bezpieczeństwie międzynarodowym
Wojskowi skomentowali w ten sposób niedawne zapowiedzi polskich władz nt. nowej ustawy o obronności i zwiększeniu liczebności polskich sił zbrojnych do 250 tys. żołnierzy. - Polscy żołnierze i oficerowie są wśród najlepszych w NATO, są bardzo profesjonalni, wyszkoleni, twardzi i zdolni do adaptacji. Oczywiście jest potrzeba, by było ich więcej, we wszystkich domenach - na lądzie, morzu, w powietrzu, cyberprzestrzeni i w obronie terytorialnej - powiedział gen. Ben Hodges, który dowodził siłami US Army w Europie w latach 2014-2018, a dziś jest ekspertem think-tanku Center for European Policy Analysis (CEPA).
"Gotowość musi być największym priorytetem"
Jak zauważył, gdyby plany rządu doszły do skutku, polskie wojsko byłoby jednym z największych w Europie, za Turcją i Francją. Zastrzegł jednak, że kluczowe znaczenie ma modernizacja i utrzymanie odpowiedniej gotowości wojsk.
REKLAMA
- Nie ma sensu mieć wielkiego wojska, jeśli jednostki nie są dobrze wyszkolone i wyposażone w nowoczesny sprzęt. Rząd będzie musiał więc znaleźć sposób, by sfinansować te rozszerzone siły bez poświęcania gotowości. Gotowość musi być największym priorytetem - zaznaczył. Dodał, że US Army w latach 70. przeszła przez okres "pustej armii", kiedy mimo dużej liczebności żołnierze byli słabo wyszkoleni i wyposażeni.
Czytaj także:
Zdaniem Hodgesa, liczebność wojska ma jednak znaczenie w kontekście odstraszania potencjalnej agresji. - Rozmiar ma znaczenie nawet we współczesnych wojnach. Żołnierze są potrzebni do ochrony i kontroli terenu i instalacji, ochrony ludności i granic oraz by mieć rezerwy, by móc absorbować nieuniknione niespodzianki, które zdarzają się w każdym konflikcie. To część pełnego spektrum odstraszania - powiedział generał.
Dodał, że celem powinno być połączenie sił konwencjonalnych z odpornością społeczeństwa i infrastrukturą, która umożliwi szybkie wsparcie przez siły NATO.
REKLAMA
Kluczowe inwestycje
Oceniając dotychczasowy rozwój polskiego wojska i modernizacji, Hodges stwierdził, że inwestycje poczynione przez Polskę - zakup myśliwców F-35, artylerii rakietowej HIMARS, czy planowany zakup czołgów Abrams - są "przykładem, który Niemcy i inne kraje powinny naśladować".
- Inwestycje w modernizację, których dokonywała Polska przez ostatnie kilka lat i których dokonuje teraz są kluczowe dla skutecznego odstraszania - mówi generał.
Powiązany Artykuł
Andrzej Duda: działamy konsekwentnie, wzmacniając bezpieczeństwo Polski
Pozytywnie polskie plany związane z obronnością skomentował również były dowódca sił NATO w Europie adm. James Stavridis, który zwrócił uwagę na to, że w obecnej sytuacji w regionie zwiększenie wydatków na obronę ma sens. - Obawy związane z działaniami Białorusi i Rosji uzasadniają zwiększenie polskich sił zbrojnych - powiedział dowódca. - Dokładny rozmiar i kompozycja takiego wzrostu liczebności to oczywiście decyzja, która należy do samych Polaków - dodał.
REKLAMA
Stavridis podkreślił, że podczas swojej kadencji jako naczelny dowódca sojuszniczy w Europie (SACEUR) był pod wielkim wrażeniem polskich żołnierzy i ich pracy w Afganistanie. - Mam więc pewność, że będą w stanie odeprzeć każde wyzwanie zagrażające bezpieczeństwu narodowemu. Mam nadzieję, że te dodatkowe wojska będą dobrze zintegrowane z siłami NATO w regionie - dodał.
ng
REKLAMA