Hybrydowe ataki w nowej odsłonie, czyli operacja z wykorzystaniem migrantów na granicy UE i NATO

Wschodnia granica Unii Europejskiej i NATO stała się w tym roku obiektem bezprecedensowej agresji ze strony Aleksandra Łukaszenki, w ramach operacji przeprowadzanej wspólnie z Kremlem lub przynajmniej za jego zgodą. Mińsk postanowił sprowadzić na Białoruś tysiące migrantów, wydawszy im wizy turystyczne, a następnie białoruskie służby starały się nielegalnie przeprawić te osoby przez granice Polski, Litwy, także Łotwy. Próby sforsowania granicy nie ustają.

2021-12-21, 08:08

Hybrydowe ataki w nowej odsłonie, czyli operacja z wykorzystaniem migrantów na granicy UE i NATO
Operacja "Silne Wsparcie" na granicy polsko-bialoruskiej. Foto: WOT

Na polskiej granicy duże grupy migrantów pojawiły się w sierpniu br., na litewskiej kilkanaście tygodni wcześniej. Od razu pojawiły się dowody na udział białoruskich służb w operacji – m.in. nagrania oddziałów konwojujących migrantów do granicy. Równolegle niezależne media białoruskie poinformowały o specjalnej operacji z użyciem migrantów, prowadzonej przez reżim w Mińsku, pod kryptonimem Śluza.

Operacja ta ma obecnie mniejszą intensywność, ale jest kontynuowana. Możliwe jest nasilenie jej intensywności. Rosja i Białoruś stale prowadzą działania propagandowe i dezinformacyjne, dotyczące sytuacji na granicy.

W miesiącach zimowych służby białoruskie zmieniły taktykę. Podczas gdy wcześniej sprowadzano na granicę duże grupy migrantów i próbowano organizować szturm na zabezpieczenia graniczne, teraz białoruskie służby próbują przeprawiać stosunkowo małe liczby migrantów. Niemniej jednak dochodzi do ataków na polskich funkcjonariuszy, w wyniku których odnoszą oni obrażenia.

Polskiej granicy strzeże kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy straży granicznej, wojska i policji. Granicę ochraniają również Wojska Obrony Terytorialnej w ramach operacji Silne Wsparcie.

REKLAMA

Cele sztucznego kryzysu

Od początku atak z wykorzystaniem migrantów na granice UE był obliczony na wzbudzenie wewnętrznych podziałów zarówno wewnątrz poszczególnych państw, jak i w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej. Miał przyczynić się do osłabienia państw wschodniej flanki NATO. Agresorzy liczyli na sparaliżowanie działań znajdujących się tu państw i zamącenie strategii zachodniej m.in. poprzez spory polityczne, konieczność stawienia czoła dodatkowym zagrożeniem.

Atak Aleksandra Łukaszenki na granice NATO i UE jest prowadzony najpewniej ze wsparciem prezydenta Rosji Władimira Putina, od którego władza w Mińsku jest zależna politycznie i gospodarczo. Taka operacja nie byłaby możliwa bez co najmniej akceptacji Władimira Putina, najpewniej jednak udziela on w tej sprawie Mińskowi aktywnego wsparcia.

Łukaszenka i Putin poprzez ten atak starają się zemścić na Zachodzie za jego wsparcie dla praw człowieka, demokracji i zniechęcić państwa zachodnie do udzielania pomocy społeczeństwom Rosji i Białorusi, poddawanym coraz ostrzejszym represjom. Celem tych ostatnich jest zachowanie autorytarnej władzy przywódców. 

Aleksander Łukaszenka chciał zemścić się szczególnie wyraziście na Polsce i Litwie, która udzieliła schronienia jego najgroźniejszym oponentom. W pierwszym rzędzie jednak chciał uczynić z migracji narzędzie stałego wpływu na politykę Warszawy, Wilna i całego Zachodu. Sztuczny kryzys migracyjny wygenerowany przez Mińsk, szedł oczywiście w sukurs planom Putina, bez którego poparcia reżim łukaszenkowski nie utrzymałby się dłużej. Kreml chce zakonserwować system stworzony na Białorusi przez Łukaszenkę jako gwarancję lojalności Mińska wobec Rosji. Dlatego politycznie wsparł Łukaszenkę i dotuje jego autorytarne rządy. Jeśli sztuczna migracja miałaby służyć jako narzędzie, by trzymać Zachód z dala od problemów Białorusinów, a sankcje wobec Białorusi pod kontrolą – to oszczędziłoby Putinowi sporo wydatków.

REKLAMA

Operacja na granicy Polski i Litwy oraz reakcja Zachodu

Niezależni dziennikarze ustalili mechanizm działania łukaszenkowskiego reżimu. Polegał on na tym, że władze białoruskie sprowadzały na Białoruś chętnych do „podróży na Zachód”. Sprzedawanie tego rodzaju usług to proceder lukratywny, oprócz innych funkcji miał to być dodatkowy zastrzyk finansów dla reżimu. 

Osoby, które zamierzały udać się do Europy, wykupywały wycieczkę na Białoruś, czasem z pobytem w ośrodku rządowym. Przynajmniej na początku większość z tych osób mogła być oszukana – być może część z nich nie wiedziała, że będzie przekraczać granicę nielegalnie. Mińsk zaczął uruchamiać dodatkowe loty na Białoruś, między innymi z Iraku, z innych państw Bliskiego Wschodu.

Łukaszenka liczył, że wspólnota międzynarodowa nie zorientuje się na czas, co tak naprawdę ma miejsce, Zachód nie uwierzy, że Mińsk i Moskwa przygotowały tego rodzaju atak hybrydowy na wschodzie Europy. Sądził, że wspólnota międzynarodowa obarczy winą za cierpienia migrantów zaatakowane przez niego państwa.  

Na szczęście Aleksander Łukaszenka się przeliczył. Polska i państwa bałtyckie potrafiły udokumentować oraz jasno przedstawić sytuację na forum międzynarodowym, a także uargumentować rekomendowane sposoby radzenia sobie z tym kryzysem.

REKLAMA

Instytucje i państwa Unii Europejskiej oraz Stany Zjednoczone i NATO opowiedziały się za ochroną granicy zewnętrznej. Unia Europejska wsparła państwa regionu w ich odpowiedzi na kryzys graniczny. Przedsięwzięto środki, które miały zapobiec eskalacji kryzysu. Nałożone zostały sankcje na Mińsk. Przeprowadzono rozmowy z władzami państw, z których przybyły osoby, zamierzające nielegalnie przekroczyć granicę z Białorusią. Część migrantów zdecydowała się na powrót do swoich krajów, m.in. na pokładach samolotów irackich.

W Polsce rozpoczęto budowę bariery z systemem detekcji, która ma zapobiec podobnym kryzysom w przyszłości, jednocześnie na części granicy rozstawiono tymczasowe ogrodzenia. Podobne działania, które mają przygotować państwo na prawdopodobne kolejny próby zintensyfikowania tego kryzysu, podjęły także Litwa i Łotwa.

Dzięki tym wszystkim działaniom kryzys migracyjny jest w odwrocie. Niemniej jednak eksperci są zgodni, że należy być przygotowanym na ewentualne wzmożenie operacji na granicy, na przykład wiosną.

Część komentatorów zwraca uwagę, że sankcjami za kryzys migracyjny nie obarczono Rosji, która utrzymuje przy władzy Aleksandra Łukaszenkę. Niemniej jednak sankcje gospodarcze, które dotyczą Mińska, rykoszetem uderzają w subsydiujący Łukaszenkę Kreml. Na początku grudnia restrykcje UE objęły m.in. linie lotnicze Belavia, biura turystyczne organizujące wyjazdy migrantów, niektóre hotele, a także firmy ważne dla funkcjonowania reżimu, jak Grodno Azot czy Biełarusnieft. Przywódcy państw UE rozmawiają obecnie o kolejnym, szóstym już pakiecie sankcji.

REKLAMA

Atakom na granicę towarzyszy akcja propagandowa i dezinformacyjna, prowadzona zarówno przez Mińsk, jak i przez Moskwę.

Czytaj także:

***

Zebrała Agnieszka MarcelaKamińska, PolskieRadio24.pl 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej