Mariusz Jurkiewicz skończył 40 lat
40 lat temu urodził się Mariusz Jurkiewicz, dwukrotny brązowy medalista mistrzostw świata w piłce ręcznej.
2022-02-03, 05:00
Stolica polskiej miedzi, jest znana nie tylko z wydobywania tego pierwiastka. Jest to jeden z najprężniej działających ośrodków sportowych w naszym kraju. Właśnie w tym mieście, 3 lutego 1982 roku, przyszedł na świat Mariusz Jurkiewicz. Postawny młodzieniec bardzo szybko zwrócił swoje kroki w stronę szczypiorniaka. Został rozgrywającym, grup juniorskich, lokalnego Zagłębia. Kontynuował w nim karierę, z krótką przerwą, na związany z nauką pobyt na Wybrzeżu. Zasilił w tamtym czasie SMS Gdańsk. Tam przylgnęło do niego przezwisko, które używane jest do dnia dzisiejszego.
- W czasach SMS Gdańsk dostałem ksywkę "Kaczka" i tak już zostało. Moja pierwsza ksywa to "Kaczor", później ewaluowało na "Kaczkę". Nie pamiętam dokładnie, dlaczego dostałem takie pseudonimy - stwierdził Jurkiewicz.
Po roku gry nad morzem, wrócił w rodzinne strony. W macierzystym klubie spędził dwa sezony.
Kaczka odleciała na Półwysep Iberyjski
Na 21 letniego zawodnika, parol zagięła jedna z najlepszych, ówczesnych, drużyn hiszpańskiej piłki ręcznej, Ciudad Real. Jurkiewicz już w pierwszym sezonie, wywalczył z zespołem, czempionat kraju oraz Puchar Ligi. Dostąpił także zaszczytu debiutu w Lidze Mistrzów. Zagrał przeciwko włoskiemu AS Conversano. Potyczka zakończyła się zwycięstwem 38:14. Polak strzelił w niej dwie bramki. W 2004 przeszedł do leżącego w Kraju Basków, JD Arrate. W czasie 5 letniego pobytu, nad Zatoką Biskajską, nie osiągnął znaczących sukcesów. Ponownie zgłosił się po niego jego pierwszy hiszpański pracodawca.
REKLAMA
- Ciudad Real złożył mi ofertę. Nie tylko chcieli pokryć dług Arrate wobec mnie, ale i dopłacić Baskom gotówką (…) w Ciudad Real wyglądało to na chwilowy kaprys. Dlatego przeprosiłem grzecznie i podziękowałem mistrzom Hiszpanii - wspominał Mariusz Jurkiewicz.
Trafił do klubu SDC San Antonio z Pampeluny. Po roku jednak skorzystał z oferty Realu. Zdobył z nim Puchar Króla, oraz po raz pierwszy w swojej karierze zagrał w finale Champions Leaque. Niestety jego zespół przegrał z FC Barcelona Borges, 24:27. Polak zdobył w tym meczu 5 goli. W następnym sezonie przeniósł się, wspólnie z trenerem Cuidad, do Atletico Madryt.
- To najlepszy szkoleniowiec, z jakim pracowałem - mówił Jurkiewicz, o kirgiskim menadżerze Tałantcie Dujszebajewie, z którym przeszedł do stolicy Hiszpanii.
Wspólnie dotarli do finału Ligi Mistrzów. Niestety ponownie nie udało się, naszemu rodakowi, wywalczyć tytułu. Doznał kontuzji i nie wystąpił, w przegranym pojedynku z niemieckim THW Kiel, 23:28. W nowych barwach udało mu się dwukrotnie zdobyć Copa del Rey. 31 letni szczypiornista postanowił jednak zakończyć karierę na Półwyspie Iberyjskim.
REKLAMA
- Już dawno temu z rodziną zdecydowaliśmy, że nasze miejsce jest w Polsce, więc na pewno wrócimy do kraju - zauważył „Kaczka”.
Powrót do ojczyzny
Podpisał kontrakt z Wisłą Płock. W połowie jego trwania dowiedział się, że Dujszebajew obejmie zespól VIVE Kielce. Od razu poinformował, że chce przejść do tej drużyny. Spotkało się to z bardzo ostrą reakcją prezesa Wisły, Roberta Raczkowskiego.
- Zachowanie nieprofesjonalne, wręcz naganne w świecie poważnego sportu - ocenił postawę Jurkiewicza, prezydent klubu.
Jednak zawodnik nie zmienił swojego zdania. Uważał, że przejście do drużyny z Kielc pozwoli mu na dalszy sportowy rozwój. Był o tym przekonany, bo przecież szkoleniowcem zespołu był Kirgiz.
REKLAMA
- Wiążąc się z VIVE, liczyłem się ze wszystkimi konsekwencjami. Wiem, że części kibiców złamałem serce, a inni mnie znienawidzili. Liczę jednak, że znajdą się i ci, którzy zrozumieją mój krok - stwierdził, urodzony w Lubinie szczypiornista.
W pierwszym roku występów zdobył tytuł mistrza kraju, jeden z trzech, Puchar Polski, z czterech które wywalczył z nowym klubem. Ale najważniejszy sukces przyszedł w rozgrywkach europejskich. W końcu drużyna, w której występował, wywalczyła Ligę Mistrzów. W finale, zespól z Kielc, po bardzo wyrównanym meczu, odprawiło z kwitkiem węgierski MVM Veszprem KC, 39:38. Jurkiewicz nie mógł wystąpić w tym spotkaniu ponieważ nabawił się zapalenia prawego kolana.
Występy z orłem na piersi
Przygodę z biało czerwonymi rozpoczął w wieku 20 lat. W reprezentacji młodzieżowej naszego kraju wywalczył, wraz z kolegami, mistrzostwo Europy U-20. Po tym niewątpliwym sukcesie zadebiutował w seniorach. Nastąpiło to 1 listopada 2002 r. w zremisowanym 26:26 pojedynku z Norwegią. Wydawało się, że po transferze do Hiszpanii, będzie grał pierwsze skrzypce, w zespole narodowym.
REKLAMA
- Jedno z drugim nie ma nic wspólnego (…) ja jestem potrzebny do obrony oraz kontry. I nie sądzę, żeby coś się w tej sprawie zmieniło - zauważył Jurkiewicz.
Z „Kaczką” w składzie, na czempionacie starego kontynentu, w 2004 r., Polska zajęła ostatnie miejsce. Zdecydowanie lepiej było cztery lata później. Zostaliśmy sklasyfikowani na 7 pozycji. Na mistrzostwa globu, na których zdobyliśmy srebro nie pojechał. Brał udział w przygotowaniach do udziału w XXIX igrzyskach w Pekinie. Jednak na olimpiadzie nie wystąpił. Rok później, przyszedł w końcu, duży międzynarodowy sukces. Prowadzona przez selekcjonera, Bogdana Wentę, drużyna, wywalczyła brązowy medal na mistrzostwach świata rozgrywanych w Chorwacji w 2009 r. W półfinale pokonali nas gospodarze, 23:29. Jednak w meczu o trzeci stopień podium, byliśmy lepsi od Danii. Pokonaliśmy Skandynawów 31:23. Sześć lat później znowu udało się nam zaistnieć w strefie medalowej czempionatu globu, który rozgrywany był w Katarze. Pod wodzą niemieckiego szkoleniowca, Michaela Bieglera, pokonaliśmy Hiszpanię 29:28. W 2016 roku Polska uzyskała awans na XXXI igrzyska w Rio de Janeiro. Mieliśmy olbrzymia szansę na zajęcie dobrego miejsca. Jednak w półfinale, minimalnie ulegliśmy, późniejszym złotym medalistom Duńczykom, 28:29. W walce o trzecią pozycję, polegliśmy z reprezentacja Niemiec 25:31. W tym meczu Jurkiewicz strzelił trzy bramki.
- To była fajna dekada, wybuchły dwa dobre pokolenia. W ciągu tych 10 lat zawodnicy się zmieniali, a sukcesy były. Wszystko fajnie się zazębiało - wspominał polski rozgrywający.
Przed czempionatem globu we Francji, w 2017 roku został wybrany kapitanem biało czerwonych. Zastąpił w tej roli, kontuzjowanego Michała Jureckiego. Jednak w okresie przygotowawczym także dopadł go uraz barku i na mistrzostwa nie pojechał. Postanowił zakończyć reprezentacyjna karierę
REKLAMA
Aktualnie zajmuje się szkoleniem
Po zawieszeniu butów na kołku, postanowił wrócić nad polskie morze. Uważał, że jego rolą jest przekazanie całej swojej wiedzy i doświadczenia, nowym pokoleniom szczypiornistów. Postanowił zostać trenerem. Otrzymał posadę asystenta w Wybrzeżu Gdańsk. Jednak rok temu uznano, że należy dokonać zmian w sztabie szkoleniowym.
- Mariusz wykazał się wielkim zaangażowaniem w pracę z drużyną. Jego spojrzenie na współczesną piłkę ręczną oraz doświadczenie zdobyte na europejskich parkietach może pomóc tak młodemu zespołowi jak nasz - przyznał prezes klubu, Jacek Pauba.
- Niektóre rzeczy działy się szybciej niż myślałem i planowałem. Można powiedzieć, że w marcu rzucono mnie na głęboką wodę, gdy zostałem pierwszym trenerem Wybrzeża Gdańsk - zauważył Mariusz Jurkiewicz.
Aktualnie jego zespół plasuje się w środku tabeli, PGNiG Superligi piki ręcznej.
REKLAMA
Źródła: polsatsport.pl, polskieradio24.pl, sport.tvp.pl, sport.se.pl, sport.trojmiasto.pl
AK
REKLAMA