10 lat temu zmarł Marian Kuszewski

Marian Kuszewski, dwukrotny srebrny medalista olimpijski w szabli w zawodach drużynowych.

2022-03-05, 05:00

10 lat temu zmarł Marian Kuszewski
Bezcenne dla każdego sportowca trofeum, medal . Foto: Pixabay

Trudne początki

Marian Kuszewski urodził się 31 października 1933 roku w Kielcach. Po zakończeniu wojny jego rodzina osiadła we Wrocławiu. Tam rozpoczął naukę w liceum ogólnokształcącym. Był młodzieńcem niepozornym. Drobny, mierzący tylko 171 centymetrów wzrostu, nie bardzo nadawał się do sportów zespołowych. Swoje miejsce znalazł w szermierce. Został zawodnikiem WKS Kolejarz. Później zasilił szeregi Pafawagu, z którego przeszedł do Gwardii. Początki były trudne. Jego przeciwnicy zawsze starali się wykorzystać swoje warunki fizyczne i tak próbowali pokonać Kuszewskiego. Ale on się nie poddawał. Był niesamowicie ambitny i pracowity, dodatkowo wyjątkowo zwinny, co zaowocowało bardzo dobrymi rezultatami na polskich szermierczych planszach.

Droga ku szczytom

21-letni szablista zaskoczył wszystkich fachowców swoim występem na XXII mistrzostwach naszego kraju. Wywalczył drugie miejsce na podium przegrywając jedynie z Wojciechem Zabłockim, z którym w następnych latach, z sukcesami, występował w reprezentacji. Dzięki temu osiągnięciu otrzymał promocję na mistrzostwa świata w Luksemburgu. Tam nasza drużyna wywalczyła srebro ulegając jedynie drużynie Węgier. Trzeci miejsce zajęli Francuzi. W 1955 powtórzył swoje osiągnięcie z czempionatu kraju. Jednak tym razem musiał uznać wyższość Jerzego Twardokensa.

Węgierskie olimpijskie przekleństwo

W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dwudziestego wieku, na planszach całego globu niepodzielnie rządzili nasi bratankowie. Nie było na nich mocnych. My próbowaliśmy tę hegemonię przerwać. Jednak jak się okazało, z niewielkim skutkiem. Po przegranej w Luksemburgu mieliśmy szansę rewanżu na XVI igrzyskach, rozgrywanych w australijskim Melbourne. Kuszewski został wyznaczony do zawodów drużynowych. Razem z nim w składzie reprezentacji Polski znaleźli się: Jerzy Pawłowski, Ryszard Zub, Andrzej Piątkowski, Zygmunt Pawlas oraz Zabłocki. Rozpoczęliśmy bardzo dobrze. W eliminacjach rozprawiliśmy się z Wielką Brytania. W półfinale odprawiliśmy Stany Zjednoczone. Trafiliśmy do czterozespołowej grupy walczące o medale. Ograliśmy Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, który ostatecznie zajął trzecie miejsce. Pokonaliśmy także Francję. Jednak w walce o złoto ulegliśmy Węgrom. Na tym samym turnieju Pawłowski został wicemistrzem w zmaganiach indywidualnych w szabli.

- To była nie tylko moja radość, ale także drużyny i Polonii. Byłem wzruszony przez całe igrzyska - mówił nasz szermierz, oceniając wyniki jakie biało czerwoni odnieśli na Antypodach.

REKLAMA

W dodatku Kuszewski mógł się cieszyć także z faktu, że został pierwszym sportowcem z Dolnego Śląska, który został medalistą olimpijskim.

Cztery lata później na XVII igrzyskach w stolicy Włoch Rzymie, znowu próbowaliśmy zdobyć najwyższy laur. W naszym zespole nastąpiła tylko jedna zmiana. Pawlasa zastąpił Emil Ochyra. Jak zawsze rozpoczęliśmy z dużego C. W eliminacjach rozprawiliśmy się z Austrią oraz Japonią. W ćwierćfinale odprawiliśmy Zjednoczoną Drużynę Niemiec. Wiktorią zakończyło się nasze spotkanie z USA, co dało nam prawo do walki o złoty medal. Oczywiście spotkaliśmy się w niej z drużyną Węgier. To był najlepszy pojedynek naszej drużyny w dotychczasowych bojach. Walczyliśmy jak równy z równym. O zwycięstwie naszych bratanków zadecydowała 16 potyczka. Niestety przegraliśmy ją i cały pojedynek, 7:9. Byliśmy bardzo blisko krążka z najcenniejszego kruszcu. Jedynym pocieszenie stanowił fakt, że był to jedyny medal biało czerwonych w szermierce na tych igrzyskach.

Pozostałe trofea

Kuszewski, w przerwie pomiędzy olimpiadami, występował także na czempionatach globu. W 1957 r. w Paryżu we Francji oraz rok później w amerykańskiej Filadelfii, wywalczył wraz z kolegami z drużyny brązowe medale. Na obu tych mistrzostwach tryumfowali Węgrzy przed zespołem ZSRR. Ostatnim sukcesem w jego karierze, na krajowym podwórku, było wicemistrzostwo Polski w 1960 roku. Przegrał jedynie z kolegą z reprezentacji, Ochyrą.

Po zakończeniu kariery realizował się w swojej drugiej życiowej pasji

Marian Kuszewski, po ukończeniu liceum został studentem Uniwersytetu Wrocławskiego. Ukończył go na wydziale filologii polskiej. Po zakończeniu bojów na światowych planszach zajął się dziennikarstwem. Relacjonował wydarzenia kulturalne. Odsunął się od sportu. Pracował najpierw w Gazecie Robotniczej, a później przeniósł się do stolicy i podjął pracę w Trybunie Ludu.

REKLAMA

Odszedł od nas 5 marca 2012 roku

Został pochowany w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. Pięć lat temu na posiedzeniu Rady Miejskiej Wrocławia zapadła decyzja o nadaniu rondu, umiejscowionemu przy Stadionie Olimpijskim, imienia Wrocławskich Olimpijczyków. Tym samym oddano także hołd pierwszemu medaliście igrzysk z Dolnego Śląska Marianowi Kuszewskiego.

– Olimpijczycy, którzy zawsze godnie reprezentowali nasz kraj i nasze miasto nie mają miejsca we Wrocławiu, gdzie byliby uhonorowani. Często są wzorem do naśladowania dla dzieci i młodzieży i niejednokrotnie przyczyniają się do zmniejszenia patologii w naszym mieście, zachęcając do zmiany swojego życia i uprawiania sportu - mówił wrocławianin Paweł Rańda srebrny medalista igrzysk w Pekinie w wioślarstwie, inicjator pomysłu.

Źródła: olimpijski.pl, polskieradio.pl, gazetawroclawska.pl, naszahistoria.pl

AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej