Kolej na Kasprowy Wierch - wyczyn Polaków
Prace przy budowie kolejki rozpoczęły się 1 sierpnia 1935. Na budowie było wówczas 100 osób, w październiku uwijało się już 600 ludzi, a w ostatnich tygodniach, tuż przed oddaniem inwestycji, pracowało ponad 1000 robotników. Fachowców ściągano już spoza Zakopanego, bo w stolicy Tatr zabrakło rąk do pracy.
2024-08-01, 05:38
Kolej linowa na Kasprowy Wierch w Zakopanem została oddana do użytku 15 marca 1936 roku. Zbudowano ją w zaledwie 7 miesięcy, nie zważając na mrozy, śnieżne zadymki, które są chlebem powszednim w Tatrach.
Początek inwestycji
Prace przy budowie kolejki rozpoczęły się 1 sierpnia 1935. Na budowie było wówczas 100 osób, w październiku uwijało się już 600 ludzi, a w ostatnich tygodniach, tuż przed oddaniem inwestycji pracowało ponad 1000 robotników. Fachowców ściągano już spoza Zakopanego, bo w stolicy Tatr zabrakło rąk do pracy.
Odważny projekt, szalone tempo
Historię kolei linowej na Kasprowy Wierch przypomniała w "Naukowym Wieczorze z Jedynką" Dorota Truszczak. W audycji nadanej 16 marca 2006 wzięli udział: prof. Teresa Kodelska, córka architektów Anny i Aleksandra Kodelskich oraz Janusz Sankowski, dyr. Muzeum Kolejnictwa.
- Tatę nazywali szalonym człowiekiem – opowiadała Teresa Kodelska. – Zawsze porywał się na jakieś wielkie, trudne rzeczy. Budował Dworzec Główny w Warszawie, stadion Legii. Podejmował się zadań, które wydawały się niemożliwe do wykonania. On wtedy się zacinał i pokazywał wszystkim, że to wykona.
REKLAMA
Tak było również w wypadku kolejki na Kasprowy. Termin oddania inwestycji był bardzo wyśrubowany. A jednak się udało. - Ja myślę, że każda kolejka jest inżynierskim wyczynem - stwierdził Janusz Sankowski. - Kolejka na Kasprowy Wierch była co prawda sześćdziesiątą z rzędu na świecie, ale trzecią co do długości trasy i piątą co do różnicy wzniesień.
Ręczna robota
W sumie ma długość prawie 4182 m. Różnica wzniesień wynosi 932 m, a więc jedziemy w górę ok. 1 km. - Byłam wychowana na tej budowie. Niczego się nie bałam. Nawet musieli mnie przepędzać z maszynowni, bo bardzo mi się podobały koła zamachowe, na których zamocowano liny – wspominała córka projektantów kolei linowej na Kasprowy Wierch.
- Nie mieliśmy w tym czasie maszyn i właściwie ok. 80 procent prac to była robota ręczna – dodał Janusz Sankowski. – O ile jeszcze do Myślenickich Turni można było dojechać, to do szczytu Kasprowego nie było już to możliwe.
REKLAMA
Wiele materiałów po prostu trzeba było wnieść na plecach. W pewnym momencie rozwiązano problem, sprowadzając koniki huculskie, które dźwigały worki z piaskiem i cementem.
Uroczyste otwarcie
- Wjeżdżaliśmy z pompą. Konduktorzy byli w pięknych strojach projektowanych przez moją matkę – wspominała Teresa Kodelska. To były takie kurtki granatowe, białe pumpy z sukna, białe podkolanówki, półbuty na grubej bardzo zelówce i czapki kolejarskie. Na uroczyste otwarcie kolei linowej na Kasprowy Wierch przyjechała delegacja rządowa. Na jej czele stał minister komunikacji – Aleksander Bobkowski.
- Kiedy delegacja rządowa przyszła na pomost, konduktor otworzył drzwi, ale każdy się bał wsiąść do wagonika – opowiadał Janusz Sankowski. - Nie było śmiałka, który by wszedł do środka i wtedy na pomoc przyszedł pies żony ministra Bobkowskiego. Nazywał się Rebus, wskoczył do wagonu i rozwiązał ten rebus. To on był pierwszym pasażerem kolejki linowej na Kasprowy Wierch.
REKLAMA
Posłuchaj
Jakie inne anegdoty wiążą się z kolejką na Kasprowy Wierch? – Posłuchaj archiwalnej audycji Doroty Truszczak.
bs/im
REKLAMA